W ówczesnych czasach jesteśmy coraz bardziej świadomymi odbiorcami. Dotyczy to nie tylko stanu naszego zdrowia, wartości zdrowej diety i aktywności fizycznej, ale także naturalnej pielęgnacji. Obecnie nikogo nie dziwią wymyślne i egzotyczne substancje czy nietypowe konsystencje. Niektórzy z nas stawiają na gotowe kosmetyki, inni lubią półprodukty dające możliwość samodzielnego tworzenia. Dzisiaj, w zbiorczej recenzji, mam dla Was propozycję jednego i drugiego. Zapraszam do zapoznania się z moimi spostrzeżeniami dotyczącymi spiruliny marki Kremowo, hydrolatu z mięty pieprzowej marki Esent oraz peelingu rozjaśniającego do twarzy od Lavera.
Kremowo, algi morskie-spirulina
Produkt znajduje się w okrągłym, plastikowym opakowaniu.
W składzie znajdziemy tylko i wyłącznie morskie algi.
Produkt ma konsystencję proszku o bardzo charakterystycznej, ciemnozielonej barwie.
Charakterystyczny jest także zapach. Każdy kto miał styczność ze spiruliną wie, że nie jest to aromat drogich perfum. Przeciwnie. Porównałabym go do wody z odstanych już długi czas w wazonie kwiatów. Wiem, że dla wielu osób będzie nie do przejścia. Mój nos szybko się przyzwyczaja i nie sprawia trudności. Dobrym rozwiązaniem może być tutaj dodanie do mieszanki ulubionego olejku eterycznego.
Spirulina ma szerokie zastosowanie w kosmetyce. Można dodawać ją do maseczek na twarz, ciało, włosy. Stosuje się ją do kąpieli. Wzbogaca działanie toników.
Producenci, także marka Kremowo, informują o sposobie dawkowania alg morskich w zależności od sposobu wykorzystania. Przyznam, że sama nigdy się do tego nie stosuję, co oczywiście nie oznacza, że Wam zalecam to samo. Najlepiej na początku zapoznać się z 'instrukcją' i obserwować stan skóry.
Sama wykorzystuję algi jedynie jako maseczkę do twarzy. Teoretycznie powinna stanowić 30% maseczki, ja zaś stosuję ją solo dolewając jedynie wodę, ewentualnie trochę hydrolatu. Mieszam do uzyskania konsystencji plastycznej papki, którą da się bez problemu nałożyć na twarz.
Jakie widzę efekty?
Świetne, po prostu świetne. Zaraz po glinkach, algi są moim ulubionym surowcem.
Po nałożeniu na twarz zastyga, ale nie tak szybko i mocno jak glinki. Przy zmywaniu widać, że ta dolna warstwa cały czas jest wilgotna. Nie bójcie się tej ciemnej, zielonej barwy. Jest widoczna na twarzy przy zmywaniu, ale nie barwi skóry.
Po zabiegu buzia jest cudownie miękka, gładka. Świetnie oczyszczona, odświeżona. Zaskórniki delikatnie bledną, pory się zmniejszają. Koloryt ujednolica się, buzia nabiera blasku, zdrowego wyglądu. Moja mieszana cera mniej się świeci. Robiłam też zabieg siostrze i widać było, że stany zapalne i zmiany trądzikowe były ukojone, mniej zaognione.
Nie robiłam zabiegów na ciało czy w formie kąpieli, bo mi tej spiruliny po prostu szkoda. Mam manię skupiania się na pielęgnacji twarzy i właśnie w tym celu wolę jej używać. Powtarzam - jest świetna.
Maseczka z alg morskich nie spowodowała u mnie żadnych podrażnień, niedoskonałości. Jest to jednak surowiec naturalny, dlatego warto zrobić próbę uczuleniową.
Cena różni się w zależności od pojemności i rodzaju opakowania. Zaczyna się od ok. 15 zł za pojemność 50 g do 100 zł za 500 g. Polecam doczytać ten punkt, aby nikt nie pisał, że są bardzo drogie. Nie ma przecież potrzeby kupowania wielkiego pakowania.
Esent, hydrolat z mięty pieprzowej
Zamknięty jest w butelce z ciemnego szkła. Ma dozownik w formie niewielkiego otworu dający pojedyncze krople. Aplikacja jest jednak łatwa i higieniczna. Można też wyciągnąć zatyczkę i wykorzystać aplikator z innego kosmetyku, np. w formie spray'u.
