Moja sezonowa praca polega na pakowaniu zestawów kartek świątecznych. Uwierzcie, że wykonując tą samą czynność co ok. 10 sekund i przygotowując dziennie nawet 2000 zestawów, można poczuć się jak maszyna. Człowiek jest tak zahipnotyzowany, że ręce pracują mimo woli. Nie trzeba przy tym nawet myśleć. Jednak czy w takim szale człowiek jest w stanie wykonać coś lepiej niż maszyny produkcyjne? Ano może. Przykładem jestem nie tylko ja - taka tam zwykła Iwonka. Wyobraźcie sobie wielkie przedsiębiorstwo, w nim tonę pysznej czekolady i osoby, które przygotowują ją dla nas własnymi rękami. Ciekawe? Czegoś takiego możemy doświadczyć dzięki Manufakturze Czekolady, której wyroby chciałabym Wam nieco przybliżyć.
Ghana, 70% kakao + prażone ziarno kakao | Ekwador, 80% kakao + ksylitol
Tabliczki podzielone są na 15 niewielkich kosteczek. Dolna część jest gładka, przy czym w wersji 70%-owej obsypana jest prażonymi ziarnami kakao.
Ich skład jest bardzo prosty, gdyż zawiera jedynie ziarna kakao i substancję słodzącą.
Zapach obu wersji jest wyrazisty i głęboki. Czekolada z Ghany ma więcej gorzkawych nut charakterystycznych dla prażonych ziaren, zaś ta z Ekwadoru ma w sobie coś kwaśnego i 'dającego' po nosie.
Czekolady mają zbitą konsystencję i łamią się z charakterystycznym trzaskiem. Rozpuszczają się zaskakująco długo dzięki czemu mamy możliwość doświadczyć większej ilości doznań.
Jak ze smakami? Tutaj jest bardzo ciekawie.
W wersji 70 %-owej producent określa, że znajdziemy aromaty rodzynek, nugatu i karmelu. Bardziej przychylałabym się ku temu ostatniemu wariantowi. Wyczuwam coś prażonego i delikatnie kremowego. Jest słodko, ale nie doznamy przesłodzenia. Jedząc pierwszą kostkę miałam wrażenie jakby zbliżało się Boże Narodzenie. Skojarzyło mi się z czymś gorzkawym i korzennym. Może cynamonem? Na sam koniec do głosu próbuje dość charakterystyczna gorycz prażonych ziaren, ale cukier sprawia, że całość jest wyważona.
Czekoladę z Ekwadoru określiłabym jako skomplikowaną. W moim wypadku na pierwszy plan wysuwa się kwaśność - i to taka solidna, a nie jakaś tam kwaskowatość. Następnie odczuwam gorycz nie tyle czegoś prażonego co palonego. Trochę stare, trochę stęchłe, ale nie zepsute. Ciężko mi to określić. Jeśli chodzi o ksylitol to nigdy nie wyczuwam różnicy między nim a cukrem. Dla mnie słodkie to słodkie. Tutaj słodkość jest stonowana i delikatna, ale sprawia, że czekolada zyskuje głębi i nutki tajemniczości. Jest też przez to łatwiejsza do przejścia.
Cena każdej z tabliczek wynosi 16,90 zł za wagę 50 g.
Listki czekoladowe - wiśnia
W opakowaniu znalazłam różnej wielkości kawałki czekolady z przyczepionymi cząstkami liofilozowanych wiśni. Domyślam się jednak, że połamały się w trakcie transportu. Listki są bardzo cienkie, więc o to nie trudno.
Użyte składniki to prażone ziarno kakao (70%), cukier i liofilizowana wiśnia.
Po otwarciu woreczka wyczuwam delikatną gorycz połączoną z kwaskowatością. Aromaty są wyraziste, ale 'czyste'. Nie mamy tutaj większej głębi.
Smak tak naprawdę zależy od nas i od sposobu jedzenia listków. W samej czekoladzie dominuje delikatna gorycz przełamana wyczuwalną słodkością. Wiśnie natomiast odznaczają się sporą dawką kwaskowatości. W zależności od potrzeb i upodobań możemy łączyć składniki w odpowiednią ilość i balansować odczuciami smakowymi.
Cena wynosi ok. 16 zł za wagę 80 g.
