piątek, 30 października 2015

Współpraca.

Hej :)

Dziś przybywam z szybkim postem zawierającym bardzo miłą i cieszącą mnie informację :) Dzięki uprzejmości niezwykle sympatycznej Pani Aldony udało mi się nawiązać współpracę ze sklepem zdrowymarket24 . Dziś dotarła do mnie paczka we wnętrzu której znalazły się następujące produkty:

quinoa komosa ryżowa biała
mąka jaglana
płatki jaglane

płatki orkiszowe
kasza orkiszowa

czekolada gorzka
mak niebieski
masło z orzechów nerkowca
masło migdałowe

herbatka "Spokojna Noc"
czystek
woda różana

Oczywiście możecie spodziewać się recenzji otrzymanych produktów wraz z propozycją ich wykorzystania :) Zachęcam również do śledzenia mojego profilu na Instagramie, gdzie na pewno pojawi się wiele ciekawych zastosowań otrzymanych pyszności :)

Ponadto mam przyjemność zaprosić Was na organizowany przez sklep konkurs. Wszystkie niezbędne szczegóły znajdziecie m.in. na facebookowym profilu :)

Iwona

wtorek, 27 października 2015

Lakierem usta maluję, czyli Lip Lacquer od Eveline.

Cześć :)

Niedawno dotarła do mnie paczka z kosmetykami firmy Eveline Cosmetics, które otrzymałam w ramach październikowego testowania. Wiele z nich to pielęgnacja, której efekty nie są widoczne od razu, dlatego też ich recenzje mogę napisać do końca 2015 roku. Niemniej jednak w zestawie znalazło się również kilka produktów kolorowych i jeden z nich chciałabym Wam dziś przedstawić. Lubicie trwałe pomadki? Jeśli tak to proponuję dotrwać do końca recenzji, która może okazać się przydatna zwłaszcza teraz, gdy w Rossmannie szykuje się promocja -49% na kosmetyki do makijażu :)

Zdaniem producenta: 
Innowacyjna formuła produktu sprawia, że usta pozostają nawilżone i gładkie przez cały dzień. 
Ultralekka, nieklejąca się konsystencja nada ustom koloru i intensywnego blasku, zaś wysokiej jakości aplikator gwarantuje precyzyjne rozprowadzenie kosmetyku.

Pojemność: 9 ml


Cena: ok. 14 zł

Moja opinia
Produkt znajduje się w prostym, plastikowym, aczkolwiek eleganckim opakowaniu. 
Ma dość charakterystyczny zapach, który wyczuwalny jest na ustach. Przyznam, iż nie za bardzo przypadł mi do gustu.
Pomadka posiada aplikator w formie szpatułki. Obawiałam się nieco, iż nie będę umiała wykonać nią precyzyjnego makijażu, ale moje obawy szybko się ulotniły. Końcówka szpatułki bardzo ładnie obrysowuje kontur ust, a pozostała część pokrywa ich wnętrze.
Posiadany przez mnie odcień w numerze 401 nieco mnie intryguje. Określiłabym go jako połączenie brązu z miedzią i cegłą, aczkolwiek przebijają w nim również czerwone tony. Jest bardzo nasycony i intensywny. Gdy zaaplikowałam go pierwszy raz i spojrzałam w lustro miałam wrażenie, że najpierw pojawiają się moje usta a dopiero potem wyłania się reszta Iwonki :D 
Po aplikacji pomadka zastyga nie powodując uczucia ściągnięcia. Przy tym nie nadaje matowego wyglądu i chociaż nie widać w niej drobinek, usta pozostają ładnie błyszczące. Warto dodać, iż kosmetyk nie przesusza ust
Lakier utrzymuje się u mnie ok. 2 godzin. Po tym czasie zaczyna się niestety nierówno ścierać. Zaskakuje mnie to, iż produktu nie ma już na ustach a wyglądają one jakby były zafarbowane.
Nie wiem czy kosmetyk jest tym który sama chciałabym kupić. Niemniej jednak na pewno nie jest bublem, więc wszystkie fanki tego typu trwałych produktów mogą mieć go na uwadze :)


Napiszcie czy miałyście styczność z tym produktem. Może polecacie inne tego typu produkty? :)

Iwona

niedziela, 25 października 2015

Hej ho, hej hoo, do drogerii by się szło...

