środa, 20 stycznia 2016

The Body Shop, żel pod oczy.

Witajcie :)

Jak wiecie, większość moich produktów do pielęgnacji i makijażu mogłabym postawić na najniższej półce cenowej. Niemniej jednak czasami mam to szczęście, że w moich zbiorach pojawia się produkt, na który normalnie szkoda byłoby mi pieniędzy. Jest tak w przypadku żelu pod oczy z The Body Shop. Czy preparat kultowej i nieco droższej firmy spełnił moje oczekiwania? Zapraszam do recenzji.

Zdaniem producenta:
Nieperfumowany żel z wyciągiem z czarnego bzu chłodzi i odświeża delikatne okolice wokół oczu.

Skład:
Water, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Distillate, Sambucus Nigra Water, Alcohol Denat, Glyceris, Triethanolamine, Carbomer, Imidazolididyl Urea, Methylparaben, Denatonium Benzoate. 

Pojemność: 15 ml

Cena: 7,5 funtów / ok. 40 zł

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w małym, okrągłym opakowaniu. Dla jednych będzie to plusem, gdyż łatwo wydobyć go do końca. Innym może przeszkadzać niezbyt higieniczna aplikacja, aczkolwiek dla mnie nie stanowi to problemu. 
Rzućmy okiem na skład. Wydaje się być przyjemny, bo w miarę krótki... Jednak każdy kij ma dwa końce, a w tym przypadku producent uraczył nas niespodzianką w postaci parabenu oraz sporej ilości alkoholu. 
Tenże alkohol sprawia, iż żel określony mianem nieperfumowanego ma dość mocny, specyficzny zapach.
Konsystencja preparatu jest typowo żelowa, przypominająca galaretkę. Leciutki i bardzo delikatny, wchłania się błyskawicznie. Nie pozostawia nieprzyjemnej powłoki przez co nadaje się pod makijaż. 
Produkt sam w sobie jest zimny, aczkolwiek na skórze nie pozostawia uczucia chłodzenia. Gdybym nie przeczytała, że ma dawać taki efekt to na pewno bym się nie zorientowała. 
Jakie efekty są zatem odczuwalne? Szczerze? Żadne pozytywne...
No dobra, może trochę nawilża. To chyba jednak zbyt mało biorąc pod uwagę jego cenę. 
Poza jednym walorem jest również bardzo istotna wada. Żel ma tendencję do podrażniania okolic oczu. Skłamałabym twierdząc że zawsze, ale zdarza się że odczuwam delikatne pieczenie. Czasami pojawiają się również małe czerwone plamki.
Niestety moja pierwsza przygoda z marką The Body Shop nie może być uznana za szczęśliwą. Nie polecam tego produktu, gdyż może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Zwłaszcza jeśli macie wrażliwe oczy.

Posiadacie jakieś produkty tej firmy? Chętnie dowiem się co polecacie a przed czym lepiej uciekać :)

Iwona

3 komentarze:

  1. Oj, szkoda że tak słabo wypadł. Spodziewałam się pozytywnej opini ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie używam tego rodzaju preparatów, ale z firmy miałam chyba kiedyś masło do ciała, ale z tego co pamiętam, to szczypała mnie po nim skóra, więc do tej firmy nie mam po drodze :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dłuższy czas mam ochotę na ich masło do ciała ;) Natomiast za żelami pod oczy nie przepadam, lubię treściwe kremy nawilżające ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentując przyczyniasz się do uśmiechu na mojej twarzy :) Pamiętaj - szczęście dane innym wraca do nas podwójnie! :)
Szanuj moją osobę i nie zostawiaj linków! Komentarze to nie miejsce na reklamę! Znajdę Cię i bez tego.
Na blogu obowiązuje Polityka Prywatności. Zapoznasz się z nią w zakładce po prawej stronie.