Myślę, że te krótkie opisy zachęcą Was do zapoznania się z ofertą Manufaktury Czekolady. Wersje są naprawdę pyszne. Znajdziemy z nich bogactwo smaków i aromatów. Fanom mocniejszego kalibru polecam wersję 80%. Czekolada 70% i listki zaspokoją oczekiwania smakoszów a przy tym nie będą nie do przejścia dla miłośników czegoś lżejszego.
Po którą wersję bylibyście chętnie sięgnąć? :)
Iwona
Ghana, 70% kakao + prażone ziarno kakao | Ekwador, 80% kakao + ksylitol
Ich skład jest bardzo prosty, gdyż zawiera jedynie ziarna kakao i substancję słodzącą.
Zapach obu wersji jest wyrazisty i głęboki. Czekolada z Ghany ma więcej gorzkawych nut charakterystycznych dla prażonych ziaren, zaś ta z Ekwadoru ma w sobie coś kwaśnego i 'dającego' po nosie.
Czekolady mają zbitą konsystencję i łamią się z charakterystycznym trzaskiem. Rozpuszczają się zaskakująco długo dzięki czemu mamy możliwość doświadczyć większej ilości doznań.
Jak ze smakami? Tutaj jest bardzo ciekawie.
W wersji 70 %-owej producent określa, że znajdziemy aromaty rodzynek, nugatu i karmelu. Bardziej przychylałabym się ku temu ostatniemu wariantowi. Wyczuwam coś prażonego i delikatnie kremowego. Jest słodko, ale nie doznamy przesłodzenia. Jedząc pierwszą kostkę miałam wrażenie jakby zbliżało się Boże Narodzenie. Skojarzyło mi się z czymś gorzkawym i korzennym. Może cynamonem? Na sam koniec do głosu próbuje dość charakterystyczna gorycz prażonych ziaren, ale cukier sprawia, że całość jest wyważona.
Czekoladę z Ekwadoru określiłabym jako skomplikowaną. W moim wypadku na pierwszy plan wysuwa się kwaśność - i to taka solidna, a nie jakaś tam kwaskowatość. Następnie odczuwam gorycz nie tyle czegoś prażonego co palonego. Trochę stare, trochę stęchłe, ale nie zepsute. Ciężko mi to określić. Jeśli chodzi o ksylitol to nigdy nie wyczuwam różnicy między nim a cukrem. Dla mnie słodkie to słodkie. Tutaj słodkość jest stonowana i delikatna, ale sprawia, że czekolada zyskuje głębi i nutki tajemniczości. Jest też przez to łatwiejsza do przejścia.
Cena każdej z tabliczek wynosi 16,90 zł za wagę 50 g.
Listki czekoladowe - wiśnia
Użyte składniki to prażone ziarno kakao (70%), cukier i liofilizowana wiśnia.
Po otwarciu woreczka wyczuwam delikatną gorycz połączoną z kwaskowatością. Aromaty są wyraziste, ale 'czyste'. Nie mamy tutaj większej głębi.
Smak tak naprawdę zależy od nas i od sposobu jedzenia listków. W samej czekoladzie dominuje delikatna gorycz przełamana wyczuwalną słodkością. Wiśnie natomiast odznaczają się sporą dawką kwaskowatości. W zależności od potrzeb i upodobań możemy łączyć składniki w odpowiednią ilość i balansować odczuciami smakowymi.
Cena wynosi ok. 16 zł za wagę 80 g.
Myślę, że te krótkie opisy zachęcą Was do zapoznania się z ofertą Manufaktury Czekolady. Wersje są naprawdę pyszne. Znajdziemy z nich bogactwo smaków i aromatów. Fanom mocniejszego kalibru polecam wersję 80%. Czekolada 70% i listki zaspokoją oczekiwania smakoszów a przy tym nie będą nie do przejścia dla miłośników czegoś lżejszego.
Po którą wersję bylibyście chętnie sięgnąć? :)
Iwona
wiśniowa ♥
OdpowiedzUsuńW sam raz na lato :)
Usuńit looks awesome! <3
OdpowiedzUsuńxoxo, rae
http://www.raellarina.net/
Thanks :)
UsuńRaz na pewno warto spróbować takiej czekolady :)
OdpowiedzUsuńPewnie :) Jest też świetną opcją na prezent :)
UsuńNa pewno przepyszna <3
OdpowiedzUsuńBardzo :)
UsuńI'm following you now. Visiting you back! Thanks for your for your time. Waiting for more content in the page. Greetings!
