niedziela, 30 marca 2014

Projekt denko - marzec.

Witajcie :)

Marzec dobiega końca. Oczywiście, jak każdy poprzedni miesiąc, zleciał w tempie piorunującym. Nie będę się więc rozwodzić na ten temat tylko przejdę do sedna notatki, czyli moich zużyć. Jak ostatnio, na zielono zaznaczam produkty do których powrócę, na żółto te które być może znowu u mnie zagoszczą, a na niebiesko - których więcej nie użyję. .
  • Luksja, płyn do kąpieli "Caramel waffle" - pojemność: 1000 ml. O tym produkcie pisałam tutaj .
  • Balea, jagodowy szampon do włosów - pojemność: 300 ml. Szampon o niesamowicie pięknym zapachu. Dobrze się pieni i oczyszcza włosy. Niestety strasznie je plącze i pozostawia nieco "sianowate". Konieczne jest użycie odżywki. Nie zawiera silikonów. Przy mojej częstotliwości mycia włosów był baaaaardzo wydajny. Była to edycja limitowana.
  • Farmona, Sweet secret, krem do rąk "słodkie trufle i migdały" - pojemność: 100 ml. Recenzję tego kremu znajdziecie tutaj .
  • Lirene, peeling gruboziarnisty głęboko oczyszczający - pojemność: 75 ml. Czytałam sporo pozytywnych opinii na jego temat, stąd też miałam chyba zbyt wielkie oczekiwania. Produkt ma niewiele drobinek, które dodatkowo są stosunkowo małe jak na peeling gruboziarnisty. Nie zauważyłam spektakularnego oczyszczenia i wygładzenia skóry. Plusem jest kremowa konsystencja. Wystarczy użyć odrrobinę kosmetyku, więc jest wydajny. 
  • Krauterhof, balsam z liści czerwonych winogron z kasztanowcem - pojemność: 250 ml. Produkt przeznaczony do nóg. Relaksował moje nogi, gdy wykonywałam stojącą pracę w akordzie. Działał przeciwobrzękowo. Ma również zapobiegać powstawaniu żylaków, ale nie mogę odnieść się do tego działania, gdyż niestety mam do nich dziedziczne skłonności. 
  • Oriflame, Love Potion, olejek do masażu - pojemność: 150 ml. Kosmetyku ten nie stosowałam do masażu, a jako standardowy olejek/oliwkę do ciała. Konsystencja była dość tłusta i taka też powłoka pozostawała na ciele. Jednak to olejek, więc nie ma co mieć mu tego za złe. Ciało było bardzo dobrze nawilżone, wygładzone i solidnie natłuszczone. Bardzo podobał mi się jego zmysłowy zapach. Była to edycja limitowana, więc nie zagości już w mojej pielęgnacji.
  • Smile white, płyn do płukania jamy ustnej - pojemność: 600 ml. Przyjemne, tania płukanka z Biedronki. Dobrze oczyszcza zęby i odświeża oddech. Ma fajny, miętowy smak. Nie zawiera alkoholu. Oczywiście nie ma się co spodziewać efektu wybielania. 
  • Colgate, Herbal White, ziołowa pasta wybielająca z sodą - pojemność: 125 ml. Przyzwoity produkt. Pasta dobrze się pieni i oczyszcza zęby. Ma przyjemny smak. Jest wydajna. Brak efektu wybielania. 
  • Blend-a-med, 3D White Luxe, wybielająca pasta do zębów - pojemność: 75 ml. Pastę dostałam do przetestowania. Na początku przy regularnym stosowaniu miałam wrażenie, że rzeczywiście działa. Może nie tyle wybiela zęby co zauważalny jest efekt rozjaśnienia uśmiechu. Z czasem efekt był jednak coraz mniej widoczny. Pasta słabiutko się pieni przez co jest niewydajna. ma jednak bardzo przyjemny, mocno miętowy smak.
  • Sensique, Lashextension Mascara, wydłużający tusz do rzęs - pojemność: 8 ml. Tusz ten kupiłam, gdyż uwielbiam wodoodporny produkt tej firmy. Wprawdzie wydłuża rzęsy, ale mocno je skleja. Ponadto nie odbija się na górnej powiece lecz ma tendencję do szybkiego osypywania się. Nieco dziwna jest również szczoteczka. Wygląda tak, że czasami nie wiedziałam czy to jej włoski czy moje wypadające rzęsy. 
  • Auchan, płatki kosmetyczne - 120 sztuk. Już nie raz gościły w projekcie denko. Miękkie, nierozwarstwiające się i bardzo tanie waciki.
  • Ziaja, krem nawilżający z kwasem hialuronowym. Każda z obu próbek wystarczyła mi na jakieś 4-5 zastosowań. Myślę więc, że krem jest bardzo wydajny. Ma delikatną konsystencję przez co błyskawicznie się wchłania. Skóra była dobrze nawilżona. Nie powoduje świecenia się cery. 
Znacie któryś z przedstawionych przeze mnie produktów? Ciekawa jestem jak Wam poszło marcowe denkowanie kosmetyków :)

