Niedawno pisałam Wam, że oczywistym jest dbanie o skórę dłoni. A co ze stopami? O nich również nie możemy zapomnieć. Zwłaszcza teraz, gdy grubsze skarpety i ciepłe buty nie sprzyjają ich dobrej kondycji. W walce ze zniszczoną, suchą i zrogowaciałą skórą ma nam pomóc intensywnie zmiękczający zabieg kawowy marki Eveline. Czy rzeczywiście przynosi efekty, które obiecuje producent?
Pojemność: 2 x 6 ml
Cena: ok. 4 zł
Moja opinia:
Całość składa się z dwóch saszetek po 6 ml każda. Wystarcza
na jeden solidny zabieg.
Peeling to gęsta, jasnobrązowa maź z wieloma drobnymi ziarenkami
kawy.
Są wystarczająco ostre i nie rozpuszczają się pod wpływem wody.
Zapach? Hmm… cóż może powiedzieć dziewczyna, której
ulubionym napojem jest „kawa, kawunia, kawusia”? Przypomina mi świeżo
zaparzonego szatanika, bez nuty chemii.
Dla mnie cudowny.
Samo działanie już takie cudowne nie jest. Nie twierdzę, że
nic nie robi, ale złuszczenie zrogowaciałego naskórka jest bardzo delikatne. Moje pięty są twarde i mocno zniszczone przez
co chcąc doprowadzić je do lepszego stanu muszę posiłkować się pumeksem bądź
tarką. Drobinki kawy, choć ostre, nie są
w stanie konkurować z przyrządami mechanicznymi.
Przejdźmy do omówienia drugiego kroku, czyli maski. Tutaj
mamy styczność z gęstą i treściwą konsystencją o białym kolorze.
Zapach? Najwidoczniej wypiłam już kawę, bo tutaj nie jest
tak wyczuwalna jak w przypadku peelingu. Bardziej skłaniałabym się ku
mentolowym, orzeźwiającym nutom.
Zatrzymam się chwilkę przy składzie, gdyż już na drugim
miejscu mamy dobroczynny mocznik. To się chwali.
Gęsta i zbita konsystencja sprawia, iż maska niezbyt dobrze
wchłania się w skórę stóp. Po zaaplikowaniu pozostawiłam ją na ok. 30 minut po
czym musiałam wmasować w skórę dość sporą ilość produktu. Po zabiegu pozostała
ochronna warstewka, która jednak nie była nieprzyjemna.
Maska sprawiła, iż stopy stały się nawilżone i gładsze.
Efekt jednak nie utrzymał się długo. Już następnego dnia stan wrócił do normy,
niestety tej gorszej.
Myślę, iż zabieg sprawdzi się u osób, których stopy nie
sprawiają większych problemów. Dla tych zniszczonych może być zbyt delikatny.
Sprawdzi się ewentualnie w przypadku szybkiego, jednorazowego i krótkiego
efektu. Być może częste i systematyczne stosowanie mogłoby wskórać nieco
więcej.
Znacie? Stosujecie? Jakie są Wasze sposoby na zadbane stopy? :)
Iwona
O przydalby mi się taki zabieg :)
OdpowiedzUsuńMnie te maski nie przekonują... Ostatnio zastosowałam skarpetki złuszczające z Marion i WOOOOOW! Polecam. Nie potrzebny pumeks ani tarka. A uwierz że stopy miałam jak u słonia
OdpowiedzUsuńJa zastanawiam się nad skarpetkami złuszczającymi. Wypróbowałąbym teraz w zimie i jeśli efekt byłby zadowalający, powtórzyłam ten "zabieg" przed latem. :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam bardzo suchych stóp (a co ciekawe pozostałą skórę bardzo :P) i takich peelingów nie używam, ale chyba mam coś podobnego w zapsach :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRaczej nie miałam tego zabiegu. Szkoda, że efekty utrzymują się tylko jeden dzień :(
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie :) Na prawdę nie ma za co :) Buziaczki <3
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego zabiegu, ale też nie liczę na długotrwały efekt :)
OdpowiedzUsuń