sobota, 29 lutego 2020

Koreańska pielęgnacja twarzy - nawilżająca esencja 'Time Revolution' marki Missha oraz ampułka tonizująca z witaminą C od Isntree

Hej :)

Też czasami patrząc na swoją półkę z produktami do pielęgnacji macie wrażenie, że mieszkacie w mini drogerii? Nasze babcie, czy nawet jeszcze mamy korzystały głównie z szarego mydła i uniwersalnego kremu Nivea czy innej Ziai. Teraz mamy ogrom kremów, emulsji, serum itd. Wyróżniają się nie tylko konsystencją, składnikami, ale też miejscem pochodzenia. Dzisiaj weźmiemy na tapet dwa specyfiki rodem z Korei - nawilżającą esencję 'Time Revolution' marki Missha oraz ampułkę tonizującą z witaminą C od Isntree.



Zacznę nietypowo, bo od nazewnictwa. Sama nie wiedziałam jak przełożyć oryginalną nazwę, dlatego posłużyłam się polskimi sklepami. I tutaj mała zagwozdka, bo jedni tłumaczą to jako esencja nawilżająca, inni wzmacniająca, jeszcze inni przeciw zmarszczkom itd. Ja skłoniłam się ku tej, która najbardziej odzwierciedla moje odczucia, ale myślę, że nazewnictwo ma tutaj akurat najmniejsze znaczenie.
Kosmetyk otrzymujemy w kartoniku o prostej szacie graficznej. Na szczęście, poza 'znaczkami' umieszczono najważniejsze informacje w języku angielskim. Esencja znajduje się w solidnej, szklanej butelce
Skład bazuje na ekstrakcie z drożdży - dokładnie w 95%. Znajdziemy w nim także witaminę B3, ekstrakt z ryżu i z pereł.
Konsystencja jest typowo wodnista. Po wklepaniu wchłania się do całkowitego matu, trochę tak jakbyśmy niczego nie nałożyli.
Kosmetyk stosujemy po wcześniejszym stonizowaniu twarzy. Jest to pierwszy pielęgnacyjny etap, więc po wklepaniu odpowiedniej ilości nakładamy jeszcze serum lub krem. Ja nakładam ją rano pod swój sprawdzony krem, więc myślę, że całkiem rzetelnie mogłam w ten sposób ocenić ewentualne zmiany.


Jakie zatem zauważyłam efekty?
To, że esencja całkowicie się wchłania i nie czuć jej na skórze nie oznacza, że nie działa. O nie - wręcz przeciwnie. Kilka razy pisałam Wam już o takich produktach, które są jakby ich nie było. I z tym jest podobnie. na zewnątrz jest jakby sucho, ale od środka czuć solidne nawilżenie skóry. Buzia jest w bardzo dobrej kondycji, przez cały dzień wygląda zdrowo, promiennie. Jest taka ukojona, spokojna (o ile tak można powiedzieć o skórze). Mam też wrażenie jakby esencja delikatnie scalała skórę dając uczucie elastyczności i ujędrnienia. 
Mówią, że woda zdrowia doda (czy jakoś tak) i w przypadku tego specyfiku dokładnie tak jest.
Emulsja do twarzy Missha nie zapycha mojej cery, nie daje oznak podrażnienia.
Jedynym minusem jest cena, która w polskich sklepach może oscylować nawet w granicach 250 zł za pojemność 150 ml. Moja wersja pochodzi ze sklepu Jolse, jednak na chwilę obecną jest niedostępna.


Produkt dociera do nas w kartoniku zawierającym najważniejsze informacje. Sama ampułka zamknięta jest w szklanej buteleczce z dozownikiem w formie pipetki.
Skład jest długaśny, ale obfituje w wartościowe substancje. Już na pierwszym miejscu widzimy ekstrakt z rokitnika. Mamy też witaminę B3, aloes, wyciągi z miodli indyjskiej, wyciąg z owoców dyni, ekstrakt z kurkumy, wyciąg z czerwonej algi, olej z nasioin moringi. Takie małe 'meh' stanowi to, że wszystko co związane z witaminą C jest dopiero na końcu listy.
Kosmetyk ma wodnistą konsystencję.  
Nakładamy go jak serum, na umytą i stonizowaną wcześniej twarz. Wystarczą 2-3 krople.