Iwona

wtorek, 25 marca 2014

Testowanie z Rossmannem, część I.

Hej :)

Jak wspomniałam w tym poście, dane mi było zostać testerką produktów z Rossmanna. Pomyślałam, że opinie na ich temat podzielę na osobne posty. Dziś przychodzę do Was z recenzją dwóch rzeczy, a mianowicie kremu do rąk z mocznikiem oraz bawełnianych rękawiczek.

1. Isana Med, krem do rąk z mocznikiem 5,5%

Zdaniem producenta:
Krem do rąk ISANA MED UREA z 5,5% zawartością mocznika (urea) obficie nawilża skórę rąk i zapewnia jej intensywną pielęgnację. Krem został opracowany specjalnie dla potrzeb bardzo suchej i szorstkiej skóry. Urea jest naturalnym, występującym w organizmie czynnikiem nawilżającym, który wiąże wodę i chroni skórę przed wysuszeniem. Specjalna kombinacja takich składników jak masło shea, pantenol, gliceryna i witamina E intensywnie nawilża skórę i w ten sposób przyczynia się do wygładzenia szorstkiej powierzchni skóry. krem daje się łatwo rozprowadzać i szybko się wchłania. Mocznik (urea) w wysokiej koncentracji zapobiega chropowatości skóry rąk. Tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.

Skład:
Aqua, Urea, Ethylhexyl, Stearate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Dicaprylyl Ether, Butyrospermum Parkii Butter, Pentaerythrityl Distearate, Phenoxyethanol, Dimethicone, Panthenol, Sodium Lactate, Tocopheryl Aceate, Sodium Stearoyl, Glutamate, Carbomer, Methylisothiazolinone, Lactic Acid, Sodium Hydroxide.

Pojemność: 100 ml

Cena: 5,99 zł

Moja opinia:
Krem ma w miarę gęstą konsystencję. Wystarczy odrobiona produktu, aby dobrze wysmarować ręce. Jest przez to bardzo wydajny. Szybko się wchłania, lecz pozostawia na skórze dłoni delikatnie tłustą powłokę. 
Zapach? produkt jest teoretycznie bezzapachowy, aczkolwiek po rozsmarowaniu przypomina mi nieco... przyprawę maggi :D
Skład kosmetyku jest bardzo przyjemny. Nie znajdziemy w nim barwników ani parabenów. Mocznik natomiast znajduje się już na drugiem miejscu. 
Przejdźmy do najważniejszego aspektu, czyli stosowania i działania produktu...
Krem używam zarówno na dzień, jak i na noc. W ciągu dnia powoduje, iż skóra dłoni jest wyraźnie wygładzona i delikatniejsza. Niemniej jednak nie zauważyłam wielkiego nawilżenia, dlatego też często go aplikuję. Na noc natomiast nakładam nieco grubszą warstwę i zakładam bawełniane rękawiczki. Rano dłonie są w znacznie lepszej kondycji.
Są nawilżone i miękkie w dotyku. Znika szorstkość skóry oraz drobne podrażnienia. 

2. For Your Beauty, bawełniane rękawiczki

Zdaniem producenta + skład:

Cena: 9,99 zł


Moja opinia:
Rękawiczki są cienkie i miłe w dotyku. 
Jedynym problem jest dla mnie ich uniwersalny rozmiar, który dla moim małych dłoni jest nieco za duży. 
Rękawiczki zakładam głównie na noc, ale zdarzało się również iż stosowałam je w ciągu dnia. Fajne jest to, że nie przeszkadzają w korzystaniu z komputera czy innych przedmiotów. 
Bardzo dobrze wspomagają działanie nałożonego kremu. Skóra jest odpowiednio nawilżona, wygładzona i zregenerowana. 
Oczywiście regularne stosowanie rękawiczek na krem powoduje, iż zaczynają się odbarwiać i trzeba je często prać. Jednak pomimo tego nie deformują się ani nie niszczą. 

