Ostatnio doszłam do wniosku, że wokół mnie przewija się bardzo dużo kremów do rąk.
No ale cóż poradzić, jeśli praca strasznie pogorszyła stan tej części mojego ciała...
Trzeba oczywiście ratować się odpowiednimi kosmetykami. Próbowałam pomóc sobie migdałowym kremem do rąk firmy Farmona z serii Sweet Secret. Czy sprostał oczekiwaniom i sprzyjał regeneracji moich dłoni? O tym w poniższej recenzji.
Zdaniem producenta:
Skład + pojemność:
Cena: ok. 7 zł
Moja opinia:
Krem zamknięty jest w standardowej plastikowej tubce o estetycznej szacie graficznej.
Zapach jest bardzo słodki, z wyraźną nutą migdałowego olejku do ciast. Długo utrzymuje się na dłoniach.
Konsystencja produktu jest dość treściwa. Szybko się wchłania, ale pozostawia na dłoniach delikatną powłokę.
Krem jest przebadany dermatologicznie, natomiast nie jest testowany na zwierzętach.
Niestety obietnice producenta nie za bardzo się u mnie sprawdziły. Dłonie są wygładzone, ale słabo nawilżone. Nie zauważyłam również działania regeneracyjnego ani likwidacji szorstkości skóry.
Z racji braku widocznych efektów musiałam często aplikować ów kosmetyk przez co okazał się mniej wydajny.
Myślę, że produkt będzie dobry dla osób, które nie wymagają spektakularnych efektów.
Dla bardziej suchych i zniszczonych dłoni może być za słaby.
Miałyście styczność z tym kosmetykiem? Chętnie przeczytam czy się u Was sprawdził :)
Publikuję również na PnK .
Iwona
Mam i spisuje się dobrze ale moje dłonie są z tych niewymagających :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam jeszcze nic z Farmony mimo, ze masła i balsamy bardzo mnie kusza.
OdpowiedzUsuńNie znam tego kremu ale ogólnie u mnie wszystkie raczej dobrze się sprawują :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ten zapach byłby chyba zbyt mulący :) Na jakiś peeling bym się ew o tym zapachu mogła skusić :)
OdpowiedzUsuń