Hej :)

... oj szłoby się, szło... Wszystko za sprawą promocji, którymi od kilku ostatnich dni żyje kosmetyczna blogosfera. Wprawdzie największy szał wywołał Rossmann to zacznę od Natury, bo i ona nie omieszkała zostać w tyle i zaoferowała sporo ciekawych rabatów. Zaczną one obowiązywać od 29.10, a najciekawsze z nich prezentują się następująco:

  • -20% na akcesoria do makijażu oczu i brwi;
  • -30% na wszystkie kosmetyki: My Secret i Catrice
  • -40% na wszystkie kosmetyki Kobo
Czas na Rossmann. Od jakiegoś czasu wiele dziewczyn zastanawiało się czy drogeria ta uraczy nas, tak jak w zeszłym roku, jakąś listopadową akcją. Czekałyśmy, czekałyśmy i się doczekałyśmy :D -49% na kolorówkę, czyż to nie brzmi pięknie? :D Oczywiście promocje ponownie rozłożone są na poszczególne kategorie. I tak:

  • 2-6.11 - produkty do makijażu ust oraz paznokci
  • 7-13.11 - produkty do makijażu oczu
  • od 14.11 - podkłady, pudry i róże
Przyznam, że chociaż oczywiście "niczego nie potrzebuję" to kusi mnie kilka rzeczy. Być może dokupię matowy eyeliner Lovely, tym razem w wersji brązowej. Może zażyczę sobie też coś od Mamci co by już było w ramach świątecznego prezentu :D

Już niebawem ukaże się recenzja produktu, który stał się moim hitem po poprzedniej tego typu promocji i do zakupu którego gorąco będę Was zachęcać Na więcej szczegółów musicie jednak zaczekać :)

Co tam jeszcze ciekawego w sklepach piszczy? Lidl postawił na "swojskość", więc od 2.11 zacznie obowiązywać Tydzień Polski. W tym samym dniu Biedronka zachęci nas do sprzątania oferując dwie gazetki "Czas na porządki".

Zamierzacie skorzystać z nadchodzących promocji? :)

Iwona

piątek, 23 października 2015

Lekka wersja treściwego klasyka? Krem Nivea Care.

Cześć :)

O tym, że kocham klasyczną wersję kremu Nivea mogliście się przekonać oglądając moje zużycia z niejednego miesiąca. Jakiś czas temu na rynek trafił innowacyjny produkt tej firmy, a mianowicie lekki krem odżywczy. Był szeroko reklamowany nie tylko w telewizji ale również w internecie. Co chwilę można było natknąć się na możliwość jego przetestowania. Oczywiście udało mi się skorzystać z okazji i od dobrych kilku tygodni gości on w mojej porannej pielęgnacji. Czy zdobył sobie moje serce? O tym poniżej :)

Zdaniem producenta:
Nivea Care zapewnia intensywne i długotrwałe odżywienie bez uczucia lepkości. Wyjątkowa, lekka formuła z innowacyjnymi hydro-woskami łatwo rozprowadza się na skórze i szybko wchłania.
Przeznaczony do każdego rodzaju cery.

Skład:
Aqua, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Cetyl Palmitate, Olus Oil, Cetyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Dimethicone, Sodium Polyacrylate, Phenoxyethanol, Metylparaben, Linalool, Citronellol, Apha-Isomethyl Ionone, Geranium, Limonene, Parfum. 

Pojemność: 50 ml/100 ml

Cena: ok. 9/13 zł

Moja opinia:
Krem dostępny jest w opakowaniu o dwóch pojemnościach: 50 oraz 100 ml. Moja wersja to ta standardowa. Ma prosty, poręczny słoiczek oraz estetyczną szatę graficzną.
Produkt posiada delikatny, przyjemny zapach.
Skład nie ciągnie się w nieskończoność, ale producent nie oszczędził nam jednak parabenu.
Konsystencja preparatu rzeczywiście jest lekka. Bardzo łatwo rozprowadza się na skórze i szybko wchłania przez co nie trzeba nakładać go wiele. Niemniej jednak na mojej skórze pozostawia mały mankament. Wprawdzie nie odczuwam nieprzyjemnej powłoki to skóra po aplikacji przez dłuższy czas dość mocno się świeci.
Czy produkt działa? No cóż... Nie zaryzykowałabym stwierdzenia, że "intensywnie odżywia". Ogólnie nie nazwałabym go odżywczym a raczej nawilżającym bo ten efekt jest bardziej odczuwalny. Poprawy stanu skory czy jej lepszej kondycji nie zauważyłam.
Naczytałam się opinii, iż krem ma tendencję do zapychania. Na szczęście na mojej kapryśnej cerze ten problem nie wystąpił. Jeśli miałabym go jednak polecić to skłaniałabym się ku cerom normalnym, które nie wymagają wyspecjalizowanej pielęgnacji. Osoby szukające konkretniejszego działania mogą być nieco rozczarowane.