W naturalnym składzie znajdziemy jedynie destylat z mięty pieprzowej.
Zapach, bardzo delikatny, wyczuwalny jest jedynie w opakowaniu
Hydrolat z mięty pieprzowej wykazuje właściwości antyoksydacyjne, przeciwzapalne, pobudzające mikrokrążenie krwi w skórze.
Surowiec jest produktem, który najkorzystniej mieszać z innymi produktami. Może stanowić bazę toników, płynów micelanych czy mgiełek. Znajduje zastosowanie jako dodatek do balsamów, płynów do higieny intymnej czy maseczek. Jego dodatek powinien nie przekraczać stężenia 80%Kosmetyk przygotowuję na bieżąco, mieszając niewielką ilość z innym tonikiem lub przegotowaną wodą. Taką mieszanką spryskuję twarz, traktując ją właśnie w formie toniku.
Jakie działanie zauważyłam u siebie?
Hydrolat nie działa typowo nawilżająco. Skóra nie jest jednak ściągnięta, ale odświeżona i przyjemnie ukojona. Do tego daje uczucie chłodu, co jest bardzo komfortowe w ciepłe i upalne dni. Przydaje się w formie mgiełki.
Preparat w pozytywny sposób działa na niedoskonałości. Koi zaczerwienia skóry, gasi ogniska zapalne.
Nie wiem jak spisuje się jako składnik balsamów czy innych produktów do ciała. Wolę wykorzystać go na twarz, która bardziej tego potrzebuje.
Ważne! Należy potraktować poważnie informację, iż produkt się rozcieńcza. Oczywiście w ramach testów nałożyłam go bezpośrednio na twarz i moja oporna cera zaczęła reagować delikatnym pieczeniem. Dlatego też nie radzę eksperymentować. Zwłaszcza przy cerach wrażliwych i naczyniowych.
Koszt hydrolatu z mięty pieprzowej to ok. 13 zł za pojemność 100 ml.
Lavera, peeling rozjaśniający do twarzy
Kosmetyk znajduje się w plastycznej tubce. Ma klasyczny dozownik w formie niewielkiej dziurki.
W składzie znajdziemy m.in. olej jojoba, wyciąg z otrąb ryżowych, miłorząb japoński, wyciąg z liści kory wierzby, wyciąg z oczaru wirginijskiego, olej z krokosza barwierskiego. Ma kilka dodatkowych substancji, jednak są one certyfikowane.Peeling ma rzadką, żelową konsystencję, w której zatopiono dość sporą ilość niebieskich kuleczek. Podczas masowania kosmetyk zaczyna się pienić, drobinki pozostają.
Peeling jak to peeling, nakładamy na oczyszczoną i zwilżoną twarz po czym masujemy okrężnymi ruchami. Spłukujemy wodą. Zabieg wykonuję nie częściej niż co 4 dni.
Jakie widzę efekty?
Nieraz na blogu pisałam, że jestem fanką mocnych zdzierków, także na skórze twarzy. Zwłaszcza, że moja jest mieszana. Moc tego kosmetyku nie do końca mnie satysfakcjonuje. Ba, w ogóle mnie nie satysfakcjonuje. Fakt, drobinki są i nie rozpuszczają się, ale ich brzegi są na tyle wygładzone i równiutkie, że bardziej ślizgają się po skórze niż coś drapią.
Po zmyciu buzia jest nawilżona, lekko zmiękczona. Nie czuję jednak, żeby naskórek był wystarczająco złuszczony. Bardziej bym kierowała się w stronę tego, że efekt odczuwalny jest tak, jak po demakijażu zwykłym żelem. czyli bardziej żel peelingujący.
Jeśli chodzi o jego podstawowe działanie czyli rozjaśnianie to tutaj też nie odnotowałam żadnych efektów.
Kosmetyk może byłby poprawny dla cer wrażliwych, delikatnych, ale mnie nie porwał.
Cego cena oscyluje w granicach 30 zł za pojemność 50 ml.
Nie będę mydlić nikomu oczu twierdząc, że jestem maniaczką naturalnej pielęgnacji. Nie, nie jestem. Pojawia się ich jednak u mnie coraz więcej i są dopełnieniem typowo drogeryjnych produktów. Zdarza się, że niektóre substancje mnie uczulają. Staram się jednak obserwować zawsze swoją cerę i dobierać te specyfiki, które mi służą. Dlatego też algi i hydrolat okazały się u mnie skuteczne. Peeling, no cóż... nie zawsze jest tak różowo jakby się chciało. Jemu już dziękuję, pozostałe kosmetyki z chęcią zobaczę ponownie u siebie.
