Któż z nas nie lubi podróżować? Odwiedzanie kolejnych miast uczy kultury, języka, pozwala nabyć nowych doświadczeń. A gdyby tak wprowadzić nieco świata do swojego makijażu? Z pomocą przychodzi marka Essence, która wprowadziła nowe palety sygnowane światowymi miastami. Zapraszam zatem w podróż do Nowego Jorku i Sydney.
G'DAY SYDNEY
Cienie zamknięte są w prostokątnej kasetce z szatą graficzną nawiązującą do zachodu słońca nad morzem. Moim zdaniem robi pozytywne wrażenie. Każdy z kolorów znajduje się w oddzielnej, okrągłej przegródce. W środku znajdziemy również całkiem spore lusterko.
W środku znajdziemy 9 cieni, 5 w górnym rzędzie oraz 4 w dolnym. Mały minus może stanowić fakt, iż nie mają swoich nazw.
Pora na przedstawienie poszczególnym kolorów. Zaczynam od lewej strony górnego rzędu:
1 - cielisty
2 - beż z różową poświatą
3 - jasne złoto
4 - jasny, ceglasty brąz
5 - czekoladowy brąz
6 - jasny błękit
7 - rudy brąz
8 - oliwkowa zieleń
9 - niebieski z podtonami szarości
W całej palecie znajdziemy szeroki przekrój wykończeń. Mamy zarówno maty (beż i ciemny brąz), perły, mat z delikatnymi drobinkami (jasny brąz) oraz cały dolny rząd z niemalże metalicznymi wariantami.
Ich pigmentację określiłabym jako średnią, ale dla mnie wystarczajacą. Oczywiście na bazie kolory znacznie mocniej się uwydatniają.
Delikatne różnice można wyczuć także w konsystencji. Górny rząd wydaje się być nieco bardziej suchy, przez to też ma większą tendencję do osypu. Dolne cienie w dotyku są bardziej kremowe. Przyjemnie aplikuje się je palcami, przyczepiają się nawet do suchej powieki.
Wszystkie cienie, niezależnie od faktury, dobrze się blendują, nie tworzą plam ani prześwitów. Do tego współgrają zarówno między sobą jak i z cieniami innych marek.
Jedyne do czego mogę się w największym stopniu przyczepić to ich trwałość. Fakt, kolory widoczne są przez cały dzień, jednak przy mojej opadającej powiece i głęboko osadzonych oczach po kilku godzinach zaczynają zbierać się w załamaniach.
Termin przydatności wynosi 12 miesięcy od otwarcia.
Koszt palety to 29,99 zł za łączną pojemność 13,5 g.
HELLO NEW YORK
Cienie zamknięte są w palecie o takiej samej formie, jednak różni się szata graficzna. Tutaj mamy fioletowo-szarą kolorystykę, która niejako sugeruje nam już chłodną tonację całej wersji. Grafika przedstawia wieżowce.
Od razu przejdźmy do przedstawienia poszczególnych kolorów:
1 - biel opalizująca na fiolet
2 - jasna szarość
3 - szarość opalizująca na fiolet
4 - szarość opalizująca na niebieski
5 - ciemny grafit
6 - beż
7 - ciemniejszy fiolet
8 - ciemniejszy szary
9 - opalizujący niebieski
Jak możecie zauważyć, w przypadku tej palety mamy głównie połyskujące, opalizujące wykończenia. Mamy wprawdzie trzy maty, jednak w moim mniemaniu dwie szarości są takimi 'płaskimi' matami, zaś fiolet jest odrobinę satynowy.
Chociaż wykończenie jest podobne co w przypadku pierwszej palety to te cienie - o dziwo - mocniej się osypują. Być może przez fakt, że tak mocno opalizują, ale nie są aż tak kremowe w konsystencji.
Kolory same w sobie są dość jasne, więc ich pigmentacja nie jest aż tak powalająca. Wiele z odcieni jest do siebie podobnych, dlatego na oku lubią tworzyć jedną całość. Warto zatem mieszać je z mocniejszymi kolorami.
Przy tych niedoskonałościach zaletą jest to, że nie tworzą problemów przy blendowaniu. Rozcierają się do ładnej chmurki, współgrają z innymi kosmetykami.
