Dawno, dawno temu, kiedy to przemysł kosmetyczny nie był zbytnio rozwinięty, wydawało mi się, że każdy kosmetyk ma swoją z góry ustaloną formę. Podkłady kojarzyły mi się z miękkimi tubkami, błyszczyki musiały mieć tonę tandetnych drobinek, a jeśli cienie to tylko prasowane. A teraz? Teraz oczywiście wszystko może być wywrócone do góry nogami i chyba nic nie jest w stanie nas zaskoczyć. Cienie w kredce lub kremie? Żaden problem. Z pomocą przychodzi marka My Secret.
metaliczny cień w kremie
Jak sama nazwa wskazuje, mają kremową a przy tym jedwabistą konsystencję. Łatwo się nimi operuje i rozprowadza po powiekach. Trzeba uważać, gdyż dość szybko zastygają. Plusem jest to, że przy aplikacji nie ma mowy o jakimś osypywaniu się.
02 sun kiss - klasyczny beż
05 delight - ciemniejszy, przybrudzony fiolet
Jak widać, cienie mają połyskujące wykończenie. Możemy zauważyć w nich również maleńkie drobinki, które jednak nie są ani nachalne, ani tandetne.
Nie będę ukrywać, że z tego duetu znacznie częściej sięgam po beżowy wariant. Jest bardzo uniwersalny i klasyczny. Nałożony na całą powiekę niemalże robi nam makijaż. Można także zaaplikować go jedynie w wewnętrzne kąciki oczu i uzyskać efekt rozświetlenia.
Cienie nie podrażniają oczu. Nie odczuwam żadnego pieczenia czy swędzenia.
Cena wynosi 14,99 zł za pojemność 6,5 ml.
cień holograficzny w kredce
Jak nazwa wskazuje, produkty zamknięte są w opakowaniu przypominającym kredkę. Po zdjęciu nakrętki mamy mechanizm do przekręcania, który służy do wydobycia większej ilości kosmetyku. Lubię taką opcję, gdyż nie zawsze mam przy sobie temperówkę.
Końcówka kredki nie jest ostro zakończona. Przeciwnie, ma zaokrąglone brzegi. Oczywiście w trakcie użytkowania może przybierać inną formę w zależności od tego, pod jakim kątem ją nakładamy.
W sumie w ofercie znajdziemy dziewięć kolorów. W mojej kosmetyczne znajdują się trzy:
103 lime - piękna, żywa limonka
105 copper - beż z brązowymi tonacjami
107 teal - granat opalizujący na srebro a nawet czerń
Jak widać na zdjęciu, cienie mają holograficzne i połyskujące wykończenie. Dodatkowo wariant 107 pięknie się błyszczy nadając wrażenia wielowymiarowości. Nie ma jednak brzydkich drobinek.
Cienie mają zbitą i twardą konsystencję. W moim odczuciu są oporne w aplikacji i rozsmarowywaniu. Jeśli chciałabym je nałożyć na całą powiekę wówczas musiałabym ją naciągać a sam cień dość mocno przyciskać. Nie jest to komfortowe dla oczu. Z tego też względu zrezygnowałam z nich jako z klasycznych cieni. niemniej jednak nie jest tak, że zupełnie mi nie służą. Kredki są idealne w roli eyelinera. Ach, jaką piękną kreskę one tworzą. To zaskakujące, że tak niepozornym elementem można zupełnie odmienić makijaż i nadać mu innego charakteru.
Kredki zastygają na powiekach i są nie do ruszenia. Trwałość godna podziwu. Nic się nie rozmazuje, nie ściera ani nie blaknie.
Producent sugeruje, że kosmetyki można stosować także jak pomadkę lub rozświetlacz. Wybaczcie, ale pod tym względem nie testowałam. Nie uśmiecha mi się chodzić z limonkowymi policzkami czy niebieskimi ustami ;)
Cena wynosi 14,99 zł za pojemność 1,7 g.
Jak widzicie, z obu rodzajów cieni jestem niesamowicie zadowolona. Uważam, że warto przejść się do Natury, obejrzeć testery i zdecydować się na jakiś wariant.
Znacie kosmetyki My Secret? Co lubicie najbardziej? :)
Na koniec jeszcze rozwiązanie konkursu z kosmetykami marki Loton. Zestawy-niespodzianki lądują do:
czerwonej filiżanki
Princess Malpki
Anny Bielaszewskiej
Dziękuję wszystkim za udział w konkursie i gratuluję laureatkom. Spodziewajcie się maili :) Oczywiście osoby, które po dzisiejszym dniu przestaną obserwować bloga nie będą brane pod uwagę w kolejnych tego typu akcjach.