Jak podchodzicie do naturalnej pielęgnacji?
Przeczytałaś/eś wpis? Szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków - i tak je usunę!
Iwona
Kremowo, algi morskie-spirulina
Produkt znajduje się w okrągłym, plastikowym opakowaniu.
W składzie znajdziemy tylko i wyłącznie morskie algi.
Produkt ma konsystencję proszku o bardzo charakterystycznej, ciemnozielonej barwie.
Charakterystyczny jest także zapach. Każdy kto miał styczność ze spiruliną wie, że nie jest to aromat drogich perfum. Przeciwnie. Porównałabym go do wody z odstanych już długi czas w wazonie kwiatów. Wiem, że dla wielu osób będzie nie do przejścia. Mój nos szybko się przyzwyczaja i nie sprawia trudności. Dobrym rozwiązaniem może być tutaj dodanie do mieszanki ulubionego olejku eterycznego.
Spirulina ma szerokie zastosowanie w kosmetyce. Można dodawać ją do maseczek na twarz, ciało, włosy. Stosuje się ją do kąpieli. Wzbogaca działanie toników.
Producenci, także marka Kremowo, informują o sposobie dawkowania alg morskich w zależności od sposobu wykorzystania. Przyznam, że sama nigdy się do tego nie stosuję, co oczywiście nie oznacza, że Wam zalecam to samo. Najlepiej na początku zapoznać się z 'instrukcją' i obserwować stan skóry.
Sama wykorzystuję algi jedynie jako maseczkę do twarzy. Teoretycznie powinna stanowić 30% maseczki, ja zaś stosuję ją solo dolewając jedynie wodę, ewentualnie trochę hydrolatu. Mieszam do uzyskania konsystencji plastycznej papki, którą da się bez problemu nałożyć na twarz.
Jakie widzę efekty?
Świetne, po prostu świetne. Zaraz po glinkach, algi są moim ulubionym surowcem.
Po nałożeniu na twarz zastyga, ale nie tak szybko i mocno jak glinki. Przy zmywaniu widać, że ta dolna warstwa cały czas jest wilgotna. Nie bójcie się tej ciemnej, zielonej barwy. Jest widoczna na twarzy przy zmywaniu, ale nie barwi skóry.
Nie robiłam zabiegów na ciało czy w formie kąpieli, bo mi tej spiruliny po prostu szkoda. Mam manię skupiania się na pielęgnacji twarzy i właśnie w tym celu wolę jej używać. Powtarzam - jest świetna.
Maseczka z alg morskich nie spowodowała u mnie żadnych podrażnień, niedoskonałości. Jest to jednak surowiec naturalny, dlatego warto zrobić próbę uczuleniową.
Cena różni się w zależności od pojemności i rodzaju opakowania. Zaczyna się od ok. 15 zł za pojemność 50 g do 100 zł za 500 g. Polecam doczytać ten punkt, aby nikt nie pisał, że są bardzo drogie. Nie ma przecież potrzeby kupowania wielkiego pakowania.
Esent, hydrolat z mięty pieprzowej
Zamknięty jest w butelce z ciemnego szkła. Ma dozownik w formie niewielkiego otworu dający pojedyncze krople. Aplikacja jest jednak łatwa i higieniczna. Można też wyciągnąć zatyczkę i wykorzystać aplikator z innego kosmetyku, np. w formie spray'u.
W naturalnym składzie znajdziemy jedynie destylat z mięty pieprzowej.
Zapach, bardzo delikatny, wyczuwalny jest jedynie w opakowaniu
Hydrolat z mięty pieprzowej wykazuje właściwości antyoksydacyjne, przeciwzapalne, pobudzające mikrokrążenie krwi w skórze.
Surowiec jest produktem, który najkorzystniej mieszać z innymi produktami. Może stanowić bazę toników, płynów micelanych czy mgiełek. Znajduje zastosowanie jako dodatek do balsamów, płynów do higieny intymnej czy maseczek. Jego dodatek powinien nie przekraczać stężenia 80%Kosmetyk przygotowuję na bieżąco, mieszając niewielką ilość z innym tonikiem lub przegotowaną wodą. Taką mieszanką spryskuję twarz, traktując ją właśnie w formie toniku.