Pora na przedstawienie poszczególnym kolorów. Zaczynam od lewej strony górnego rzędu:
1 - cielisty
2 - beż z różową poświatą
3 - jasne złoto
4 - jasny, ceglasty brąz
5 - czekoladowy brąz
6 - jasny błękit
7 - rudy brąz
8 - oliwkowa zieleń
9 - niebieski z podtonami szarości
W całej palecie znajdziemy szeroki przekrój wykończeń. Mamy zarówno maty (beż i ciemny brąz), perły, mat z delikatnymi drobinkami (jasny brąz) oraz cały dolny rząd z niemalże metalicznymi wariantami.
Ich pigmentację określiłabym jako średnią, ale dla mnie wystarczajacą. Oczywiście na bazie kolory znacznie mocniej się uwydatniają.
Delikatne różnice można wyczuć także w konsystencji. Górny rząd wydaje się być nieco bardziej suchy, przez to też ma większą tendencję do osypu. Dolne cienie w dotyku są bardziej kremowe. Przyjemnie aplikuje się je palcami, przyczepiają się nawet do suchej powieki.
Wszystkie cienie, niezależnie od faktury, dobrze się blendują, nie tworzą plam ani prześwitów. Do tego współgrają zarówno między sobą jak i z cieniami innych marek.
Jedyne do czego mogę się w największym stopniu przyczepić to ich trwałość. Fakt, kolory widoczne są przez cały dzień, jednak przy mojej opadającej powiece i głęboko osadzonych oczach po kilku godzinach zaczynają zbierać się w załamaniach.
Termin przydatności wynosi 12 miesięcy od otwarcia.
Koszt palety to 29,99 zł za łączną pojemność 13,5 g.
HELLO NEW YORK
Cienie zamknięte są w palecie o takiej samej formie, jednak różni się szata graficzna. Tutaj mamy fioletowo-szarą kolorystykę, która niejako sugeruje nam już chłodną tonację całej wersji. Grafika przedstawia wieżowce.
Od razu przejdźmy do przedstawienia poszczególnych kolorów:
1 - biel opalizująca na fiolet
2 - jasna szarość
3 - szarość opalizująca na fiolet
4 - szarość opalizująca na niebieski
5 - ciemny grafit
6 - beż
7 - ciemniejszy fiolet
8 - ciemniejszy szary
9 - opalizujący niebieski
Jak możecie zauważyć, w przypadku tej palety mamy głównie połyskujące, opalizujące wykończenia. Mamy wprawdzie trzy maty, jednak w moim mniemaniu dwie szarości są takimi 'płaskimi' matami, zaś fiolet jest odrobinę satynowy.
Chociaż wykończenie jest podobne co w przypadku pierwszej palety to te cienie - o dziwo - mocniej się osypują. Być może przez fakt, że tak mocno opalizują, ale nie są aż tak kremowe w konsystencji.
Kolory same w sobie są dość jasne, więc ich pigmentacja nie jest aż tak powalająca. Wiele z odcieni jest do siebie podobnych, dlatego na oku lubią tworzyć jedną całość. Warto zatem mieszać je z mocniejszymi kolorami.
Przy tych niedoskonałościach zaletą jest to, że nie tworzą problemów przy blendowaniu. Rozcierają się do ładnej chmurki, współgrają z innymi kosmetykami.
Trwałość mogę porównać do powyższej palety. Niestety przy mojej budowie oka dość szybko wchodzą w załamania. testowałam z różnymi bazami i za każdym razem to samo.
Termin przydatności wynosi 12 miesięcy od otwarcia.
Koszt palety to 29,99 zł za łączną pojemność 13,5 g.
Moim zdaniem, z tych dwóch palet na większą uwagę zasługuje wariant 'G'DAY SYDNEY'. Cienie są lepszej jakości, poza tym cieplejsza kolorystyka nada się dla większości osób. Z szarościami to już niestety różnie bywa.
Znacie zaprezentowane palety? Może macie swoje hity wśród produktów Essence? :)
Termin przydatności wynosi 12 miesięcy od otwarcia.
Koszt palety to 29,99 zł za łączną pojemność 13,5 g.