Przeczytałaś/eś wpis? szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków - i tak je usunę!
Iwona
Cienie nie podrażniają oczu. Nie odczuwam żadnego pieczenia czy swędzenia.
Cena wynosi 14,99 zł za pojemność 6,5 ml.
cień holograficzny w kredce
Jak nazwa wskazuje, produkty zamknięte są w opakowaniu przypominającym kredkę. Po zdjęciu nakrętki mamy mechanizm do przekręcania, który służy do wydobycia większej ilości kosmetyku. Lubię taką opcję, gdyż nie zawsze mam przy sobie temperówkę.
Końcówka kredki nie jest ostro zakończona. Przeciwnie, ma zaokrąglone brzegi. Oczywiście w trakcie użytkowania może przybierać inną formę w zależności od tego, pod jakim kątem ją nakładamy.
W sumie w ofercie znajdziemy dziewięć kolorów. W mojej kosmetyczne znajdują się trzy:
103 lime - piękna, żywa limonka
105 copper - beż z brązowymi tonacjami
107 teal - granat opalizujący na srebro a nawet czerń
Jak widać na zdjęciu, cienie mają holograficzne i połyskujące wykończenie. Dodatkowo wariant 107 pięknie się błyszczy nadając wrażenia wielowymiarowości. Nie ma jednak brzydkich drobinek.
Kredki zastygają na powiekach i są nie do ruszenia. Trwałość godna podziwu. Nic się nie rozmazuje, nie ściera ani nie blaknie.
Producent sugeruje, że kosmetyki można stosować także jak pomadkę lub rozświetlacz. Wybaczcie, ale pod tym względem nie testowałam. Nie uśmiecha mi się chodzić z limonkowymi policzkami czy niebieskimi ustami ;)
Cena wynosi 14,99 zł za pojemność 1,7 g.
Jak widzicie, z obu rodzajów cieni jestem niesamowicie zadowolona. Uważam, że warto przejść się do Natury, obejrzeć testery i zdecydować się na jakiś wariant.
Znacie kosmetyki My Secret? Co lubicie najbardziej? :)
Na koniec jeszcze rozwiązanie konkursu z kosmetykami marki Loton. Zestawy-niespodzianki lądują do:
czerwonej filiżanki
Princess Malpki
Anny Bielaszewskiej
Dziękuję wszystkim za udział w konkursie i gratuluję laureatkom. Spodziewajcie się maili :) Oczywiście osoby, które po dzisiejszym dniu przestaną obserwować bloga nie będą brane pod uwagę w kolejnych tego typu akcjach.
Przeczytałaś/eś wpis? szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków - i tak je usunę!
Iwona
Te w kredce piękne :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńPiękne cienie i godne uwagi -chociażby przez to że się nie osypuja☺
OdpowiedzUsuńZawsze mam z tym problem szczególnie w przypadku ciemniejszy kolorów 😣
Pozdrawiam
Lili
Te mają taką formę, że nic nam nie opada :)
UsuńPiękne kolory i bardzo ciekawe te cienie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się taki błysk - zaakcentowany robi świetne wrażenie:D
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Laureatek!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Polecam się za nimi rozejrzeć :)
UsuńTeż poznaję tą kolorówkę, ciekawa nie da się ukryć:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentują :)
UsuńGreat post my blogger friend.
OdpowiedzUsuńHave a nice day .
Dilek...
Thanks :)
Usuńpiękna i mocna kolorystyka cieni
OdpowiedzUsuńBeże są stonowane, ale i tak wyraziste :)
Usuńja lubię takie :D
Usuńnigdy nie sprawdzały mi się tego typu produkty ponieważ mam bardzo tłuste powieki. Jednak kolory są piękne :)
OdpowiedzUsuńU siebie na szczęście nie zauważyłam takiego problemu :)
UsuńBardzo podobają mi się te w formie kredki, choć chyba wolałabym inne kolory :) Jakiś fiolet na przykład :) spośród tych wybrałabym wszystkie za wyjątkiem lime :)
OdpowiedzUsuńOferta jest szersza, więc warto sprawdzić pozostałe warianty :)
UsuńJeszcze raz dziekuje za takie wyroznienie <3
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
UsuńTakich błyskotek nie używam ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńOj fajne nwoości.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :)
UsuńKocham metaliczne cienie ♥
OdpowiedzUsuńBaaaaardzo bym chciała przetestować te kredki :D
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie. Można je kupić w Naturze :)
Usuńpomadka i rozświetlacz no ciekawe zastosowania. Ale mi miło że wygrałam bardzo sie cieszę:))
OdpowiedzUsuńMnie jednak nie ciągnie do tych zastosowań :)
Usuńkolory w sam raz do walki z jesienną szarością:)
OdpowiedzUsuńNie mogę się nie zgodzić :)
UsuńTeraz będzie boom na cienie w kremie jednak sporo drogeryjnych firm ma niesttey duże drobinki :(
OdpowiedzUsuńTutaj zależy od wariantu kolorystycznego. Jednak przy samej kresce mi to nie przeszkadza, bo dodaje fajnego charakteru :)
UsuńPiękne kolory i ślicznie się mienią :)
OdpowiedzUsuńCiężko przejść obok nich obojętnie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardziej zwciekawiły mnie kredki, średnio lubię cienie w płynie, ale już takie w kredce jak najbardziej,
OdpowiedzUsuńU mnie akurat kredki w roli cienia ssię sprawdzają, ale jako eyelinera też ich uzywam :) a kolor 107 jest piękny!