Hydrolat nie działa typowo nawilżająco. Skóra nie jest jednak ściągnięta, ale odświeżona i przyjemnie ukojona. Do tego daje uczucie chłodu, co jest bardzo komfortowe w ciepłe i upalne dni. Przydaje się w formie mgiełki.
Preparat w pozytywny sposób działa na niedoskonałości. Koi zaczerwienia skóry, gasi ogniska zapalne.
Nie wiem jak spisuje się jako składnik balsamów czy innych produktów do ciała. Wolę wykorzystać go na twarz, która bardziej tego potrzebuje.
Ważne! Należy potraktować poważnie informację, iż produkt się rozcieńcza. Oczywiście w ramach testów nałożyłam go bezpośrednio na twarz i moja oporna cera zaczęła reagować delikatnym pieczeniem. Dlatego też nie radzę eksperymentować. Zwłaszcza przy cerach wrażliwych i naczyniowych.
Koszt hydrolatu z mięty pieprzowej to ok. 13 zł za pojemność 100 ml.
Lavera, peeling rozjaśniający do twarzy
Kosmetyk znajduje się w plastycznej tubce. Ma klasyczny dozownik w formie niewielkiej dziurki.
W składzie znajdziemy m.in. olej jojoba, wyciąg z otrąb ryżowych, miłorząb japoński, wyciąg z liści kory wierzby, wyciąg z oczaru wirginijskiego, olej z krokosza barwierskiego. Ma kilka dodatkowych substancji, jednak są one certyfikowane.Peeling ma rzadką, żelową konsystencję, w której zatopiono dość sporą ilość niebieskich kuleczek. Podczas masowania kosmetyk zaczyna się pienić, drobinki pozostają.
Jakie widzę efekty?
Nieraz na blogu pisałam, że jestem fanką mocnych zdzierków, także na skórze twarzy. Zwłaszcza, że moja jest mieszana. Moc tego kosmetyku nie do końca mnie satysfakcjonuje. Ba, w ogóle mnie nie satysfakcjonuje. Fakt, drobinki są i nie rozpuszczają się, ale ich brzegi są na tyle wygładzone i równiutkie, że bardziej ślizgają się po skórze niż coś drapią.
Jeśli chodzi o jego podstawowe działanie czyli rozjaśnianie to tutaj też nie odnotowałam żadnych efektów.
Kosmetyk może byłby poprawny dla cer wrażliwych, delikatnych, ale mnie nie porwał.
Cego cena oscyluje w granicach 30 zł za pojemność 50 ml.
Nie będę mydlić nikomu oczu twierdząc, że jestem maniaczką naturalnej pielęgnacji. Nie, nie jestem. Pojawia się ich jednak u mnie coraz więcej i są dopełnieniem typowo drogeryjnych produktów. Zdarza się, że niektóre substancje mnie uczulają. Staram się jednak obserwować zawsze swoją cerę i dobierać te specyfiki, które mi służą. Dlatego też algi i hydrolat okazały się u mnie skuteczne. Peeling, no cóż... nie zawsze jest tak różowo jakby się chciało. Jemu już dziękuję, pozostałe kosmetyki z chęcią zobaczę ponownie u siebie.
Jak podchodzicie do naturalnej pielęgnacji?
Przeczytałaś/eś wpis? Szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków - i tak je usunę!
Iwona
Ja ostatnio bardzo polubiłam się z hydrolatami. Stosuję je do przemywania twarzy, chociaż ten z pieprzu faktycznie trzeba rozcieńczyć, żeby nie wywoływał podrażnienia. Zainteresowały mnie algi. W takiej formie ich jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńAlgi gorąco polecam. Na mojej skórze dają świetne efekty :)
UsuńChętnie użyłabym alg, nawet pomimo zapachu. Bardzo lubię tego typu kosmetyki,które mają dobre działanie,a są naturalne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.Miłego weekendu.
Zatem gorąco polecam :)
UsuńNie znam żadnego z tych produktów, nie miałam okazji zbyt dobrze poznać Lavery :)
OdpowiedzUsuńJa tę markę znam tylko z tego peelingu :)
UsuńI've never tried this kind of products
OdpowiedzUsuńI understand :)
UsuńAlgi bardzo dobrze słurzą, więc chętnie przetestuję. 😊
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńAll products look good. I haven´t known them but I would like to try them. Have a nice day!
OdpowiedzUsuńThank you for your comment :)
UsuńTen peeling wydaje się fajny 😊 bardzo lubię naturalną pielęgnację 😊
OdpowiedzUsuńNo właśnie mnie w ogóle nie oczarował. Wypadł mizernie.
