wtorek, 18 czerwca 2019

Botanica SkinFood, wegańskie kosmetyki z drogeriach Natura - hydrolat lawendowy, peeling do twarzy, krem nawilżający i maska algowa

Cześć :)

Obecnie - kiedy to chcemy być fit, eko czy bio - stajemy się coraz bardziej świadomymi konsumentami. Stawiamy na zdrowe produkty o wysokiej jakości. Często sięgamy po tak zwane 'superfoods' cechującymi się ogromnymi wartościami. Drogerie Natura poszły o krok naprzód wprowadzając do oferty markę wegańskich kosmetyków Botanic SkinFood, które zapewnią nam kompleksową pielęgnację twarzy. Dzisiaj mam Wam do zaprezentowania hydrolat lawendowy, malinowy peeling do twarzy, krem nawilżający oraz maskę algową peel-off.

hydrolat lawendowy do skóry i włosów


Produkt zamknięty jest w ciemnej, plastycznej butelce. Szata graficzna nawiązuje do głównego składnika. Aplikator w formie pompki ułatwia stosowanie. 
Skład jest w 99% naturalny i rzeczywiście bazuje na wodzie lawendowej. 
Chociaż nie przepadam za zapachem lawendy to tutaj jest znośnie. Nie przeszkadza mi, nie mdli ani nie powoduje bólu głowy. 
Preparat przeznaczony jest zarówno do pielęgnacji twarzy, ciała jak i włosów. 
Przyjrzyjmy się działaniu.
Jeśli chodzi o twarz to tutaj stosuję go zamiast toniku. Nie przecieram płatkiem tylko wklepuję w skórę, dzięki temu lepiej się wchłania i jest wydajniejszy. Buzia jest przyjemnie nawilżona, ukojona znika uczucie ściągnięcia spowodowane oczyszczaniem. Wygląda na świeżą i zdrowszą. 
Na ciało nie stosuję. Uważam, że nie potrzebuję a poza tym szkoda mi go używać do tego celu.
Jeśli zaś chodzi o włosy to tutaj wypróbowałam go na skalpie. Niestety często borykam się z podrażnieniami, swędzeniem i łupieżem. Kilka razy zaaplikowałam go doraźnie, na miejsca które akurat swędziały. Muszę przyznać, że szybko zadziałał kojąco. Skóra się uspokoiła, odczułam odświeżenie. Fakt, po umyciu włosów problemy się powtarzały, ale dla szybkiego efektu, kiedy nie jestem w stanie wytrzymać, hydrolat jest zbawieniem.
Chyba nie muszę dodawać, że kosmetyk nie spowodował u mnie żadnego uczulenia czy pojawienia się niedoskonałości.
Termin przydatności wynosi 6 miesięcy od otwarcia.
Koszt to 24 zł za pojemność 250 ml.

malinowy peeling go twarzy - cera normalna i mieszana


Kosmetyk otrzymujemy w czarnym kartoniku z estetyczną szatą graficzną. Sam krem znajduje się w okrągłym, szklanym słoiczku. Po odkręceniu wieczka naszym oczom ukazuje się folia zabezpieczająca przed wścibskimi rączkami.
Producent informuje o 98% zawartości składników naturalnych. Znajdziemy tutaj m.in olej z nasion maliny, eukaliptus, ekstrakt z owoców malin.
Peeling ma ładny, owocowy zapach. W głównej mierze wyczuwam w nim maliny. Gdzieś tam w tyle przebija się orzeźwiająca nuta eukaliptusa.


Jego konsystencja kojarzy mi się z galaretką. Po wydobyciu jest jednak lekka i jedwabista. Podczas rozsmarowywania gładko sunie po skórze, nie stawia oporu. W środku zatopiono maleńkie, ale dość ostre drobinki. Niestety dla mnie - fanki mocnego zdzierania - jest ich trochę za mało. Do tego odnoszę wrażenie, że podczas masowania bardziej przyczepiają się do palców aniżeli do twarzy. Trzeba zatem poświęcić sporo czasu, aby dokładnie wypeelingować miejsce po miejscu. Jest to jednak możliwe.


Pora na działanie.
Pewnie pomyślicie, że skoro drobinki są słabe to i efekt będzie mizerny. Też tak myślałam... Ale...  Zaskoczyło mnie, że po zmyciu kosmetyku twarz była niesamowicie wygładzona i miękka. Do tego dobrze nawilżona. Sprawiała wrażenie promiennej. Zniknął nadmiar sebum, pojawiło się uczucie świeżości. Możecie się śmiać, ale długo patrzyłam w lustro, bo aż nie mogłam w to uwierzyć. Taki skubaniec niepozorny, a taki dobry.
Termin przydatności wynosi 6 miesięcy od otwarcia.
Cena to 20 zł za pojemność 50 ml.

krem nawilżający - każdy rodzaj cery, również zmęczona


Opakowanie identyczne jak w przypadku peelingu, jednak szata graficzna nawiązuje do innych, użytych substancji. 
Wśród 97% składników naturalnych warto wyróżnić olej ze słodkich migdałów, masło shea, wyciąg z zielonej herbaty, wyciąg z owoców mango indyjskiego.
Krem ma bardzo delikatny, bliżej nieskonkretyzowany dla mnie zapach
W opakowaniu konsystencja jest bardzo treściwa. Przypomina mi trochę gęsty jogurt naturalny. W dotyku zaś jest jedwabista, ale przy tym delikatnie tłusta. Po skórze rozprowadza się bardzo łatwo. Co ważne, pozostawia aksamitną powłoczkę, która na mojej mieszanej cerze nie daje nadmiernej tłustości czy świecenia. Oznacza to, że szybko się wchłania.