OdpowiedzUsuńhttps://chicporadnik.blogspot.com
Thank you.
UsuńWygląda super!
OdpowiedzUsuńPyszności :) No i te wiśnie...mniam :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńWszystko wskazuje na ich pyszny smak :))
OdpowiedzUsuńBardzo mi zasmakowały :)
Usuńpycha!
OdpowiedzUsuńWarto chociaż raz się skusić :)
UsuńTak też smakują :)
OdpowiedzUsuńTa z wiśniami wygląda bardzo kuszące. Ogólnie widzę, że zawierają dużo kakao, więc super.
OdpowiedzUsuńW sam raz dla miłośników zdrowych wersji czekolad :)
UsuńSięgnęłabym po tę czekoladę z Ghany - kwaśne nuty w tej z ksylitolem mogłyby mnie zniechęcić :)
OdpowiedzUsuńSmak wersji z Ekwadoru jest specyficzny, aczkolwiek do przejścia :)
UsuńCzekoladę to ja lubię :)
OdpowiedzUsuńMało kto za nią nie przepada :)
UsuńWygląda na smaczną :)
OdpowiedzUsuńWszystkie są smaczne :)
UsuńOstatnimi czasy jestem wielką fanką czekolady :) ale moim faworytem od zawsze jest biała... :P sama chemia itd.. ;)
OdpowiedzUsuńJa zaś za białą nigdy nie przepadałam :)
UsuńCzekoladę mogłabym jeść codziennie ;)
OdpowiedzUsuńTakie wersje można jeść "na zdrowie" :)
UsuńPychota, wiśniowa idealna :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńNarobiłaś mi ochoty na czekoladę ;)
OdpowiedzUsuńChętnie się podzielę, trochę jeszcze zostało :D
UsuńNie przepadam za czekoladą ale z wiśnią bym nie pogardziła ;)
OdpowiedzUsuńJest bardzo dobra :)
UsuńNo i zrobiłam się głodna :)
OdpowiedzUsuńPewnie już za późno na kolację, ale jutro też jest dzień :D
UsuńMusi być pycha.
OdpowiedzUsuńSą bardzo dobre :)
UsuńUwielbiam dobrą czekoladę, może być nawet gorzka ;) Te wywołały u mnie wilczy głód :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że byłabyś usatysfakcjonowana ich smakiem :)
UsuńNa pewno tak :)
UsuńMniaam uwielbiam czekolade!:)
OdpowiedzUsuńJa też, ale gorzką :)
UsuńTak też smakują :)
OdpowiedzUsuńale mi smaka narobiłaś na czekoladę <3
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :)
UsuńSą pięknie zapakowane!
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :)
UsuńListki z wiśnią kuszą najbardziej :)
OdpowiedzUsuńPolecam, mają ciekawy smak :)
UsuńJestem czekoladocholikiem, a tutaj takie cudowności... oj kusisz!
OdpowiedzUsuńKuszę, kuszę :D
UsuńCo za pyszności! Kocham czekoladę :D
OdpowiedzUsuńNie jesteś sama :)
UsuńUwielbiam czekoladę
OdpowiedzUsuńJa również :)
UsuńZjadłabym chętnie :)
OdpowiedzUsuńA tak a propo czekolada obniża ciśnienie więc powinnam jeść jej dużo 😂
UsuńTo fakt. Pisałam o tym przy okazji innego wpisu :) ja zaś ciśnienie mam ledwo wyczuwalne, więc nie mogę przesadzać.
UsuńJa mam niskie, a lubię czekoladę niestety:p pewnie dlatego mam potem ciśnienie jakbym już nie żyła:D
UsuńAle cóż to za słodka "śmierć" :D
UsuńZjadłabym. Mniam ;D
OdpowiedzUsuńWarto skosztować :)
UsuńTakiej ręcznej roboty nie miałam okazji jeść :)
OdpowiedzUsuńMiło dostać taką czekoladę chociażby w prezencie :)
UsuńUwielbiam czekoladę pod każdą postacią! Koniecznie muszę wypróbować i tą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Polecam. Na pewno będzie Ci smakować :)
UsuńJestem maniaczką czekoladową, ale za deserową nie przepadam. Te jednak wyglądają smakowicie.