UsuńW ostatnim czasie bardzo polubiłam właśnie takiego typu produkty naturalne. Cena też nie jest kosmicznie wysoka, więc tym lepiej!
OdpowiedzUsuńKtóryś szczególnie Cię zaciekawił? :)
UsuńBardzo zainteresował mnie hydrolat, mówiąc szczerze jeszcze nie używałam tego typu kosmetyków, chętnie wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńChętnie bym wypróbowała ten produkt z algami, co do naturalnej pielęgnacji, to lubię :)
OdpowiedzUsuńTo czyste algi, bez dodatków ;)
UsuńPeeling looks great 😊 thanks for your sharing 😊
OdpowiedzUsuńI don't like this peeling.
UsuńAlgi mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :)
UsuńSpirulina jest bajeczna :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, daje świetne efekty :)
UsuńJeśli chodzi o naturalne kosmetyki -mam takie samo podejście do nich jak Ty ☺
OdpowiedzUsuńHydrolat mnie najbardziej zaciekawił ☺
Pozdrawiam
Jest skuteczny, ale trzeba z nim uważać :)
UsuńMyślę o kupnie spiruliny do masek na włosy, ale zastosowanie na twarz też mnie zachęca. :)
OdpowiedzUsuńNa włosy nie stosowałam, ale myślę, że i w tym aspekcie będzie skuteczna :)
UsuńUwielbiam półprodukty i to w sumie głównie na nich opiera się moja pielęgnacja ;)
OdpowiedzUsuńMożna je mieszać w zależności od potrzeb :)
UsuńMiałam kiedyś maseczkę z algami :) fajne ma działanie :) kiedyś kupie algi w proszku :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz zadowolona z takiej formy :)
UsuńJa akurat lubię sama sobie mieszać maseczki. Mozna za każdym razem robic to czego potrzebuje nasza skóra :)
UsuńMam podobnie. Mało u mnie teraz gotowych masek. Z reguły mieszam glinki. Zawsze mnie dziwią komentarze, że się komuś nie chce, że to dużo roboty. Mieszanie nie trwa wieki :)
UsuńJa akurat mam teraz gotowce. Bo kupiłam w bardzo świetnej cenie.
UsuńAle glinki zawsze mam. I tez mnie dziwi to narzekanie :)
Z tą marką wcześniej się nie spotkałam, jednakże chętnie kiedyś przetestuję coś z ich asortymentu :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ całym szacunkiem, ale wiesz co komentujesz? Jaką marką? Są tutaj TRZY.
UsuńZ przyjemnością użyłabym tego peelingu oraz hydrolatu :)
OdpowiedzUsuńPeeling wypadł słabo, ale hydrolat polecam :)
UsuńAlgi chętnie bym przetestowała.
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie :)
UsuńHydrolat mnie zaciekawił, takiego jeszcze nie miałam i w sumie myślałam, że będzie bardziej intensywny w zapachu :)
OdpowiedzUsuńDla mnie nie jest, ale wiadomo że intensywność odczuwania może też być kwestią indywidualną :)
UsuńThis is very interesting and also helpful. I have never heard of this product before reading about it here. Thank you for introducing this and for explaining it. I learned something new today.
OdpowiedzUsuńWishing you all the best!
Hydrolaty uwielbiam! Zaciekawił mnie ten prezentowany przez Ciebie :)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :)
UsuńTeż wolę mocniejsze zdzieraki ;)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że nie byłby dla Ciebie wystarczający :)
UsuńJa jednak jestem trochę leniwa i wolę gotowce. Choć może gdybym w końcu zrobiła sobie jakiegoś kosmetycznego DIY, to bym to polubiła? Nie wiem, może kiedyś się przekonam :) A tak w ogóle to mam podobnie do Ciebie - w mojej pielęgnacji przewija się mieszkanka kosmetyków naturalnych i drogeryjnych. I dobrze mi z tym :)
OdpowiedzUsuńWymieszanie proszku z wodą nie jest zbyt skomplikowane, więc warto chociaż raz spróbować. Efekty są tego warte :)
UsuńU mnie tak pół na pół - troszkę naturalnej pielęgnacji, ale też nie odcinam się od typowo drogeryjnych produktów. Wybieram to, co się u mnie sprawdza :D
OdpowiedzUsuńCzyli mamy tak samo :)
UsuńKoniecznie muszę spróbować, algi zawsze mi służyły :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
UsuńTen hydrolat bardzo mnie ciekawi :D
OdpowiedzUsuńPolecam, tylko ostrożnie :)
UsuńRobiłam podejście do spiruliny jednak jej zapach mnie odstraszył. Hydrolat z mięty chętnie poznam
OdpowiedzUsuńZapach jest bardzo specyficzny, to fakt. Ale wytrzymuję :)
Usuńprzypomnialas mi o algach musze swoje zrobic
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńAll of these products look really beautiful!