Podsumowując powyższe produkty uważam, iż krem świetnie nada się na dzień dla osób, które nie mają zbyt wymagającej skóry dłoni. Natomiast osoby zmagające się z szorstkością i suchością dłoni powinni zainwestować z rękawiczki bawełniane, które bardzo dobrze wspomagają działanie kremu pozostawiając ręce w lepszej kondycji. 

Iwona

poniedziałek, 24 marca 2014

Współpraca.

Witajcie :)

Dziś przychodzę z postem związanym z bardzo miłą dla mnie sytuacją. Dzięki uprzejmości Pana Michała mam przyjemność nawiązać współpracę ze sklepem internetowym Emako .Oferuje on szeroki wybór m.in. akcesoriów kuchennych, łazienkowych czy produktów dekoracyjnych.

W ramach współpracy otrzymałam bon towarowy umożliwiający mi zamówienie wybranych przez siebie produktów. Z racji szerokiego asortymentu spodobało mi się tak wiele rzeczy, że ciężko było coś wybrać. Po długich zastanowieniach skusiłam się jednak na następujące artykuły:

Oczywiście recenzje tych produktów wraz z ich zastosowaniem ukażą się w najbliższym czasie na blogu.
Bardzo się cieszę z możliwości współpracy z Emako i jeszcze raz ogromnie za nią dziękuję :)

Iwona

niedziela, 23 marca 2014

"Iwonka koloruje" - TWARZ.

Witajcie :)

Bardzo lubię oglądać zarówno na blogach jak i w filmikach youtube'owych kolekcje kosmetyków kolorowych. Pomyślałam więc, iż sama również pokażę Wam jaką zawartość skrywa mój kuferek. Postanowiłam jednak podzielić to na cykl postów "Iwonka koloruje". Nie będzie tu recenzji tych produktów, a jedynie ich zdjęcia oraz nazwy. Tam gdzie to możliwe napiszę również nr bądź odcień kosmetyku.

Pierwszy post tej serii poświęcę na pokazanie Wam mojej kolorówki do twarzy.

Podkłady
Bell, Multi Mineral, nr 1, Maybelline, Affinimat, nr 03, Rimmel, Match Perfection, nr 101
Essence, puder i podkład w kompakcie 2 w 1, nr 10, Essence, Soft touch make-up, nr 04, 
Manhattan, Perfect Adapt Make Up, nr 40

Korektory:
Sensique, Perfect Cover, Synergen, nr 01, Eveline Cosmetics, Art Scenic, korektor kryjąco-rozświetlający, nr 04

Pudry/ brązery:
Eveline Cosmetics, Celebrities Beauty, nr 20, Synergen, nr 03
Essence, A New Leaque (edycja limitowana), nr 01, Sensique, nr 106, Margaret Cosmetics, Egyptian Earth 

Róże:
Wibo, nr 6, Wibo (edycja limitowana), nr 03, Bell

Napiszcie czy podoba Wam się tego typu cykl postów i czy warto go kontynuować :) Chętnie dowiem się również czy posiadacie w swych zasobach któryś z przedstawionych przeze mnie produktów.

Iwona

piątek, 21 marca 2014

Truskawkami witam wiosnę :)

Hej :)

Pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, czyli mojej ulubionej pory roku :) Pomyślałam, że trzeba jakoś "uczcić" to wydarzenie, a że w lodówce czekały truskawki to nie zawahałam się ich wykorzystać :) cieplejsza pogoda sprzyja lodówkowym śniadaniom, więc postawiłam na pudding.

Pudding z kaszy manny z jogurtem naturalnym, truskawkami, mandarynką
orzeszkami ziemnymi i makiem 

Szacowana wartość energetyczna:
Iwona

środa, 19 marca 2014

Nocna regeneracja z kremem Nivea.

Hej :)

Dziś chciałabym się podzielić z Wami opinią dotyczącą regenerującego kremu na noc Nivea Visage. Kupiłam go w ciemno podczas promocji w Hebe, gdzie można było nabyć krem za 9,99 zł a drugi dobrać za 1 gr. Czy zasługuje na uwagę? O tym poniżej.