Mieliście okazję stosować ten rozreklamowany produkt? Napiszcie o swoich odczuciach :)

Iwona

wtorek, 20 października 2015

Pomysły na lunchbox.

Hej :)

Obecnie, z racji pracy sezonowej, moja organizacja dnia wygląda inaczej niż zwykle. Przez to też dwa posiłki przychodzi mi jeść poza domem. Oczywiście w tego typu sytuacjach najlepiej spisują się klasyczne kanapki. Jednak nie samym chlebem człowiek żyje, dlatego też chciałabym Wam pokazać kilka pomysłów na lunchboxy, których główną bazą są kasze.

Przygotowanie takich posiłków wcale nie jest trudne ani długotrwałe. Wystarczy ugotować nieco więcej kaszy, a następnie dodać ulubione warzywa i inne składniki. Szybciutko otrzymujemy zdrowe i smaczne danie, które nasyci na długi czas :)

Kasza jaglana z żółtym serem, słonecznikiem, burakiem, brukselką,
kalafiorem i mieszanką Zioła Ojca Mateusza

Kasza jęczmienna z jajkiem, brukselką, kalafiorem, marchewką i pietruszką

Kasza gryczana prażona i biała z żółtym serem, kalafiorem, kukurydzą i ogórkiem konserwowym

Kasza jaglana z jajkiem, słonecznikiem, ogórkiem gruntowym, kalafiorem, pietruszką 

Na koniec chciałabym Wam krótko omówić wyżej wymienioną mieszankę, którą otrzymałam od firmy Rafex

Skład: rozmaryn, pieprz biały, pieprz czarny, imbir, szałwia, kozieradka, czosnek, kminek, sól (30%). 

Mieszanka przeznaczona jest do pieczenia mięs wieprzowych i przygotowania sosów. Niemniej jednak nie byłabym Iwonką, gdybym nie zrobiła klasycznie - czyli po swojemu :D Stąd też jej wykorzystanie w lunchbox'owej sałatce. Wybór nie okazał się zły, ale... ale po kolei ;)

Po otwarciu opakowania uderza nas dość intensywny aromat. Ciężko jednoznacznie określić główne nuty, aczkolwiek na "pierwszy rzut nosa" przebija mi czosnek oraz rozmaryn. W środku znajduje się nielubiany przeze mnie imbir, jednak skomponowany z resztą nie jest nieakceptowalny. Smak ziół jest wyrazisty, niemniej jednak ma jeden zasadniczy minus którym jest sól. Stanowi ona 30% zawartości i uważam że to sporo. Na co dzień staram się ograniczać tę przyprawę i sama z siebie w ogóle nie dodaję jej do dań. Stąd też zestaw jest dla mnie nieco słony przez co muszę uważać, aby nie przeholować z jego użyciem.W każdym razie lepsza już ta sól niż glutaminian sodu, więc osoby którym ona nie przeszkadza powinny być zadowolone :)

Napiszcie co najchętniej zabieracie ze sobą do szkoły lub pracy. Może zainspiruję się Waszymi posiłkami :)

Iwona

sobota, 17 października 2015

Kremy pod oczy Rival do Loop.

Cześć :)

O tym, że w mojej pielęgnacji gości rossmannowska marka Rival de Loop mogliście się niejednokrotnie przekonać. Dziś chciałabym Wam przedstawić kolejne dwa produkty tej firmy. Na tapetę trafi więc nawilżający oraz wygładzający krem pod oczy. Wstawiam je w zbiorczą notatkę, gdyż stosuję je łącznie, a poza tym nie widzę między nimi większej różnicy. Nie ma więc sensu, abyście dwa razy czytali podobną opinię :)

Rival de Loop, Hydro 


Zdaniem producenta:
Lekki i szybko wchłaniający się preparat pielęgnacyjny pod oczy z 24-godzinnym hydrokompleksem.
24-godzinny hydro-kompleks z szałwią muszkatołową i kwasem hialuronowym dostarcza delikatnej skórze okolic oczu długotrwałego i dobroczynnego nawilżenia.
Intensywnie pielęgnujące lipidy łagodzą uczucie napięcia i sprawiają, że skóra jest gładka i sprężysta w dotyku.
Pantenol łagodzi podrażnienia skóry i wspomaga proces jej odnowy.
Witamina E chroni skórę przed wczesnym starzeniem uwarunkowanym wpływem światła.