Moim zdaniem, z tych dwóch palet na większą uwagę zasługuje wariant 'G'DAY SYDNEY'. Cienie są lepszej jakości, poza tym cieplejsza kolorystyka nada się dla większości osób. Z szarościami to już niestety różnie bywa.
Znacie zaprezentowane palety? Może macie swoje hity wśród produktów Essence? :)
Przychylam się do Twojego zdania, Jeśli chodzi o wybór paletki Iwonko. 😊
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńMy favourite is Sydney palette
OdpowiedzUsuńA mi się obie podobają, ciężko byłoby wybrać, choć ta z fioletami mnie bardziej kusi :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od tego w jakich kolorach czujesz się najlepiej :)
Usuńdla mnie jakość tych cieni podczas wykonywania makijażu pozostawia wiele do życzenia niestety
OdpowiedzUsuńU mnie nie jest aż tak źle ;)
UsuńSzkoda że z trwałością różnie, bo kolory ładne :)
OdpowiedzUsuńSam kolor jest widoczny, ale niestety zbierają się w załamaniach.
UsuńKiedyś bardzo lubiłam konturówki z tej marki ale dawno już nic od nich nie miała. Paletka z fioletami bardzo fajna:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest słabsza, ale u każdego może być inaczej :)
UsuńZ tej marki lakiery często kupuję :)
OdpowiedzUsuńMa wiele fajnych :)
UsuńTa druga paleta do mnie przemawia - kolory które są w niej ukryte używam dość często w moim makijażu.Markę essence lubię i często kupuję ich eyelinery :)
OdpowiedzUsuńKto wie, może byłabyś zadowolona :)
UsuńŁadnie się prezentuje, jednak essence niekoniecznie mnie kusi :/
OdpowiedzUsuńTak bywa :)
UsuńKolory i same paletki wygladaja bardzo zachecajaco, niestety u mnie cienie Essence szybko znikaja z powieki i traca swoje kolory ;)
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyło, że u mnie pigment nadal jest, ale tak wchodzą w załamanie, że nie wygląda to dobrze.
UsuńMi się podoba kilka kolorów z pierwszej paletki i kilka kolorów z drugiej paletki :) Czasami używam kolorówki z Essence, ale cieni jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńMoże będzie okazja jakieś poznać :)
UsuńPrzyznam, że i mnie bardziej pasowałoby chyba w tych ciepłych barwach. Włosy też mam w ciepłych robione, więc byłyby idealne. Muszę zapisać sobie nazwę.
OdpowiedzUsuńWarto się rozejrzeć i sprawdzić tester :)
UsuńJakiś czas temu miałam szał na kosmetyki Essence..A teraz myślę, że są fajne ale dla młodszej grupy wiekowej niż ja.
OdpowiedzUsuńZależy na co się trafi :)
UsuńJuż słyszałam o tych paletach jednak ich nie testowałam. Jednak wydaje mi się, że ta druga paleta jest taka nijaka jeśli chodzi o kolory. Niby 9 odcieni, ale są bardzo do siebie podobne. Jakbym miała kupować zdecydowanie wybrałabym tą pierwszą :)
OdpowiedzUsuńDokładnie o tym napisałam, że cienie się ze sobą zlewają.
UsuńPierwsza zdecydowanie bardziej do mnie pasuje ;)
OdpowiedzUsuńDo mnie również :)
UsuńRzeczywiście ta pierwsza paleta ma dużo lepszą kolorystkę do codziennego użytku chociaż i tak jestem pozytywnie zaskoczona jakością cieni ze swatchów :)
OdpowiedzUsuńJak na Essence to jest całkiem w porządku :)
UsuńPretty pallets to work with.
OdpowiedzUsuńI'm glad you like it :)
UsuńWidziałam je w drogerii, ale jakoś kolory mnie nie przekonały.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńKolory tych palet zupełnie nie wpasowują się w mój gust 😉
OdpowiedzUsuńMarka wypuściła jeszcze inne warianty :)
UsuńMnie się bardziej podoba New York, ale ja lubię akurat takie chłodne kolory, to coś dla mnie na pewno:).