Zdaniem producenta:
Skóra normalna i mieszana wymaga specjalnej pielęgnacji. Noc to najlepsza pora na jej regenerację i nawilżenie, aby była świeża, gładka i piękna.
Nawilżający krem Nivea Visage wzbogacony witaminami i ekstraktem z lotosu:
- optymalnie nawilża skórę
- wzbogacony prowitaminą B5 wspomaga regenerację i procesy odnowy skóry
Skóra jest zregenerowana i nawilżona. Wygląda promiennie i świeżo.

Skład:
Aqua, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Dicaprylyl Ether, Triisostearin, C12-15 Alkyl Benzoate, Methylpropanediol, Hydrogenated Coco-Glycerides, Synthetic Beeswax, Myristyl Alcohol, Behenyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Myristyl Myristatem Panthenol, Nelumbium Speciosum Extract, Tocopheryl Acetate, Sodium Carbomer, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Trisodium EDTA, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Limonene, Geraniol, Benzyl Alcohol, Citronellol, Alpha-Isomethyl lonone, BHT, Parfum. 

Pojemność: 50 ml

Cena: ok. 15 zł


Moja opinia:
Krem zamknięty jest w solidnym szklanym opakowaniu. Ma delikatny i przyjemny zapach, typowy dla kremów tej firmy. 
Produkt ma lekką lecz treściwą konsystencję. Nałożony w odpowiedniej ilości dobrze się wchłania. Trzeba jednak uważać, gdyż zbyt duża ilość powoduje znaczne świecenie się twarzy. 
Podczas stosowania kremu moja twarz jest odpowiednio nawilżona i wygładzona. Jednak na tym jego działanie się kończy. Nie zauważyłam większej regeneracji. Skóra nie jest też szczególnie promienna czy świeża. 
Musze jednak dodać, iż kosmetyk nie zapchał mojej cery skłonnej do niedoskonałości ani nie spowodował ich większego wysypu. 

Miałyście styczność z tym produktem? Chętnie dowiem się jaki krem Wy polecacie do stosowania na noc :)

Publikuję również na PnK .

Iwona

środa, 12 marca 2014

Miał być krem...


... a dokładniej krem bananowo-gryczany, ale blender odmówił posłuszeństwa i poradził sobie jedynie z bananem...

Miałam już podejście do kaszy gryczanej na słodko, ale wtedy użyłam prażonej. Dzisiaj wersja z kaszą paloną. Muszę przyznać, iż o wiele bardziej pasuje mi do słodkich dodatków i na pewno nie raz będę z niej korzystać podczas śniadań :)

Bananowa kasza gryczana niepalona z ricottą, resztą banana, 
gorzką czekoladą (85%) i prażonymi wiórkami kokosowymi

Szacowana wartość energetyczna:

Iwona

sobota, 8 marca 2014

Sama słodycz od Farmony.

Dzień dobry wszystkim :)

Ostatnio doszłam do wniosku, że wokół mnie przewija się bardzo dużo kremów do rąk.
No ale cóż poradzić, jeśli praca strasznie pogorszyła stan tej części mojego ciała...
Trzeba oczywiście ratować się odpowiednimi kosmetykami. Próbowałam pomóc sobie migdałowym kremem do rąk firmy Farmona z serii Sweet Secret. Czy sprostał oczekiwaniom i sprzyjał regeneracji moich dłoni? O tym w poniższej recenzji.

Zdaniem producenta:

Skład + pojemność:

Cena: ok. 7 zł

Moja opinia:
Krem zamknięty jest w standardowej plastikowej tubce o estetycznej szacie graficznej.
Zapach jest bardzo słodki, z wyraźną nutą migdałowego olejku do ciast. Długo utrzymuje się na dłoniach.
Konsystencja produktu jest dość treściwa. Szybko się wchłania, ale pozostawia na dłoniach delikatną powłokę. 
Krem jest przebadany dermatologicznie, natomiast nie jest testowany na zwierzętach. 
Niestety obietnice producenta nie za bardzo się u mnie sprawdziły. Dłonie są wygładzone, ale słabo nawilżone. Nie zauważyłam również działania regeneracyjnego ani likwidacji szorstkości skóry.
Z racji braku widocznych efektów musiałam często aplikować ów kosmetyk przez co okazał się mniej wydajny. 
Myślę, że produkt będzie dobry dla osób, które nie wymagają spektakularnych efektów. 
Dla bardziej suchych i zniszczonych dłoni może być za słaby. 

Miałyście styczność z tym kosmetykiem? Chętnie przeczytam czy się u Was sprawdził :)

Publikuję również na PnK .