Skład:
Aqua, Glycerin, Polyglyceryl-6 Stearate, Propanediol, Sorbitol, Helianthus Annus Seed Oil, Pronus Armeniaca Kernel Oil, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, C12-15, Alkyl Benzoate, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Phenoxyethanol, Sodium Acrylate/Sodium Acryoyldimethyl taurate Cotolymer, Carbomer, Polyisobutene, Sodium Lactate, Sodium Pca, Sodium Cetearyl Sulfate, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerun, Sodium Hyaluronate, Salvia Sclarea Extract, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, Sorbitan Oleate, Caprylyl/Capryl Glucoside, Sodium Benzoate, Pantolactone, Potassium Sorbate, Fruktose, Glycine, Inositol, Lactic Acid, Niacinamide, Urea, Lacithin, Ascorbyl Palmitate, Citric Acid, Glyceryl Stearate, Glyceryl Oleate. 

Pojemność: 15 ml

Cena: 6,99 zł

Rival de Loop, Revital Q10


Zdaniem producenta:
Rewital Q10, wygładzający krem pod oczy z koenzymem Q10 i trójpeptydem w przypadku regularnego stosowania zmniejsza głębokość zmarszczek, wyrównuje powierzchnię skóry i redukuje jej szorstkość. 
Koenzym O10 tworzy na skórze warstwę chroniącą ją przed wolnymi rodnikami i zapobiega skutkom starzenia się skóry pod wpływem światła.
Podstawę zawartego w kremie trójpeptydu stanowi peptyd, który został opracowany w celu redukcji zmarszczek. Dzięki niemu skóry wygląda na młodszą i gładszą.
Masło shea, olej winogronowy i olej makadamia pielęgnują , sprawiając, że skóra staje się miękka i chronią ją przed wysuszeniem.
Pantenol łagodzi podrażnienia skóry i wspomaga proces jej odnowy.
Witamina E chroni skórę przed wczesnym starzeniem uwarunkowanym wpływem światła. 

Skład:
Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ethylhexyl Isononanate, Macadamia Ternofolia Seed Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Zea Mays Gern Oil, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Butyrospermum Parkii Butter, Cetearyl Glucoside, Phenoxyethanol, Magnesium Aluminium Silicate, Sodium Lactate, Sodium Pca, Sodium Cetearyl Sulfate, Citric Acid, Ethylhexylglycerin, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Ubiquinone, Lecithin, Ascorbyl Palmitate, Pantolactone, Glyceryl Stearate, Sodium Benzoate-Fructose, Glycine, Inositol, Lactic Acid, Niacinamide, Urea, Glyceryl Oleate, Palmitoyl Tripeptide-5. 

Pojemność: 15 ml

Cena: 7,49 zł

Moja opinia:
Produkty zamknięte są w prostych tubkach o standardowej dla tego typu kosmetyków pojemności.
Wersja nawilżająca ma lekką konsystencję. Krem z koenzymem Q10 jest treściwszy, jednak oba szybko się wchłaniają nie pozostawiając nieprzyjemnej warstwy. Ponadto są wydajne. 
W składach, na wysokich miejscach, znajdują się wymienione przez producenta olejki. Nie znajdziemy tutaj natomiast parabenów, barwników ani silikonów. Warto dodać, że preparaty mogą wydać się ciekawą opcją dla wegan, gdyż nie zawierają również składników pochodzenia zwierzęcego. 
Produkty nie podrażniają ani nie uczulają. Ponadto są bezzapachowe, przez co nadają się dla osób ze skóra wrażliwą. 
Zanim omówię działanie zaznaczę, iż wersję Hydro stosuję codziennie rano, natomiast Rewital Q10 towarzyszy mi podczas wieczornej pielęgnacji.
Pierwszy krem spełnia swoją główną funkcję w przyzwoity sposób, aczkolwiek nie nazwałabym tego intensywnym nawilżeniem. Skóra pod oczami staje się jednak gładka. Sam produkt nadaje się pod makijaż a zastosowane produkty kolorowe nie rolują się.
Wersja wygładzająca również uraczy nas delikatnie gładką skórą, jednak nie uświadczymy spektakularnego nawilżenia. Nie zauważyłam aby krem w jakikolwiek sposób wpływał na redukcję choćby najdrobniejszych zmarszczek. Nie ma się jednak co oszukiwać, że tego typu kosmetyk mógłby tego dokonać. 
Oba produkty dostępne są w każdym Rossmannie za niewielkie pieniądze, Jeśli jednak ktoś oczekuje rewelacyjnych efektów to nie wydaje mi się, aby warto było inwestować w nie nawet te kilka złotych, gdyż może być nimi mocno rozczarowanym. 