Przyjrzyjmy się działaniu.
Zacznę od tego, że serum błyskawicznie się wchłania. Pozostawia matowe wykończenie, które nie jest płaskie z lekko jedwabiste. Zaskoczyło mnie, że przy porannej pielęgnacji miałam wrażenie, że jest zbyt ciężkie i nie do końca chce się dogadywać z kremami czy podkładami. Dlatego też stosowałam wyłącznie na noc.
po przebudzeniu moja skóra jest wystarczająco nawilżona, ale przede wszystkim wspaniale rozświetlona. Po kilkunastu dniach codziennego stosowania zaczęłam zauważać rozjaśnienie i ujednolicenie kolorytu. oczywiście przebarwienia nie zniknęły, ale cała cera jest na tyle rozpromieniona, że przestały rzucać się w oczy. Fajnie jest obudzić się rano, spojrzeć w lustro i zobaczyć zdrową a nie zmęczoną cerę.
Ampułka nie podrażnia, nie zapycha mojej mieszanej cery.
Cena ampułki tonizującej Isntree to ok. 90 zł za pojemność 50 ml.

Początkowo może wydawać się, że oba kosmetyki mają dawać podobne efekty. U siebie widzę jednak, że esencja Missha bardziej nawilża, ampułka tonizująca zaś rozświetla. Z racji tego, że mogę stosować je na inne pory dnia, oba kosmetyki są częstym punktem mojej pielęgnacji. Początkowo stosowałam codziennie, obecnie zdarzają mi się kilkudniowe przerwy.
Jak tam Wasze relacje z koreańską pielęgnacją? Macie swoich ulubieńców? :)
P.s. darujcie sobie komentarz typu 'ciekawy produkt', bo naprawdę nie jestem jasnowidzem...

Przeczytałaś/eś wpis? Szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków - i tak je usunę!

Iwona

74 komentarze:

  1. Their bottles look luxury and lovely.
    Thanks for reviewing.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tych kosmetyków. Szkoda, że cena taka wysoka. A tak na marginesie- piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam esencję Missha i osobiście bardzo lubiłam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy z tych kosmetyków bardzo chętnie chciałabym przetestować, ale ceny są naprawdę wysokie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tych kosmetyków. Jak na razie jestem fanką pielęgnacji naturalnej, ale tej koreańskiej jakoś nie próbowałam nigdy. Chyba mnie nie kusi po prostu 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też się długo przed nią wzbraniałam i nie jest u mnie koniecznością, ale jak już coś mam to lubię stosować :)

      Usuń
  6. Dosyć spora cena za kosmetyki :) Myślę, że gdybym wiedziała że u mnie tez zadziała, to bym kupiła :) Ale każda cera jest inna :) Pomyślę nad tymi produktami, w końcu zbliża się Dzień Kobiet :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym jest właśnie cały ból, że można czytać mnóstwo recenzji, ale i tak nie mamy pewności jak zareaguje nasza skóra :)

      Usuń
  7. Nie miałam styczności z tymi kosmetykami. Lubię wszystkie rodzaje, które nawilżają i odżywiają cerę, a z tego co piszesz to takie są. Kuracja z witaminą C jak najbardziej dla mnie, lubię takie cięższe kosmetyki używać na noc. Ceny dość wysoki, ale cóż - zawsze można polować na przeceny. Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto śledzić czy nie ma gdzieś promocji. Po co przepłacać :)

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie, ciężko przełożyć nazwę pierwszego produktu na polski. Miałaś niezłą zagwozdkę. Podoba mi się to, że serum wchłania się całkowicie, jakbyśmy wcale go nie nałożyli, ale jednocześnie daje zadowalające efekty. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmyliło mnie, że każdy polski sklep inaczej nazwał tę esencję. Ale ważniejsze efekty niż pojedyncze słówka :)

      Usuń
  10. Lubię kosmetyki tej marki, generalnie azjatycka pielegnacja jest w moim odczuciu bardzo na plus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale której? Warto zauważyć, że pokazałam dwie różne.