Iwona

czwartek, 6 marca 2014

Przetestuję :)

Witajcie :)

Dzisiaj szybki post, w którym mam przyjemność czymś się pochwalić. Otóż jakiś czas temu na blogu aSHy pojawiła się możliwość zostania recenzentką kosmetyków z Rossmanna. Dzisiaj pokazały się wyniki i okazało się, iż zostałam jedną ze szczęśliwych testerek :)

Po trzymaniu paczki będę miała 6 tygodni na przetestowanie i recenzję takich oto produktów:


Alterra krem, do ciała Bio-Granat&Bio masło shea
Isana Med, urea krem do rąk
For Your Beauty, rękawiczki bawełniane
Fusswohl, masło do stóp
For Your Beauty, skarpetki bawełniane

Dodatkowo Rossmann dołączy do paczki szlafrok :)

Jestem niesamowicie szczęśliwa z tego, iż zostałam wybrana do przetestowania owych produktów. Mam nadzieję, że dobrze się u mnie sprawdzą i będę miała z nich wiele korzyści :)

Pozdrawiam,

Iwona

wtorek, 4 marca 2014

Garnier Essentials, płyn do demakijażu 2 w 1.

Hej :)

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją produktu do demakijażu oczu. Jak możecie zauważyć po tytule, będzie to produkt marki Garnier, na którego zakup skusiłam się podczas rossmannowskiej promocji -40% na produkty do twarzy. Czy podbił moje serce? O tym poniżej :)

Zdaniem producenta:

Skład + pojemność:

Cena: ok. 13 zł 

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w bardzo poręcznej, estetycznej, a zarazem skromnej butelce. 
Producent zaznacza, iż kosmetyk jest bezzapachowy, lecz jednak wyczuwam w nim delikatną, przyjemną nutę. W składzie nie znajdziemy natomiast alkoholu. 
Płyn nie uczula ani nie podrażnia moich oczu. Jest bardzo delikatny, więc z pewnością nada się dla osób o wrażliwej skórze.
Kosmetyk świetnie radzi sobie z demakijażem oczu. Bez problemu zmywa produkty wodoodporne. 
Demakijaż tym produktem nie trwa długo. Wystarczy przyłożyć wacik, chwilę odczekać i gotowe. Pocieranie rzeczywiście nie jest konieczne. Ponadto produkt nie pozostawia na powiekach tłustego filmu. 
Jedyne co przeszkadza mi w tym płynie to fakt, iż połączone warstwy bardzo szybko się rozdzielają.
Kosmetyk jest jednak bardzo wydajny. Ma również przyzwoitą cenę, więc warto go wypróbować.

Miałyście styczność z tym produktem? Jeśli tak, to chętnie poznam Wasze zdanie na jego temat :)

Publikuję również na PnK .

Iwona

sobota, 1 marca 2014

Projekt denko - luty.

"Mijają dni, miesiące, mija (...)"... Nie, rok oczywiście jeszcze nie mija. Jednak za nami luty, który mignął niczym "Błyskawica" Harry'ego Pottera... Miesiąc ten upłynął mi pod hasłem mojej pracy sezonowej, która jednak już się skończyła.

Przejdźmy jednak do celu tego posta, czyli pokazania Wam produktów, które udało mi się wykończyć w poprzednim miesiącu. Bardzo się cieszę z każdego produktu, a denko uważam za udane.

Z racji tego, iż ostatnio wprowadziłam na blogu kilka zmian, obejmą one również ten cykl postów. Na zielono zaznaczę produkty, do których będę powracać. Kolor żółty zarezerwowany jest dla tych rzeczy, które być może jeszcze kiedyś zakupię. Na niebiesko zaznaczę produkty, które już się u mnie nie pojawią.