Stosowaliście omówione przeze mnie kremy? Napiszcie o swoich odczuciach odnośnie do ich działania. 

Iwona

środa, 14 października 2015

Hypoalergiczne serum do rzęs Inveo - pierwsze wrażenia.

Hej :)

Jakiś czas temu na portalu TrustedCosmetics można było wyrazić swoją chęć udziału w testowaniu kosmetyków Inveo. Z racji tego, iż moje rzęsy same w sobie nie są spektakularne, zgłosiłam się do wypróbowania hypoalergicznego serum. Los chciał, iż zostałam wybrana a sam produkt kilka dni temu trafił w moje ręce. Dziś chciałabym Wam pokrótce przybliżyć otrzymany kosmetyk oraz napisać swoje pierwsze spostrzeżenia. Dokładny opis wraz z obiektywną recenzją pojawi się po ok. 6-10 tygodniach, gdyż tyle powinna trwać kuracja.

Zdaniem producenta:
Hypoalergiczne Serum do Rzęs do pielęgnacji krótkich, przerzedzonych i osłabionych rzęs, Symulujące ich naturalny wzrost.
Czas: efektywna kuracja 6-10 tygodni.
Efekt: dłuższe, gęściejsze, zdrowsze i ciemniejsze rzęsy. 

Pojemność: 3,5 ml

Cena: ok. 60 zł


Pierwsze odczucia:
Serum zamknięte jest w czarnym opakowaniu z niebieskimi napisami. Wraz z produktem otrzymujemy dość szczegółową ulotkę informującą o samym produkcie, wytycznymi związanymi z jego stosowaniem oraz przewidywanymi efektami. 
Preparat przypomina typowy eyeliner w płynie, aczkolwiek jest bezbarwny. Posiada długi, cienki i giętki pędzelek. Wszystkie te cechy sprawiają, iż jego stosowanie nie stanowi problemu. Poradzą sobie również osoby nie mające styczności z tego typu aplikacją. 
Produkt stosuję dopiero od tygodnia, więc nie śmiem napisać nic związanego z efektami. Niemniej jednak przez ten czas nie nastąpiły u mnie żadne podrażnienia ani uczulenia. Jak na razie określenie "hypoalergiczny" nie jest wzięte z kosmosu. Mam nadzieję, że tak już pozostanie :) 

Zostawiam Was na razie z tymi wstępnymi informacjami a sama śpieszę nałożyć kolejną porcję produktu :) Trzymajcie kciuki, aby opisane za kilka tygodni efekty były godne zazdroszczenia :D Jeśli już teraz zaciekawił Was ten kosmetyk to odsyłam na blog Inveo.
Jeśli mieliście już styczność z tym preparatem to koniecznie napiszcie czy się spisał :)

Iwona

niedziela, 11 października 2015

"Ni z gruszki, ni z pietruszki" + "Migdałowy Przylądek"

Hejka :)

Dziś kolejna notka będąca zbiorem kilku moich śniadaniowych propozycji. Tym razem do miseczki wpadły nie tylko owoce, ale również warzywa. Niemniej jednak całość zachowuje wymiar wersji na słodko. Jeśli ciekawią Was wykorzystane przeze mnie składniki to zostańcie ze mną :) Zwłaszcza, iż na końcu posta znajdzie się dodatkowa propozycja wraz z przedstawieniem i recenzją wykorzystanego w niej produktu :)

Owsianka a'la cukiniowe brownie z bananem, śliwkami,
orzechami włoskimi i gorzką czekoladą