OdpowiedzUsuńFirma ma wiele innych wariantów :)
UsuńBardzo dużym plusem jest zastąpienie cukry ksylitolem :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie w tej jednej wersji, ale zawsze coś :)
UsuńTe listki z wiśniami Spróbowałabym :D
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńMi sie zdarzyło być dwa razy w Muzeum Czekolady, chociaż za słodkościami nie przepadam z tamtych miejsc mam 'prtzepyszne' wspomnienia ;)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że musiały to być udane wizyty :)
UsuńGratuluję sezonowej pracy :) Mam nadzieję, że nie wykończy Cię z czasem ta robota, bo może się okazać potem zbyt dużą monotonią.
OdpowiedzUsuńPysznie to wszystko wygląda :)
Po tym wszystkich latach jestem już do tej pracy przyzwyczajona :)
UsuńZ pewnością jest pyszna :)
OdpowiedzUsuńWszystkie wersje mi smakują :)
UsuńOj mniam mniam 😀
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńNie lubię czekolady ale spróbować zawsze mogę :D
OdpowiedzUsuńMoże akurat by Ci smakowały :) Takie wersje bardziej dla miłośników czegoś mocniejszego aniżeli słodkiego :)
UsuńO zjadłabym :D
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńChętnie bym spróbowała! Rzadko jadam czekoladę (bo mocno ograniczam słodycze), ale jeśli już - to wybieram taką właśnie "lepszą", ciekawą. :-)
OdpowiedzUsuńTe wersje są bardzo ciekawe i różnią się od tych sklepowych :)
UsuńMarzę o wiśniowej! <3
OdpowiedzUsuńAż mam ochotę u nich zbankrutować :D
Ostatnio koleżanka przywiozła słodkości z Manufaktury Czekolady ze Lwowa i to było po prostu coś niebotycznego <3
Ach, zazdroszczę Ci tych doznań smakowych :D
UsuńMyślę że moja mamunia by była zadowolona z takich czekoladek ♥ Ja to zakochana po uszy w milce ;D hehe
OdpowiedzUsuńZawsze to dobra opcja na prezent :) A Milka mogłaby wprowadzić jakieś gorzkie wersje :D
UsuńMniam :) Kochana uwielbiam takie czekoladki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !! :*
I Kochana moja przesyłam buziaki na udany i gorący weekend ! :*
Dziękuję Kochana i wzajemnie :*
Usuńo kurcze! mniaaam :)
OdpowiedzUsuńsensiblees.pl
Pychotka, to fakt :)
UsuńSama nie wiem, po którą bym sięgnęła, ale wiem, że obie te czekolady są dla mnie :) Jak już chcę jakąś zjeść powinnam wybierać takie z dużą zawartością kakao, bo mają wtedy mało laktozy (lub niektóre wcale). Te wyglądają smacznie, chociaż w tej z Ekwadoru martwi mnie ta "stęchła" nuta :P
OdpowiedzUsuńCzekolada z Ekwadoru ma w sobie coś takiego co ciężko dokładnie scharakteryzować. Jednak nie jest to nic nieprzyjemnego :)
UsuńJa kocham gorzkie czekolady <3 ahhh mega wpis
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/06/futrzana-kamizelka-czy-tylko-na-jesien.html
W takim razie powinnaś być zadowolona z tych wersji :)
UsuńAch, ta z liofilizowaną wiśnią musi być pyszna!
OdpowiedzUsuńJest, i to bardzo :)
UsuńCzekoladę kocham, choć mniej ostatnio jej jem ;) nie cierpię żadnych wiśni czy rodzynek ;)
OdpowiedzUsuńZa rodzynkami to i ja nie przepadam :)
Usuńkocham słodycze <3
OdpowiedzUsuńW tych czekoladach słodkości jest mniej, ale i tak są warte uwagi :)
UsuńLubię takie z dużą ilością kakao :)
OdpowiedzUsuńPowinny Ci zatem smakować :)
UsuńEkwador z ksylitolem jest już u mnie w archiwum, a Ghana z nibsami kakaowymi wkrótce się u mnie pojawi :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie Ci smakować :)
UsuńUwielbiam czekoladę i ślinka mi cieknie jak patrzę na te zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńZjadłabym taką pyszną czekoladę ^^
OdpowiedzUsuńSą pyszne :)
Usuń