Krem przeznaczony jest zarówno na dzień jak i na noc. Stosuję go przy porannej pielęgnacji.
Zapoznajmy się z efektami.
Krem w wystarczający dla mnie sposób nawilża buzię. Po nałożeniu jest miękka w dotyku, gładka i utrzymana w ryzach. Przez pierwsze godziny świeci się zdrowym, promiennym blaskiem.
Minusem może być to, że przy obecnych upałach po kilku godzinach pojawia się nadmiar sebum. Ale też nie stosuję żadnego makijażu ani pudru utrwalającego, więc ma się prawo to wydarzać. Przecież to nie kosmetyk matujący.


Krem dobrze współpracuje z makijażem. Najczęściej nakładam na niego krem bb i nic mi się nie roluje. Oczywiście testowałam również z klasycznymi podkładami i nie widziałam problemu.
Kosmetyk nie zapycha, nie uczula.
Termin przydatności wynosi 6 miesięcy od otwarcia.
Jego cena oscyluje w granicach 28 zł za pojemność 50 ml.

zielona maska algowa peel-off


Maseczkę otrzymujemy w jednorazowej saszetce.
W składzie znajdziemy m.in. ziemię okrzemkową, alginian, algę, glicerynę, ekstrakt z konopi.
Jak przystało na ten rodzaj, mamy do czynienia z formą proszku.
Wiem, że wiele osób woli gotowce, ale przygotowanie naprawdę jest proste. Wystarczy proszek wymieszać z wodą lub hydrolatem do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Tak naprawdę działamy 'na oko' i wyczucie. Trzeba tylko pamiętać, że algi zastygają, więc trzeba je od razu aplikować. Pozostawiamy na ok. 20 minut po czym zdejmujemy w całości rozpoczynając od szyi.


Jakie zauważyłam efekty?
Zacznę od tego, że algi - zaraz po glinkach - są moimi ulubionymi maskami. W przypadku tego preparatu jest podobnie. Buzia jest dobrze nawilżona, miękka i gładka. Trzyma się kupy, jest uelastyczniona. Do tego oczyszczona i zmatowiona. Nie jest to jednak płaski mat, a raczej lekka, jedwabista powłoczka. Skóra wygląda na odżywioną i zdrowszą. Oczywiście jest to efekt doraźny, jedna maseczka nie wyczaruje nam nowej twarzy. Warto postawić na regularność.
Kosmetyk kosztuje 6 zł za pojemność 7 g.


 Botanic SkinFood oferuje jeszcze kilka innych produktów. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ja jestem bardzo zadowolona. Po hydrolacie i masce oczekiwałam sporo i się nie rozczarowałam. Maseczka okazała się ogromnym zaskoczeniem - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Chyba najmniejsze wrażenie zrobił na mnie krem, który jest po prostu przyzwoity, jak większość znanych mi kremów.
Znacie produkty Botanic SkinFood? Chętnie poznam Wasze zdanie na ich temat :)

Przeczytałaś/eś wpis? Szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków - i tak je usunę!

Iwona

BONUS
Każdemu z nas, poza ładnym wyglądem skóry, zależy na zdrowym uśmiechu. Siedząc na fotelu zabiegowym nie zdajemy sobie sprawy z mnogości i różnorodności stosowanych przez lekarza narzędzi stomatologicznych. Należą do nich także wszelkie materiały ortodontyczne i protetyczne. Odpowiednie wyposażenie gabinetu nie tylko odmieni nasz wygląd, ale także zapewni komfort i bezpieczeństwo.

94 komentarze:

  1. Jestem bardzo ciekawa maski algowej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Produkty te znam tylko z widzenia maska i piling najbardziej mnie zainteresowały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. The top product ... multifunctional.
    Can be used for hair, face and body.
    Very good ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie poszukuję dobrego peelingu i chyba na ten się skuszę. Maskę również chętnie przygarnę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Serię znam, zresztą mam ten zestaw, ale jeszcze nie dobrałam się do niego. Krem całkiem fajny i myślę, że to chyba on najbardziej mi się spodoba z tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest najbardziej poprawny i bez wow, co nie znaczy że słaby. Obyś była zadowolona z tych produktów :)

      Usuń
  6. Glad you find the product good. I like to use mask too.