Dyniowa kasza jaglana z jogurtem greckim, jabłkiem, brzoskwinią,
słonecznikiem, pestkami dyni, wiórkami kokosowymi i cynamonem

Szpinakowa owsianka z bananem, śliwkami, 
siemieniem lnianym, orzechami włoskimi i gorzką czekoladą

Pamiętacie, że miałam kiedyś przyjemność współpracować z firmą Ziarenkowo? Ostatnio, w ramach urodzin, otrzymałam paczuszkę z dwiema mieszankami. Jedna z nich, Euforia, gościła w niejednej śniadaniowej propozycji. Dziś chciałabym Wam przedstawić wersję "Migdałowy Przylądek", która swoim połączeniem smakowych zdecydowanie zasługuje na uwagę :) 


Składniki: prażone: słonecznik, sezam, orzechy arachidowe, wiórki kokosowe, płatki migdałów. 

Osoby obserwujące to miejsce już nieraz mogły się przekonać, iż ja i kokos to jedna rodzina. Dodatkowo, przyznam się bez bicia, że kiedyś mogłam pochłaniać Rafaello w ilościach hurtowych. Tak więc, czy mieszanka "Migdalowy Przylądek" mogłaby mnie rozczarować? Odpowiedź jest chyba oczywista i nie wiem czy jest większy sens rozwodzić się nad samym smakiem :) Składniki są skomponowane idealnie jeśli chodzi o moje gusta. Ponadto proces prażenia sprawia, iż smak każdego z nich jest jeszcze bardziej wydobyty. 

Kasza jaglana z ricottą, jabłkiem, winogronami
i Migdałowym Przylądkiem

Do tej pory to "Euforia" była moim faworytem jeśli chodzi o mieszanki Ziarenkowa. Teraz jednak może czuć się zagrożona swoją pozycją na szczycie podium. "Migdałowy Przylądek" to nie tylko cudowne połączenie składników, ale również przypomnienie smaków mojego dzieciństwa :)

Dajcie znać jak zapatrujecie się na owocowo-warzywne połączenia :) Chętnie zaczerpnę od Was nowych inspiracji i ciekawych połączeń :)

Iwona

piątek, 9 października 2015

Pakuj się do... torebki.

Cześć :)

Dziś lekki post będący odskocznią od wszelkich recenzji i przepisów. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko okaże się ciekawy :)

Niedawno pokazałam na Instagramie, że rozpoczęłam małe jesienne porządki. Zaowocowały one pozbyciem się kilku niepasujących mi już bluzek. Okazało się przy tym, że praktycznie w każdej szafce znajdują się jakieś torebki. Znalazła się więc dobra okazja, aby uporządkować tę galanterię a przy tym Wam ją pokazać. Otwarcie mogę tutaj przyznać, że większą część z nich otrzymałam od znajomej mamy oraz mamy koleżanki mojej siostry (czy jakoś tak :D). Niemniej jednak są w na tyle dobrym stanie, że nie mam oporów przed ich używaniem :)

Torebki to istny misz-masz jeśli chodzi o kształt. Są zarówno małe jak i bardzo pojemne. Jedne przypominają kuferki, a inne worki. Ich główne podobieństwo to kolor, gdyż większość z nich to czerń. Zresztą przekonajcie się sami :)



 






Ile sztuk liczy Wasza kolekcja torebek? Macie jedną ulubioną czy lubicie je zmieniać? :)

Iwona

wtorek, 6 października 2015

Ziaja, tonik ogórkowy.

Hej :)

Poczciwą markę Ziaja zna chyba każdy, więc nie będę się zbytnio nad nią rozwodzić. Na blogu jest już kilka recenzji produktów tej firmy. Dzisiaj do kolekcji trafi jeden z popularniejszych preparatów, a mianowicie tonik ogórkowy przeznaczony do cery tłustej, mieszanej i normalnej.

Zdaniem producenta:
Łagodnie oczyszcza naskórek. Doskonale nawilża i tonizuje. Zapewnia świeżość i gładkość skóry. Przygotowuje skórę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych.
Nie zawiera alkoholu.

Skład:
Aqua, Propylene Glycol, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Panthenol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Benzoate, 2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol, Parfum, Amyl Cinnamal, Linalool, Citric Acid. 