      Usuń
  11. Koreańskie z tego co kojarzę miałam tylko maseczki na twarz. Może kiedyś poznam inne kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Koreańska pielęgnacja bardzo mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oferta jest przeogromna, więc pewnie znalazłabyś coś do swoich potrzeb :)

      Usuń
  13. Mnie jakoś koreańska pielęgnacja nie przekonuje chociaż z tej firmy lubię krem BB ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się, że z Misshy? Wpis dotyczy różnych marek.

      Usuń
  14. Jakoś ostatnio mam mniej koreańskich kosmetyków, choć chyba na stałe przygarnęłam sobie sposób na swoją pielęgnację właśnie z Korei :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy potrzebowałabym wszystkich koreańskich kroków, ale z niektórych lubię korzystać :)

      Usuń
  15. Dla mnie takie kosmetyki niestety są zbyt ekskluzywne. Ale podziwiam twój wkład w tą recenzję, z przyjemnością się ją czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, takie słowa sprawiają, że ma się radość z tego pisania :)

      Usuń
  16. Korean products are getting popular now days

    OdpowiedzUsuń
  17. I don't know the products, but they look nice and loving your photos :-D

    OdpowiedzUsuń
  18. Wow jakie ciekawe produkty...
    Okej żartowałam 😉
    A tak na poważnie ; rzeczywiście jak patrzę na swoje kosmetyki też mam wrażenie że mieszkam ,nawet nie tyle w mini drogerii co w drogerii 😉
    Koreańska pielegnacja - coraz bardziej się z nią lubię ☺
    Esencja mnie zaciekawiła ,ale patrząc na cenę ,nie na tyle żeby ją wypróbować 😁
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, akurat 'ciekawe produkty' byłoby ok, bo przynajmniej byś zauważyła, że opisałam więcej niż jeden. A, jak widać w komentarzach, niektórzy tego nie dostrzegają.

      Usuń
  19. Jestem minimalistką kosmetyczną, więc raczej daleko mi do drogerii...raczej do toaletki ubogiego Kopciuszka;)))
    Esencja z Mishy kusi - zapisuję na chciejlistę!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, tyle razy oglądałam Kopciuszka, ale nie widziałam jej toaletki :D

      Usuń
  20. Dobrego weekendu.
    Co do komentarza u mnie, w sumie zazdroszczę życia w klatce, miliony go znają, ale wiadomo, ludzie są różni😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek nie musi znać wszystkich co nie oznacza, że jest zamknięty w klatce. Podziwiam, jeśli Ty znasz wszystkich topowych artystów, aktorów i itd.

      Usuń
    2. Staram się, tego wymaga moja praca, a tych najbardziej popularnych jak w tym przypadku - mam obowiązek znać������
      Widziałam też, że nie przeczytałaś ze zrozumieniem odpowiedzi na inny komentarz - ja nie neguję Twojego wyboru (w tym wypadku klubu), każdy lubi coś innego i z pewnością nie zaczytam też pisać pierwsza komentarza nacechowango w ten sposób jak "o matko..". Fajnie,że Tobie się podoba - taki był przekaz i trzymam za nich kciuki, Ty najwidoczniej dodałaś mu inny sens (pochopnie). Miłego weekendu❤��

      Usuń
    3. Moja na szczęście nie wymaga. Pozostanę więc główniew temacie kosmetycznym, bo tutaj też jest się w czym orientować ;) miłego dnia :)

      Usuń
    4. Mi to akurat nie przeszkadza, uwielbiam się rozwijać i poszerzać horyzonty. Temat kosmetyczny również jest mi bardzo bliski 💛🔝