    OdpowiedzUsuń
  7. Choć masek peel-of nie lubię to na tą chętnie bym się skusiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastyga grubą warstwą, więc łatwiej się ją zdejmuje niż takie bardzo delikatne powłoczki :)

      Usuń
  8. Nie słyszałam o tej marce, bardzo zaciekawiły mnie te kosmetyki

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten krem mnie najbardziej ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawno nie bylam w tym sklepie,warto się wybrać na zakupy ☺

    OdpowiedzUsuń
  11. żałuję że nie mam w pobliżu Natury :)

    OdpowiedzUsuń
  12. I like that these products are almost 100% natural. That is something I look for in beauty products.

    OdpowiedzUsuń
  13. Następnym razem będąc w Naturze zwrócę uwagę na wyżej wymienione kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. The mask is very interesting

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam olbrzymia ochote ich sprobowac :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Na ich wodę lawendową mam ochotę. Uwielbiam hydrolat lawendowy i bardzo lubię glukonolakton, często zresztą go dosypuję do hydrolatów i toników

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że byłabyś z niego bardzo zadowolona :)

      Usuń
  17. Mnie z tej czwórki najbardziej zaciekawił, ten malinowy peeling 😀
    W sumie na ten hydrolat też bym się skusiła 😀
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  18. Już jakiś czas temu widziałam te kosmetyki w naturze, ale jakoś mnie nie skusiły ;p

    OdpowiedzUsuń
  19. It looks so nice, I'd like to try it!

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie znam ich osobiście, ale wyglądają zacnie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hydrolat wydaje się interesujący, natomiast za maskami peel- off nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Peeling chyba bym zjadła, tak ładnie wygląda:):):)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciekawi mnie sporo kosmetyków tej marki odkąd posiadam krem pod oczy z guaraną. Teraz doraźnie będę się czaić na hydrolat, bo niedługo kończy mi się tonik do twarzy, aczkolwiek ciekawił mnie bardzo też peeling, ale w mojej Naturze wykupiony od dłuższego czasu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można zrobić zakupy przez internet :)

      Usuń
  24. Znam te produkty z blogów, kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  25. This is such an interesting topic, thanks for sharing these products :)

    OdpowiedzUsuń
  26. nie miałam jeszcze owych cudaków

    OdpowiedzUsuń
  27. Czyli hydrolat lawendowy do skóry i włosów warto mieć na uwadze w razie potrzeby. Skoro sprawdził się u Ciebie, u mnie pewnie też będzie podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  28. amazing....could be used for hair, face and body.

    Have a great day

    OdpowiedzUsuń
  29. W sumie to niea moc złego w tej całej modzie ☺

    OdpowiedzUsuń
  30. Dla mnie nowość. Dzięki za przedstawienie

    OdpowiedzUsuń
  31. Widziałam gdzieś ten produkt w którejś drogerii i nawet trzymałam go w ręku zastanawiając się czy go wziąć, ale jednak odłożyłam, ale następnym razem go kupię i wypróbuję.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Który? O ile mnie oczy nie mylą to recenzja dotyczy czterech, o czym na pewno czytałaś... ;)

      Usuń
  32. Produktów nie znam - nawet nie mam sklepu w którym są dostępne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście natura działa także online :)

      Usuń
    2. Fajnie ze kosmetyki są wegańskie :)

      Usuń
  33. Hydrolat jest świetny, podoba mi się ta seria :) Mają fajnie rozpisane składy na opakowaniach :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie miałam okazji testować, jednak jestem bardzo ciekawa tej marki!
    Pozdrawiam,
    Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  35. Zapach lawendy lubię więc hydrolat mogłabym wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ta marka rzuciła mi się w oczy ale jeszcze nic od nich nie miałam ;) Zainteresował mnie peeling malinowy i ta maseczka :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ciekawe kosmetyki (nie licząc maski peel-off bo nie lubię takich), ale niestety nie mam Natury w pobliżu.

    OdpowiedzUsuń
  38. Oh very good items darling~ Thanks for share with us
    xx

    OdpowiedzUsuń
  39. Jeszcze nie miałam kosmetyków tej marki. Najbardziej zainteresował mnie hydrolat, bo oprócz stosowania na ciało można go też stosować na włosy, a to mi bardzo odpowiada. Ciekawa też jestem tej zielonej maski algowej. Chętnie wypróbuję te produkty. ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Hydrolat lawendowy bardzo mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie używałam jeszcze kosmetyków tej marki ale mnie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Odkąd zobaczyłam tę serię kosmetyków, jestem jej tak bardzo ciekawa, że chyba się w końcu wybiorę na drugi koniec miasta do Natury :)

    OdpowiedzUsuń
  43. They sounds really amazing products.

    OdpowiedzUsuń
  44. Maskę algową bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  45. bardzo lubię hydrolaty, dawno nie miałam więc po zużyciu tego co mam odwiedzę Naturę.

    OdpowiedzUsuń
  46. Moje egzemplarze czekają jeszcze na swoją kolej. Ciekawa jestem jak mi przypadną do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Komentując przyczyniasz się do uśmiechu na mojej twarzy :) Pamiętaj - szczęście dane innym wraca do nas podwójnie! :)
Szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków! Komentarze to nie miejsce na reklamę! Znajdę Cię i bez tego.
Na blogu obowiązuje Polityka Prywatności. Zapoznasz się z nią w zakładce po prawej stronie.