Police, To Be Tattooart - woda perfumowana oraz dezodorant w sprayu

Cześć :)

Mówi się, że nie szata zdobi człowieka i liczy się wnętrze. To samo dotyczy kosmetyków. Najważniejsze jest to jak działają, nie to w czym je umieszczono. Jednak - nie oszukujmy się - jesteśmy wzrokowcami i lubimy ciekawe opakowania. Zwłaszcza, gdy dotyczy to perfum, które lubimy przecież eksponować na swoich półkach. Do nich z całą pewnością możemy zaliczyć zapachy marki Police. W mojej kolekcji znajduje się wariant To Be Tattooart w formie wody perfumowanej oraz dezodorantu.

woda perfumowana | dezodorant w sprayu

Opakowanie i szata graficzna to to, co z pewnością wyróżnia markę na tle innych. Perfumy umieszczone są w flakonie w kształcie czaszki. Nie powiem, żeby był to mój ulubiony wzór, jednak na pewno niebanalny. Dezodorant zamknięty jest w szklanej butelce z szatą graficzną nawiązującą do czaszki. Całość utrzymana jest w pastelowych, różowych barwach. Uważam, że własnie ten kolor czyni perfumy kobiecymi.

W nutach głowy znajdziemy śliwkę, frezję, syrop klonowy, i kwiat ananasa. Nutę serca stanowi heliotrop, jaśmin, słodkie nuty, dzika róża oraz fiołek. Podstawa skomponowana jest z piżma, marshmallow, cedru i drzewa sandałowego.

Pora na moje odczucia związane z zapachem.

Kiedy pierwszy raz przytknęłam nos do atomizera, bez psikania, pomyślałam że 'będzie jedzeniowo'. Zapach wydał mi się słodki, ciasteczkowo-piankowy. Jednak po aplikacji przez pierwsze chwile jest inaczej. Najpierw uderza nas przyjemna świeżość i soczystość owoców, która po chwili przeistacza jest w lekką, subtelną pudrowość. Nie jest to jednak taka pudrowość przesłodzona czy mdląca. Przeciwnie, jest wyważona i z klasą. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Powiedziałabym, że to coś na wzór dopiero co pojawiających się kwiatów, które dopiero chcą ukazac nam pełnię swoich możliwości. Gdzieś tam całkiem całkiem z tyłu, kiedy mocno się wysilimy, możemy wyczuć przebłyski czegoś skrzypiącego, zadziornego. 

Zapach To Be Tattooart, bez względu na formę, jest zapachem lekkim, subtelnym. Lubi go podkradać moja nastoletnia siostra, kocham go ja, podoba się mojej mamie. Więc przekrój pokoleniowy jest duży. Nada się na dzień, do pracy, na romantyczne wyjście. 

Jeśli chodzi o trwałość to jest ona zależna od formy zapachu. Woda perfumowana utrzymuje się u mnie praktycznie cały dzień, na drugi jest jeszcze lekko wyczuwalny na ubraniach. Dezodorant wyczuwam na sobie jakieś 5-6 godzin,ale do pełnego efektu musiałabym go czasami dopsikać. 

Warianty różni oczywiście zawartość alkoholu. Woda perfumowana ma stężenie 80% zaś dezodorant 60%.

Stacjonarnie woda perfumowana o pojemności 40 ml kosztuje ok. 100 zł, zaś dezodorant 50 zł za 100 ml. I internecie można je jednak upolować znacznie taniej.

Nigdy nie myślałam, że to powiem, ale spodobały mi się pudrowe perfumy. Chwała im za to, że nie mdlą. Jesli tylko będziecie mieli okazję sprawdzić tester to gorąco zachęcam. Myślę, że będziecie zaskoczeni, że w tak niecodziennym flakonie może kryć się tyle subtelności.

Znacie zapachy marki Police? Jak Wam się podoba opakowanie?

Przeczytałaś/eś wpis? Szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków - i tak je usunę!

Iwona