OdpowiedzUsuńI'm glad you like it :)
UsuńJa jedank jestem troszke leniuszkiem i wole wersje gotowe. Ja ostatnio zrobiłam sobie takie zakupki pielegnacyjne i bardziej pod naturalne ;)
OdpowiedzUsuńJest wiele świetnych gotowców, ale wymieszanie dwóch składników też nie jest trudne :)
UsuńOstatnio coraz częściej siegam po naturalne kosmetyki
OdpowiedzUsuńWażne, że Ci służą :)
UsuńYou have given a good review. So many products to try out.
OdpowiedzUsuńThank you :)
UsuńThat peeling gel seems really good.
OdpowiedzUsuńI don't like this peeling :(
UsuńNie znam tej marki, ale chętnie po nią sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńNie ma tu 'tej' marki. Warto najpierw zajrzeć dokładnie do recenzji.
UsuńSzkoda, że ten peeling taki słabiutki.
OdpowiedzUsuńNiestety, dla mnie nie jest wystarczający.
UsuńInteresting products. I didn't know any of them.
OdpowiedzUsuńKisses
Thank you for your comment :)
UsuńZainteresowałaś mnie połączeniem alg morskich ze spiruliną. Doskonale znam właściwości alg, ale o spirulinie nie wiedziałam za dużo. Muszę wypróbować! Uwielbiam hudrolaty, ale nie miałam jeszcze okazji używać tego z mięty pieprzowej - też chętnie go sprawdzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tyle że algi i spirulina to to samo. Nazwę stosuję zamiennie, można to zauważyć.
UsuńHydrolat miętowy musi być świetny na lato :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie odświeża :)
UsuńSpirulinę miałam jedynie w kapsułkach do łykania, chętnie ją sprawdzę na swojej skórze :-)
OdpowiedzUsuńZachęcam :)
UsuńInteresujące kosmetyki, takich jeszcze nie używałam, chociaż spirulinę znam i używam w kuchni, np. do zielonych koktajli :)
OdpowiedzUsuńCzęsto wykorzystuje się ją w kuchni, ale mnie odpycha jej smak :) Wolę w formie kosmetycznej :)
UsuńKiedyś byłam zagorzałą fanką naturalnych kosmetyków, ale po urodzeniu dziecka sobie odpuściłam. Nie dlatego, że nie chce mi się dbać o siebie . Ale uważam, że trzeba próbować różnych rzeczy.
OdpowiedzUsuńWiadomo że tak. Dlatego też nie ograniczam się ani do drogeryjnych produktów, ani tylko do tych naturalnych :)
UsuńCiekawa bardzo jestem tych alg, posiadam niestety cerę naczynkową i ciężko się o nią dba. :(
OdpowiedzUsuńWarto dać im szansę, ale zalecam najpierw zrobić próbę uczuleniową :)
UsuńObecne euważam z hyrdolatami, lubą mnie podrażnić
OdpowiedzUsuńRozumiem. Przy tym trzeba pamiętać o rozcieńczaniu. Może być za mocny.
UsuńJa się przyznam, że uwielbiam algi :) Nie przepadam za zapachem, ale efekty po prostu cudne
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie. Warto się przemęczyć :)
UsuńKtórego? Nie wiem co komentujesz i nie wiem czy Ty wiesz ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam hydraty ale z mięty pieprzowej widzę pierwszy raz :) ciekawa jestem jak u mnie by się sprawdził. Cena dość zachęcająca więc może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie jest drogi a bardzo wydajny :)
UsuńŚwietne kosmetyki, a składy genialne.Takie kosmetyki to skarb. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńAkurat peeling żadnym skarbem nie jest, ale na pewno o tym przeczytałaś ;)
UsuńSzkoda, że ten peeling jest taki łagodny. Ja też wolę bardziej konkretne zdzieraki.
OdpowiedzUsuńNiestety większy z niego żel niż peeling.
UsuńMyślę, że i dla mnie ten zapach alg nie będzie zbyt przyjemny :)
OdpowiedzUsuń