Na danie te czaiłam się od dłuższego czasu, a że mamcia gotowała fasolę to postanowiłam z niej skorzystać. Wprawdzie w internecie dostępnych jest multum przepisów to postawiłam na spontaniczność. Otrzymany efekt okazał się bardzo satysfakcjonujący :)
Od razu zaznaczam, że kotlety są bardzo delikatne. Nie ma się jednak co do nich zrażać. Po przygotowaniu wystarczy je dobrze wystudzić a bez problemu odchodzą od folii :)
Jeśli nie macie ugotowanej fasoli to suche ziarna należy moczyć przez całą noc w zimnej wodzie. Rano ją odlewamy, przepłukujemy fasolę i zalewamy nową wodą. Pierwsze 10 minut gotujemy na dużym ogniu bez przykrywki. Następnie zmniejszamy gaz, przykrywamy garnek i gotujemy ok. 60-90 minut do miękkości.
Składniki:
woreczek/100 g kaszy gryczanej
szklanka ugotowanej białej fasoli (ewentualnie puszka konserwowej)
1/4 selera
mała pietruszka
koperek
ulubione przyprawy (u mnie majeranek i tymianek)
Przygotowanie:
Kaszę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu a następnie studzimy.
Warzywa ścieramy na tarce o grubych oczkach.
Do przestudzonej kaszy dodajemy ugotowaną fasolę (lub z puszki, po jej wcześniejszym odsączeniu i przepłukaniu), warzywa oraz przyprawy. Całość dokładnie mieszamy.
Z masy lepimy kotlety, które obtaczamy w posiekanym koperku a następnie układamy na folii do pieczenia.
Pieczemy ok. 30-35 minut w 175 stopniach (z termoobiegiem) a następnie studzimy.
Smacznego! :)
Przygotowanie:
Kaszę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu a następnie studzimy.
Warzywa ścieramy na tarce o grubych oczkach.
Do przestudzonej kaszy dodajemy ugotowaną fasolę (lub z puszki, po jej wcześniejszym odsączeniu i przepłukaniu), warzywa oraz przyprawy. Całość dokładnie mieszamy.
Z masy lepimy kotlety, które obtaczamy w posiekanym koperku a następnie układamy na folii do pieczenia.
Pieczemy ok. 30-35 minut w 175 stopniach (z termoobiegiem) a następnie studzimy.
Smacznego! :)
Dajcie znać czy przypadła Wam do gustu taka propozycja :)
Iwona
A jakie są po upieczeniu? Rozsypują się, czy w miarę się trzymają?
OdpowiedzUsuńChętnie wziełabym je w ramach obiadu poza domem. :)
shariankoweleben.wordpress.com
Trzymają się i to całkiem dobrze :) Trzeba je jednak ostudzić, bo ciepłe ciężko odchodzą od folii.
Usuńwyglądają bardzo smacznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNie robiłam jeszcze nigdy takich kotletów, a tyle o nich ostatnio czytałam- dość popularne się zrobiły :)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować :)
UsuńUwielbiam wszelkie pieczone kotlety ze strączków, więc chyba potrafię sobie wyobrazić smak Twoich; ) Wyglądają przepysznie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Powinnyśmy w trójkę, razem z Beatką, urządzić jakąś kotletowo-strączkową ucztę :D
UsuńSuper sprawa! musi być pyszne!
OdpowiedzUsuń:)
Domowe kotleciki to jest to :)
OdpowiedzUsuń