Polecam zatem się za nimi rozejrzeć :)
UsuńFajne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranym :)
Jestem z nich zadowolona :)
UsuńBardzo fajne kolorki. :) Niestety nie potrzebuje na razie nowości, ale będę miała je na uwadze.
OdpowiedzUsuńUważam, że warto :)
UsuńZaintrygował mnie ten brązowy cień w kredce. Za cieniami w kremie jakoś nie przepadam, miałam takie z Eveline i były kiepskie, miały kiepskie krycie.
OdpowiedzUsuńTen brąz bardziej podchodzi pod beż co nie zmienia faktu, że jest śliczny :)
UsuńTakie cienie są świetne :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńWersję w płynie ubóstwiam, dziś również mam na powiekach ;)
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj gościł beż :)
UsuńTa trwałość cieni naprawdę mnie zaciekawiła :) Ten pierwszy beżowy cień mi się spodobał :D
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda na powiekach :)
UsuńTo prawda :)
OdpowiedzUsuńKolory nie zrobiły na mnie wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się zważając na fakt, że nie po drodze Ci do makijażu ;)
UsuńMuszę obejrzeć w sklepie te wersje w płynie, akurat te dwa kolory nie są dla mnie, ale cienie w płynie lubię, więc może znajdę coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńWarto spojrzeć na pozostałe kolory :)
UsuńCienie w kredce zdecydowanie lepsze od tych w płynie
OdpowiedzUsuńLubię oba warianty, ale kolorystycznie te w kredce są ciekawsze :)
UsuńTe w kredce są przepiękne :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :)
UsuńHolograficzne kredki prezentują się świetnie.
OdpowiedzUsuńPolecam je :)
UsuńTe kolory są piękne :) urocze te serduszka <3
OdpowiedzUsuńTrochę krzywe mi wyszły, ale nigdy nie był ze mnie dobry 'ma;arz' :D
UsuńOoo holo kredki są super i takie cudo też bym sobie sprawiła!!
OdpowiedzUsuńCieni w kremie czy coś w ten deseń nie lubię. Jak cień to tylko prasowany!
Zatem polecam udać się do Natury i je obejrzeć :)
UsuńFajne cienie, lubię w takiej formie :)
OdpowiedzUsuńoprócz limonkowego ;)muszę zajrzeć do natury
UsuńLimonkowy jest raczej na wiosnę i lato :)
UsuńNajbardziej zaciekawiłaś mnie tymi metalicznymi cieniami, chętnie bym je wyprobowała
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie :)
UsuńCienie w kredce wyglądają rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńSą bardzo przyjemne :)
UsuńIwonko właśnie czaję się na takie cienie, a jak byś miała z tych dwóch rodzajów produktów wybrać jeden to na który byś postawiła?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zależy na jakim efekcie Ci zależy. Częściej sięgam po kredki, ale tak jak napisałam - jedynie jako eyelinery :) na całą powiekę lepiej nadają się wersje kremowe :)
UsuńLubię obie te formy - ale i tak najbardziej kocham ich cienie 3ki
OdpowiedzUsuńKiedyś takie miałam :)
UsuńSą piękne, chętnie rozejrzę się za nimi przy okazji :)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam :)
UsuńWidać, że te cienie w kredkach mają niesamowitą pigmentację, ale nie lubię suchych formuł, więc raczej postawiłabym na metaliczny cień w kremie :)
OdpowiedzUsuńDo robienia kresek są odpowiednie, ale na całą powiekę niekomfortowo się je nakłada.
Usuńchyba nie dla moich wymagających powiek
OdpowiedzUsuńniestety mam tłuste powieki i ogólnie często coś zbiera się w załamaniach
niezbyt mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma inne preferencje :)
Usuń