  • BeBeauty, SPA, żel pod prysznic "Bali" - pojemność: 300 ml. O tym produkcie pisałam tutaj .
  • Melisa, Uroda, tonik bezalkoholowy - pojemność: 200 ml. Recenzję tego kosmetyku znajdziecie tutaj .
  • Alverde, krem do ciała do skóry suchej "Migdał i herbaciana róża" - pojemność: 200 ml. Bardzo się ucieszyłam, gdy dostałam ten krem od Chrzestnej z Niemiec, gdyż czytałam o produktach tej firmy wiele pozytywnych opinii. Niestety kosmetyk bardzo mnie rozczarował. Miał bardzo gęstą i tępą konsystencję. Ciężko się rozprowadzał i dość długo wchłaniał. Poza tym słabo nawilżał i był niewydajny. Przeszkadzało mi również miękkie opakowanie, które gniotło się na wszystkie strony i ciężko było wydobyć produkt. Krem miał dość specyficzny zapach, który zaczął mi przeszkadzać. 
  • Green Pharmacy, krem do rąk i paznokci "Jaskółcze ziele" - pojemność: 100 ml. Na ten produkt skusiłam się podczas promocji w Naturze. Miał lekką konsystencję i szybko się wchłaniał. Pozostawiał na skórze dłoni delikatny film. Nie nawilżał jednak zbyt rewelacyjnie przez co dość często powtarzałam aplikację. Nie był zbyt wydajny. Miał również charakterystyczny zapach, który przy częstym stosowaniu zaczął być drażniący. 
  • Eveline Cosmetics, Magia Orchidei, bioenergetyzujący krem na noc - pojemność: 50 ml. Produkt nie jest stricte przeznaczony do moich potrzeb, ale otrzymałam go w zestawie wraz z balsamem i żelem, więc zużyłam. Produkt ma treściwą, ale lekką konsystencję i szybko się wchłania. Nie pozostawia świecącej się skóry. Delikatnie nawilża, ale nie zauważyłam obiecanego przez producenta efektu rozjaśnienia, odżywienia czy zregenerowania skóry. Był bardzo wydajny. Miał dość intensywny zapach.
  • Smile, multi protection, płyn do płukania jamy ustnej - pojemność: 600 ml. Przyzwoity płyn produkowany dla Biedronki. Dobrze oczyszcza zęby i odświeża oddech. mógłby mieć nieco mocniejszy smak, ale to kwestia gustu. Jest tani i ma dużą pojemność. 
  • Oral-B 3D White Luxe, płyn do płukania jamy ustnej - pojemność: 500 ml. Produkt ten wraz z pastą oraz szczoteczką otrzymałam do przetestowania. Pomimo zawartości alkoholu w składzie nie podrażnił moich zębów i dziąseł. Nie wiem czy wybiela, bo stosowałam wraz z pozostałymi produktami, ale w sumie zauważyłam lekkie rozjaśnienie uśmiechu. Miał miętowy smak, który dla mnie był jednak zbyt delikatny. płyn okazał się również niezbyt wydajny. Nie kupię go, gdyż można znaleźć coś lepszego za mniejsze pieniądze. 
  • Rebi-Dental, Herbal, ziołowa pasta do zębów - pojemność: 100 g. Taniutka pasta zakupiona w Kauflandzie pod wpływem chwili. Potrzebowałam czegoś ziołowego po tym, gdy moje zęby były podrażnione przez jedną z past Colgate. Dobrze oczyszcza zęby i odświeża oddech. Zniwelowała moje podrażnienia i nie wywołała nowych. Dobrze się pieniła i była wydajna.
  • Carea, płatki kosmetyczne - 120 sztuk. Tak jak uwielbiam niebieską wersję biedronkowych wacików, tak ta fioletowa nie nadaje się nawet do "czterech liter". Jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak bardzo ze zużytej paczki płatków. 
  • Maść nagietkowa - pojemność: g. Świetny apteczny produkt za niewielkie pieniądze. Radzi sobie z wszelkimi podrażnieniami, skaleczeniami i ranami. W znacznym stopniu przyśpiesza proces ich gojenia. 
  • Puma, Puma Woman - pojemność: 20 ml. Bardzo przyjemny, delikatny, nieco sportowy zapach. Nadawał się zarówno na cieplejsze, jak i chłodniejsze dni. Był bardzo trwały i wydajny. Z tego co się orientuję został jednak wycofany ze sprzedaży. 
  • Bell, Milky Shake, błyszczyk do ust - pojemność: 5,5 g. Produkt ten jest dla mnie małą zagadką. Wprawdzie kupiłam go dawno temu to nie używałam zbyt często a szybko się skończył. Wprawdzie w opakowaniu widać jeszcze część produktu to nie da się go już wygrzebać. Delikatny odcień nude był słabo widoczny na ustach. Stosowałam go głównie na pomadkę, aby nadać ustom efekt tafli. Trochę się kleił i nie był wytrzymały. Pędzelek dość precyzyjny, ale zaczął się rozczepiać. 
Miałyście któryś z omówionych produktów? Chętnie dowiem się również jak Wam wyszło zużywanie produktów w lutym :)

Iwona