Na wstępie zaznaczę, że dzisiejszy post może być nieco chaotyczny. Mam milion myśli, ale ciężko ubrać mi je w słowa. Niemniej jednak postaram się sklecić coś w miarę sensownego.
L'OREAL... kto nie zna ręka do góry! Ślepotką nie jestem a żadnych nie widzę. Nic dziwnego, w końcu to jeden z największych i najpopularniejszych koncernów kosmetycznych, której produkty zawsze kojarzyły mi się z czymś luksusowym. Być może spowodowały to występujące w ich reklamach światowej sławy kobiety lub eleganckie i estetyczne opakowania. Sama nie wiem. W każdym razie myślałam o nich jako o tych lepszych. Wprawdzie produkują "masówkę" dla takich marek jak choćby Garnier czy Maybelline to jednak te nieco droższe jak Vichy, La Roche Porsay czy L'Oreal Paris nie zawsze były w moim zasięgu. Możecie więc sobie wyobrazić jakiego banana miałam na twarzy gdy trafiło do mnie kilka produktów L'Oreal Paris. Wśród nich znalazł się krem udoskonalający "Skin Perfection" mający być innowacją na rynku kosmetycznym. Dziś kilka słów na jego temat, gdyż jest tego wart. Czy aby tylko w pozytywnym znaczeniu?
Zdaniem producenta:
Po 25. roku życia skóra, choć wciąż młoda, już nie jest tak perfekcyjna jak dawniej. Stres, zmęczenie i szybkie tempo życia wpływają na pojawienie się zmian na powierzchni skóry i widoczne pogorszenie jej jakości.
Laboratoria L'Oreal zidentyfikowały trzy aspekty niezbędne dla osiągnięcia perfekcyjnej cery: pory, koloryt i powierzchnia.
Naukowcy L'Oreal opracowali przełomowy składnik aktywny, aby działać na widoczną poprawę jakości skóry:
Perline-P: działa na poprawę wyglądu porów, wyrównanie kolorytu i powierzchni skóry.
LHA: stymuluje odnowę komórkową.
PO 1 MINUCIE skóra jest nawilżona i wyjątkowo miękka.
PO 1 TYGODNIU pory są widocznie zmniejszone, a skóra promienna.
PO 1 MIESIĄCU zaczerwienienia stają się widocznie zredukowane, skóra jest gładka, a jej struktura jednolita.
Skład + pojemność:
Cena: ok. 30 zł
Moja opinia:
Krem zamknięty jest w ładnym, szklanym słoiczku o standardowej pojemności.
Ma delikatną i aksamitną konsystencję o lekko różowym zabarwieniu.
Szybko się wchłania nie pozostawiając na twarzy nieprzyjemnej powłoki ani świecenia.
Szybko się wchłania nie pozostawiając na twarzy nieprzyjemnej powłoki ani świecenia.
Zapach dość trudny do opisania. Trochę jakby kwiatowy, trochę duszący i specyficzny. Da się znieść, ale szału nie wywołał.
Skład... No cóż, jedni umieszczają silikony w inne części ciała, pozostali serwują je sobie na twarz. W przypadku tego kremu zaserwujemy ich dość sporo.
Dobra, jedziemy z koksem, czyli działaniem. Obietnice producenta ciekawe i kuszące, więc po kolei.
"PO MINUCIE skóra jest nawilżona". Stwierdziłabym raczej, że PRZEZ MINUTĘ skóra jest nawilżona. Produkt jeszcze dokładnie się nie wchłania a już odczuwam potrzebę nałożenia kolejnej warstwy.
Z miękkością się zgodzę, bo rzeczywiście skóra jest gładsza i delikatniejsza.
Zmniejszenie porów? Jeśli ktoś ich nie posiada to pewnie tak... U mnie zupełnie na nie nie wpłynął.
Odnośnie do zaczerwienień to się nie wypowiem, gdyż nie mam do nich tendencji i na szczęście walczyć z nimi nie muszę.
Nie zauważyłam również poprawy kolorytu cery bądź ujednolicenia jej struktury. Mam wrażenie, że twarz jak była poszarzała tak jest nadal.
Co jeszcze dobija mnie w tym produkcie to fakt, iż podczas jego aplikacji piecze mnie twarz. Może i efekt nie jest długotrwały, ale jednak do przyjemnych nie należy.
Jak można zauważyć produkt zupełnie nie przypadł mi do gustu. Troszkę mi przykro że "jestem warta" takiej "innowacji". No cóż, L'Oreal potrafi podnieść samoocenę...
Znacie ten bądź inny produkt tej firmy? Mam nadzieję, że u was lepiej się spisują :)
Iwona
Nigdy nie używałem produktów z tej serii i raczej nie wypróbuje. Mam zbyt wrażliwą twarz :)
OdpowiedzUsuńJa się zdecydowałam na serum, zobaczymy..,
OdpowiedzUsuńnie mialam go, po twojej recenzji raczej zostane przy swoim kremie ;) nawilzenie to podstawa! i fajnie czuc je przez nieco dluzsza chwile:)
OdpowiedzUsuńMam go i jestem z niego bardzo zadowolona :) Idealnie nakłada mi się go pod makijaż i dla mnie ślicznie pachnie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam niczego z tej firmy, widać nie ma czego żałować :)
OdpowiedzUsuńshariankoweleben.wordpress.com
Mam ten krem i serum z tej serii. Krem jeszcze daje radę, ale to zwykły krem jakich wiele. Serum jest tragiczne.
OdpowiedzUsuńA mi ten krem bardzo odpowiada pomimo kiepskiego składu.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam takiego, ale skład mi się niezbyt podoba i jestem pewna, że by mnie uczulił ;p Póki co nie wydaje mi się, żeby moja skóra potrzebowała kremu o takim działaniu i na jej stan nie mogę narzekać i wolę kosmetyki o bardziej naturalnym składzie ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię produkty Loreala, kremów nie używam, ale na wszystkim innym nigdy się nie zawiodłam! :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale z tego co zauważyłam w Rossmannie podczas promocji na pielęgnację to masa osób własnie kupowała kosmetyki z niej;)
OdpowiedzUsuń