Pojemność: 200 ml

Cena: ok. 5 zł

Moja opinia: 
Produkt zamknięty jest w estetycznej, praktycznej buteleczce. Niewielki otwór pozwala na wydobycie odpowiedniej ilości przez co tonik okazuje się wydajny.
Ma delikatny, typowo ogórkowy zapach. Dla mnie przyjemny i znośny.
W składzie nie znajdziemy alkoholu, za to wyciąg z ogórka plasuje się na ostatnim miejscu podium. 
Przejdźmy do sedna sprawy, czyli działania.
Produktem przemywam twarz codziennie wieczorem po wcześniejszym oczyszczeniu jej żelem.
Tonik bardzo ładnie doczyszcza ewentualne pozostałości makijażu.
Nie podrażnia ani nie uczula. Nie pozostawia skóry ściągniętej a wręcz przeciwnie - nawilża i łagodzi wszelkie nieprzyjemne uczucia. 
Cera staje się odświeżona i odżywiona. 
Nie zauważyłam objawów zapychania, więc spokojnie mogą stosować go osoby ze skłonnością do niedoskonałości. 
Preparat okazuje się bardzo przyjemny w użytkowaniu. Wprawdzie nie wiem czy do niego wrócę, bo działa podobnie do mojego ulubionego toniku Rival de Loop, ale na pewno warto mieć go na uwadze :)

Znacie ten bądź inny tonik firmy Ziaja? Wiem, że ma w ofercie wiele innych wersji i ciekawi mnie czy również są godne polecenia :)

Iwona

niedziela, 4 października 2015

Porcja Zdrowia: ostropest w kuchni, z kozieradką do łazienki.

Witajcie :)

Dziś na tapetę trafią dwa produkty, które otrzymałam od firmy Rafex. Nie będzie to jednak przedstawienie w konkretnych posiłkach, a raczej ogólny zarys możliwości ich wykorzystania. Chciałabym albowiem skupić się głównie na aspektach zdrowotnych dzisiejszych bohaterów, gdyż pod tym względem są godne uwagi.

Ciekawi Was przed czym pozwala chronić ostropest plamisty? Może intryguje Was fakt,
że warto zaprosić kozieradkę do swojej łazienki? Jeśli tak, to przeczytajcie ten post do końca :)

Ostropest plamisty mielony


Ostropest plamisty, czyli Silybum marianum to roślina z rodziny astrowatych. Z racji neutralnego smaku można go stosować praktycznie do wszystkiego - zarówno na słodko jak i w wersji wytrawnej. Trzeba jednak uważać z jego ilością. Za dzienną normę przyjmuje się 2 łyżeczki zmielonego produktu.

Główną zaletą ostropestu jest silne działanie odtruwające, dzięki czemu wspierana zostaje praca wątroby. Potrafi ona zostać również zregenerowana po zatruciach takimi czynnikami jak zła dieta czy alkohol lub przy chorobach typu marskość wątroby, kamica a także cukrzyca.

Ostropest plamisty zmniejsza również ryzyko pojawienia się raka. Jak wykazały badania, jeden z czynników aktywnych jakim jest silibinina, wykazuje możliwość hamowania podziału komórek rakowych. Ten sam składnik chroni także skórę przed promieniowaniami UVA i UVB.

Produktem powinny zainteresować się osoby cierpiące na choroby lokomocyjne i morskie a także migrenowcy, gdyż łagodzi bóle głowy.

Kozieradka mielona


Roślina jest niezwykle ceniona w kuchni wegetariańskiej nadając potrawom niezwykłego aromatu. Ponadto nadaje się do potraw duszonych i pieczonych, ryb, serów, wszelkiego rodzaju sosów sałatkowych i surówek. Nadaje smak takim warzywom jak fasolka szparagowa czy kalafior.

Kozieradka ułatwia trawienie oraz wspomaga przyswajanie składników odżywczych. Ponadto przyczynia się do zwiększenia ilości czerwonych krwinek przez co wzmaga się odporność organizmu.

Podobnie jak ostropest plamisty, kozieradka działa odtruwająco eliminując toksyny z organizmu. Zapobiega marskości wątroby oraz rozwojowi kamicy żółciowej.

