Aby równowaga w przyrodzie (no i na blogu) została zachowana, po notkach z przepisem i recenzją kolorówki pora wziąć na tapetę coś z pielęgnacji. Wiecie że mam słabość do testowania tanich i łatwo dostępnych produktów, dlatego też skusiłam się kiedyś na kolejny kosmetyk z rossmannowskiej marki Isana.
Od razu przyznam, że produkt przeleżał w zapasach tak długi czas, że zdążył już zostać wycofany. Wiem, że może wydać się bez sensu pokazywanie specyfiku który nie jest już dostępny, ale nadal w ofercie jest mleczko do ciała z tej samej serii. Być może mieliście lub macie z nim styczność i będziecie mogli napisać coś na temat jego właściwości :) Niemniej jednak na razie przejdźmy do omówienia stosowanej przeze mnie wersji. Bohaterem dzisiejszego "wydania wiadomości" będzie więc krem do ciała z witaminą E i olejkiem jojoba.
Zdaniem producenta:
Witamina E i cenny olejek jojoba chronią skórę przed wysuszeniem oraz zapewniają doskonałą pielęgnację.
Skład:
Aqua, Isopropyl Palmitate, Decyl Oleate, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Polyglyceryl-2 Dipolhydroxystearate, Hydrogenated Castor Oil, Glyceryl Oleate, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Tocopheryl Acetate, parfum, Magnesium Sulfate, Citric Acid, Benzyl Salicylate, Citronellol, Geraniol, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Sodium Benzoate.
Pojemność: 150 ml
Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w okrągłym, plastikowym opakowaniu, dzięki czemu łatwo zużyjemy go do końca.
Już po pierwszym kontakcie wiedziałam, że przypomina mi konsystencją stosowany już kiedyś kosmetyk, jednak nie wiedziałam w którym kościele mi gra. Aż tu nagle, ni stąd ni zowąd skojarzyłam, że to odzwierciedlenie ziajkowego kremu do twarzy z serii "masło kakaowe". Jedyną różnice stanowi zapach, gdyż ten z Isany jest całkowicie neutralny. Wracając jednak do konsystencji - jest ona bardzo gęsta, treściwa i tłusta.
Skład nie jest idealny, ale przynajmniej producent oszczędził nam parabenów.
Preparat jest bardzo oporny i tępy w rozsmarowywaniu. Przy tym jednak wchłania się zaskakująco szybko. Pozostawia na skórze świecącą się warstwę, której nie nazwałabym jednak tłustą a jedwabistą. Nic nam się nie lepi, przez co bez problemu możemy nałożyć ubranie.
Konsystencja i pojemność sprawia, że produkt nie grzeszy wydajnością. W krótkim czasie zaobserwowałam spore zużycie.
Jak jednym słowem określiłabym zaobserwowane działanie? "Poprawne".
Z racji tego, iż na ciele pozostaje ochronna jedwabista warstwa, mamy uczucie nawilżenia i natłuszczenia skóry. Jest ona również bardzo gładka, miękka i miła w dotyku. Ostatnio moja skóra przechodzi gorsze momenty, jednak produkt ten pomaga mi ukoić wszelkie uczucie suchości. Niestety na krótko, gdyż rano efekt jest zupełnie nieodczuwalny.
Niby kosmetyk coś działa, lecz nie wróciłabym do niego gdyby był jeszcze w sprzedaży. Nie ma więc co płakać nad rozlanym mlekiem :)
Jeśli znacie dostępne nadal mleczko z tej serii to dajcie znać jak się spisuje :) Chętnie poznam innych Waszych ulubieńców pielęgnujących ciało :)
Iwona
Postaram się mieć go na uwadze :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z nim jak jeszcze był dostępny ;)
OdpowiedzUsuńIsana... i juz wiesz, że to Rossmann.
OdpowiedzUsuńChyba kupię na mamie na dzień matki.
Przydałby się po treningu - niewielka pojemność, łatwo dostępny i pozostawia delikatny film :)
OdpowiedzUsuńJa z Isany kupuje tylko mydła;))
OdpowiedzUsuńWiesz, że nie zwróciłam na niego uwagi jak był dostępny? Mleczko mówisz jeszcze jest, to zobaczę jak będę w rosie, bardzo lubię Isane, nie wiem jak przegapiłam ;)
OdpowiedzUsuńDawno już nie miałam produktów z Isany, chyba czas do nich wrócić :)
OdpowiedzUsuńznam i lubię.
OdpowiedzUsuń