OdpowiedzUsuńMi zaś taka kolorystyka nie pasuje, ale oczywiście każdy ma inne potrzeby :)
UsuńTym razem kolorki nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTak bywa :)
Usuńw paletkach wyglądają ładniej i ja sięgnęłabym raczej po drugą paletkę czyli HELLO NEW YORK
OdpowiedzUsuńZawsze można zaryzykować :)
UsuńZdecydowanie najbardziej mi do gustu przypadła paleta "Hello New York "☺
OdpowiedzUsuńGdy tylko zużyje swój zapas paletek ,skusze się na nią ☺
Pozdrawiam
Lili
Nie wiem tylko czy zdążysz ;)
UsuńNice blog!
OdpowiedzUsuńZ tych dwóch zdecydowanie wybrałabym Sydney :). Szarości rzadko wykorzystuję w makijażu :P
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
UsuńObie paletki mega kolorki 👌😍
OdpowiedzUsuńEXTRA
Cieszę się, że Ci się podobają :)
Usuńdla mnie kolorystycznie lepsza jest z kolei hello new york:Dale i tak be szału i raczej bym nie używala;)
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie przekonuję do jej zakupu :)
UsuńJakbym miała wybierać to raczej Sydney choć cienie do powiek Essence przerobiłam i wybitne nie były 😉
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś bardzo dobry pojedynczy cień, ale ogólnie są poprawne, ale bez wow.
UsuńJa nie znam tych palet, ale pięknie je zaprezentowałaś:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńżadna z tych palet nie przypadła mi do gustu, ale ja ostatnio czuję się przesycona kosmetykami do makijażu.
OdpowiedzUsuńTak czasami bywa. Mi też zdarzają się fazy, gdzie w ogóle omijam kolorówkę i się nie maluję :)
UsuńPodoba mi się twój wpis
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
Usuńawesome...
OdpowiedzUsuńI'm glad you like it :)
UsuńAll colours are beautiful! xx
OdpowiedzUsuńThank you for your comment :)
UsuńCudowne te paletki! Choć na pewno nie kupiłabym żadnej z nich bo nie używam takich kolorów w makijażu, to naprawdę bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie przekonuję do zakupu :)
UsuńChyba kiedys słyszałam o tej marce ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno, nawet tutaj na blogu była wiele razy :)
UsuńTak bywa, nic na siłę :)
OdpowiedzUsuńThank you for your comment :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty Essence, szczególnie klasyczne pomadki. Bardzo podoba mi się ta paletka Sydney, kolory są jak najbardziej moje i myślę, że mogłabym nią coś zdziałać :)
OdpowiedzUsuńZatem warto się skusić :)
UsuńPopieram Twój wybór, wolę cieplejsze kolory.
OdpowiedzUsuńSą bardziej uniwersalne :)
UsuńGood review. Have a good day!
OdpowiedzUsuńObie prezentują się pięknie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają :)
Usuńobadam je jak będę w Naturze:)
OdpowiedzUsuńPowinny być albo tam, albo w Hebe :)
UsuńJa je sobie odpuściłam ;)
OdpowiedzUsuńZ takich palet to ja już dawno zrezygnowałam
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje preferencje :)
UsuńNie widziałam ich jeszcze ale i tak kolorystycznie nie moja bajka;)
OdpowiedzUsuńJest jeszcze inny wariant :)
UsuńMaja jeszce Paris i Rio :)Rio widzialm u kogos i co niktore cienie byly ok .Sydne tez ma fajne, ale ja raczej ich nie bede kupowac :)
OdpowiedzUsuńTak to przeważnie bywa, że najbardziej pasowałby nam miks wszystkich palet :)
UsuńMam trzecią wersję, różową ;)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia? :)
UsuńCoś pięknego! Aż chce się taka paletkę mieć :) a może na prezent..
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem czy one aż tak rewelacyjne...
UsuńZastanawiałam się nad zakupem jednej z tych palet ale widziałam później sporo dosyć negatywnych recenzji, więc dałam sobie spokój:D Z Essence bardzo lubię szminki, taki zielony tusz i brow gel:**
OdpowiedzUsuńSzminki rzeczywiście są dobre :)
UsuńCiekawe kolorki :-)
OdpowiedzUsuńKażdy znajdzie wariant dla siebie :)
Usuń