      Usuń
  21. Dobrze, że mają takie działanie, ale szkoda że cena taka wysoka :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Odkąd po raz pierwszy sięgnęłam po esencję to właściwie używam jej codziennie. Aktualnie mam esencję Nuxe i jest super. Tak ja napisałaś, to lekki kosmetyk, ale czuć jego działanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto wzbogacać pielęgnację o taki kosmetyk. Potrafi wiele zdziałać :)

      Usuń
  23. Nie znam, ale z chęcią się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Se ve todo genial! Muy bonitas las fotos! Que tengas feliz noche! 💗💗💗

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak jak na początku napisałaś, że Nasze mamy i babcie używały tylko szarego mydła i kremu nivea to sobie pomyślałam: na co Nam tyle tego wszystkiego. Wcześniej nie było i kobiety sobie radziły i dalej były piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś nikt się nie przejmował plamami czy zmarszczkami. Twarz wyrażała przeżycia. teraz większość próbuje z tym walczyć :)

      Usuń
  26. Przyznam szczerze, że na temat koreańskiej pielęgnacji zbyt wiele nie wiem, ale przyjaciółka namówiła mnie na warsztaty właśnie z tej dziedziny, chyba się skuszę :)
    Szkoda, że takie produkty są dosyć drogie, ale dobrze że przekłada się to na jakość. ;) A tak przy okazji czemu "ciekawy produkt" to zły komentarz, pytam z ciekawości, bo w sumie ja czasem dodaję, że dany produkt mnie zaciekawił i chcę się dowiedzieć czemu tak nie robić. Może godzina robi swoje, ale nie widzę w tym jakiegoś złego sensu. Nie miej mi za złe tego pytania, z góry dzięki za wytłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba źle zrozumiałaś, już kiedyś nawet o tym pisałam :) Chodzi mi o to, że często jest taki komentarz gdy opisuję dwa, trzy czy nawet pięć produktów w jednym wpisie. Jak czytam 'ciekawy produkt' to nie wiem o którym nowa, nie mogę się wtedy do niczego odnieść. Trochę tak jakby ktoś nawet nie wiedział co komentuje. Mam nadzieję, że nie pogmatwałam i wiesz pod jakim kątem na to patrzę :)

      Usuń
    2. Tak, rozumiem, dzięki za wyjaśnienie. :) Nie chciałabym dodawać irytujących komentarzy, dlatego chciałam zrozumieć, co dokładnie masz na myśli. ;)

      Usuń
    3. Nie ma problemu, też wolę sprostować :) Już kiedyś była o tym mowa w poście, ale nie każdy wszystkie czytał :) Miłego dnia :)

      Usuń
  27. Krem Nivea to takie złooo.... ile razy słyszałam od starszych pokoleń, że krem Nivea wystarczy. Kiedyś jak byłam na korepetycjach, to dziewczynka (5-6 klasa, nie pamiętam), spytała mamy, czy kupi jej jakiś krem do twarzy, a ta, ze ma nie wymyślać, tylko Nivea używać.... O zgrozo ;D wolę moją mimi drogerię w łazience ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten krem uwielbiam, ale tylko na dłonie i stopy. Nawet te treściwe, naturalne tak u mnie nie działają jak to 'zło' :) Ale na twarz nie nakładam :)

      Usuń
  28. Do tej pory, używałam jedynie maseczek tej marki, ale widzę, że warto się nią bliżej zainteresować :) Ciekawi mnie szczególnie ta esencja ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wygląda bardzo elegancko

    OdpowiedzUsuń
  30. Lubie takie wspomagacze nawilzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Szkoda, że taka droga ta esencja:( Ostatnio znowu mam bakcyla na azjatycką pielęgnacje i zamówiłam sobie serum z Iunik:D Mam nadzieję, że się sprawdzi:) Buziaczki:**

    OdpowiedzUsuń

Komentując przyczyniasz się do uśmiechu na mojej twarzy :) Pamiętaj - szczęście dane innym wraca do nas podwójnie! :)
Szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków! Komentarze to nie miejsce na reklamę! Znajdę Cię i bez tego.
Na blogu obowiązuje Polityka Prywatności. Zapoznasz się z nią w zakładce po prawej stronie.