Każda fanka lakierów wie jak istotny jest dobry stan paznokci, aby produkt długo się utrzymywał i dawał cieszący oczy efekt. Na rynku istnieje wiele wszelkiego rodzaju odżywek, serum, olejków czy kuracji wzmacniających. Czasami ciężko w szale nowości znaleźć coś dostosowanego do swoich potrzeb. Sama przetestowałam już kilka tego typu kosmetyków, ale nie wszystkie okazały się hitami. Dlatego też, gdy moje paznokcie potrzebowały solidnego wzmocnienia, skusiłam się na produkt który gościł w mojej kosmetyczce dobrych kilka lat temu i sprostał moim oczekiwaniom. Czy opłacił się ów eksperyment z "odgrzewanym kotletem"?
Produkt przeszedł różne fazy testowania. Zarówno wówczas gdy
moje paznokcie (z racji sezonowej pracy) były w stanie krytycznym, jak i wtedy
gdy nie sprawiały większych problemów. Stosowałam go również zgodnie z
zaleceniem producenta, jak i typową bazę
pod lakier. Dziś na tapetę trafia serum firmy Lovely.
Zdaniem producenta:
Serum wzmacniające z wapniem i wit. C.
Stymuluje regenerację komórek. Efekt - ekstremalnie wzmocnione paznokcie. Zawiera m.in. kompleks wyciągu z wiśni egzotycznej z zachodnich Indii oraz wapnia.
Skład:
nie wymieniony na opakowaniu
Pojemność: 11 ml
Cena: 7,19 zł
Dostępność: Rossmann
Moja opinia:
Kosmetyk zamknięty jest w małym, szklanym słoiczku.
Posiada bardzo wygodny pędzelek, którym przyjemnie się operuje. Włosie jest zbite przez co nie rozchodzi się na wszystkie strony.
Ma dość treściwą, żelową konsystencję dzięki czemu nie spływa z paznokci.
Serum ma dość specyficzny zapach, który ciężko mi scharakteryzować. Ani to szczególnie delikatny, ni to pudrowy.
Produkt nałożony w niewielkiej ilości bardzo szybko się wchłania. Jeśli jednak zaaplikujemy zbyt dużo, wówczas sporo pozostaje na płytce paznokcia.
Przejdźmy do jego działania, gdyż to sedno recenzji :)
Jak wspomniałam na początku, pierwsze opakowanie wywarło na mnie pozytywne wrażenie i miałam nadzieję uzyskać teraz podobne rezultaty.
Niestety tym razem serum nie spisuje się tak przyzwoicie. Aplikowany zgodnie z zaleceniem producenta, czyli 2-3 razy w tygodniu, nie daje jakiegokolwiek efektu na moich paznokciach. Nie są ani specjalnie zregenerowane, ani odżywione. Nie zauważyłam również, żeby wpływał na stan końcówek i zapobiegał ich rozdwajaniu.
Ponadto kosmetyk stosowany jako baza pod lakier sprawia, że schodzi on z paznokci tego samego dnia. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, iż serum nie jest typową bazą, więc nie mogę też oczekiwać wywiązania się z tej funkcji.
Sama częstotliwość używania produktu może być nieco uciążliwa dla lakieromaniaczek, gdyż na ten czas warto ograniczyć tę kolorówkę.
Pozytywem na pewno jest niewielka cena oraz wydajność z czego powinny być zadowolone osoby u których produkt ten daje lepsze rezultaty.
Dajcie znać czy stosowałyście ten kosmetyk. Zastanawia mnie czy moja poprzednia wersja była lepsza, czy może tym razem trafiłam na felerną butelkę.
Iwona
U mnie sie nie sprawdzila.
OdpowiedzUsuńKiedyś ją stosowałam i była w porządku.
OdpowiedzUsuńNie stosowałam, więc nie podpowiem Ci. Aktualnie natomiast stosuję serum z Sally Hansen (takie złote). Jest przeznaczone do stymulacji wzrostu, ale przy tym także dobrze odżywia paznokcie. Aplikator taki jak w ampułkach lub testach ciążowych :) serum wciera się w paznokcie i skórki. Jestem naprawdę fajne, polecam.
OdpowiedzUsuńmam wersję niebieską i jest fajna
OdpowiedzUsuńnie znam odżywek tej firmy!
OdpowiedzUsuńTak jak dałaś mi do myślenia kremem pod oczy, tak teraz z trwogą pomyślałam o moich paznokciach, na które nie kładę nic prócz ciemnego lakieru :P.
OdpowiedzUsuń