Kozieradka jest również ceniona w świecie kosmetycznym. Przy jej pomocy możemy samodzielnie w domu wspomóc pielęgnację naszego ciała:

  • maska na niedoskonałości skóry - 2 łyżki kozieradki zalewamy wrzątkiem do uzyskania papki. Nakładamy na zmienione chorobowo miejsca i trzymamy ok. 15-20 minut; 
  • tonik na niedoskonałości - łyżkę produktu zalewamy szklanką wrzątku i odstawiamy pod przykryciem na 20 minut. Odcedzony płyn przelewamy do pojemnika, a następnie nanosimy na wacik i stosujemy 2 razy dziennie;
  • wcierka na wypadające włosy - 2 łyżeczki zmielonej kozieradki zalewamy szklanką wrzątku, przykrywamy i studzimy. Napar przecedzamy, przelewamy do butelki z odpowiednim aplikatorem a następnie wcieramy w skórę głowy 2-3 razy w tygodniu;
  • maska dla wygładzonych i błyszczących włosów - niezbędną ilość mielonej kozieradki zalewamy wodą do uzyskania gęstej konsystencji. trzymamy na włosach ok. 30 minut po czym zmywamy szamponem. 
Mieliście dotąd styczność z tymi produktami? Może powyższe argumenty skłoniły Was do wprowadzenia ich do swojej diety i pielęgnacji? :)

Iwona

czwartek, 1 października 2015

Projekt denko - wrzesień.


Hej :)

Nadszedł październik - miesiąc, którego już sama nazwa kojarzyła mi się zawsze z czymś mroźnym i nieprzyjemnym. Na razie jednak patrzę optymistycznie na najbliższe dni, zwłaszcza jeśli chodzi o zużywanie kosmetyków. Na wykończeniu mam kilka produktów które od dłuższego czasu zalegają na moich półkach. Zanim to jednak nastąpi pora podsumować wrzesień i rzeczy, z którymi przyszło mi się pożegnać.


  • Nivea, krem uniwersalny - pojemność: 50 ml. Ktoś nie zna? Nie sądzę... Kultowy kosmetyk, który dobrze nawilża, natłuszcza i regeneruje wszelkie partie skóry. Absolutny must have;
  • Isana, Young, żel do mycia twarzy z kwasami owocowymi - pojemność: 150 ml. Produkt na razie niedostępny w Polsce. Dobrze czyści twarz, nie powoduje ściągnięcia skóry ani jej przesuszenia. Mogłabym go porównać do opisanego tutaj kosmetyku z Rival de Loop;
  • Schwarzkopf, BC Oil Miracle Schampoo,szampon do włosów nadający blask - pojemność: 30 ml. Dobrze się pienił przez co miniatura wystarczyła mi na sporo użyć. Szampon dobrze czyści włosy, ale niestety je plącze. Po samym umyciu są miękkie i wygładzone, lecz efekt nie utrzymuje się długo. Poza tym przyspiesza przetłuszczanie się włosów;
  • Mattes, nawilżający krem do rąk - pojemność: 100 ml. Dostałam kilka opakowań tego bubla, którego recenzja znajduje się tutaj. Niestety na zużycie czeka jeszcze jedna tubka. Sama na pewno nigdy go nie kupię.


  • Smile, White, płyn do płukania jamy ustnej - pojemność: 600 ml. Już nieraz pojawił się w moim denku. Bardzo dobry i tani preparat dostępny w Biedronce skutecznie oczyszczający zęby i odświeżający oddech;
  • Colgate, pasta do zębów "Triple Action" - pojemność: 125 ml. Kolejne zużyte opakowanie. Dobrze się pieni i oczyszcza zęby. Ma przyjemny miętowy smak. W porównaniu do wersji ziołowej nie powoduje przesuszania kącików ust;
  • Lovely, błyszczyk w pędzelku "Water Effect" - pojemność: 2 ml. Miałam go tak długo, że już dawno został wycofany. Posiadałam bardzo ładny, różowy odcień który jednak nie był typowo "cukierkowym". Wyglądał na ustach niczym tafla jednak strasznie smużył się podczas aplikacji. Niezbędne było więc korzystanie z lusterka. Pędzelek przez cały okres użytkowania nie zacinał się, ale miał tendencję do aplikowania zbyt dużej porcji produktu;
  • Carea, płatki kosmetyczne z aloesem, 120 sztuk. Te waciki to jakiś fenomen, dlatego też doczekają się oddzielnej recenzji. Na razie napomknę tylko, iż są miękkie i nie rozwarstwiają się;
  • próbki - kończyła się data przydatności, więc zużyłam na szyję i stopy. 

Jak przedstawiają się wasze wrześniowe zużycia? :)

Iwona