poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Projekt denko - sierpień.

Cześć :)

Chciałoby się zaśpiewać "hej ho, hej ho, do szkoły by się szło". Nawet nie wiem kiedy minęły wakacje i pora co poniektórym znowu rozpocząć naukę. U mnie jednak nadejście września nie oznacza tego czasu. Teoretycznie miesiąc ten nie powinien mi się źle kojarzyć. bo to miesiąc moich urodzin, ale chyba przestała cieszyć mnie wizja bycia coraz starszą :D Poza tym chłodniejsze poranki i wieczory nie są optymistyczną wizją. Na razie jednak nie ma co popadać w melancholię. Lepiej przedstawić produkty, które udało mi się zużyć w kończącym się właśnie miesiącu :)


  • Mixa, bogaty krem odżywczy z olejkiem - pojemność: 50 ml. Przeciętny krem, który dobrze nawilżał, nie zapychał, ale też nie wpłynął nazbyt korzystanie na stan mojej cery. Stosowałam na noc;
  • L'Oreal Paris, Skin Perfection, udoskonalający krem do twarzy - pojemność: 50 ml. Pisałam o nim tutaj;
  • Palmer's, Cocoa Butter Formula, nawilżający balsam do ciała - pojemność: 250 ml. Miał delikatny, niedrażniący zapach utrzymujący się długo na skórze. Lekka konsystencja sprawiała, że produkt szybko się wchłaniał. Między kolejnymi aplikacjami (rano i wieczorem) skóra pozostawała nawilżona, gładka i miła w dotyku;
  • Imperial Leather, żel pod prysznic "Tropical paradise" - pojemność: 250 ml. Miał przyjemny, słodko-orzeźwiający zapach i gęstą konsystencję. Niestety bardzo słabo się pienił przez co okazał się niewydajny. Nie nawilżał, ale też nie wysuszał skóry.


  • Isana, żel pod prysznic "witaminy i jogurt" - pojemność: 50 ml. Wersja ma bardzo ładny zapach i kremową konsystencję. Bardzo dobrze się pieni przez co mała pojemność wystarczyła mi na sporo użyć. Poprawnie oczyszcza, a przy tym jest neutralny dla skóry;
  • Eveline Cosmetics, tusz do rzęs "Volumix Fiberlast" - pojemność: 9 ml. Maskara ma niewielką silikonową szczoteczkę, która ładnie rozdzielała rzęsy. Były wyraźnie wydłużone, ale delikatnie podkręcone. Produkt nie odbijał się na powiekach ani nie osypywał. Długo utrzymał świeżość;
  • Organique, balsam do ust "kokosowe ciasteczka" - pojemność: 15 ml. Jego recenzja znajduje się w tym poście;
  • Colgate, pasta do zębów "Triple Action" - pojemność: 125 ml. Jedna z fajniejszych wersji past tej firmy. Bardzo dobrze się pieni i oczyszcza zęby. Jest niesamowicie wydajna. Miętowy smak pozostawia uczucie odświeżenia;
  • Lilibe, płatki kosmetyczne - 120 sztuk. Waciki dostępne w Rossmannie, które nie przypadły mi do gustu. Były bardzo twarde przez co ich stosowanie nie należało do najprzyjemniejszych. Miały tendencję do rozwarstwiania się;
  • próbki

Jakie Wy poczyniliście zużycia w sierpniu? :)

Iwona

czwartek, 27 sierpnia 2015

Shake owsiano-bananowy.

Siemka :)

Przeglądając blogi śniadaniowe często można się natknąć na wszelkiego rodzaju owsiane shake'i. Nie wiem czemu, ale zawsze nachodziła mnie myśl "jak tym się można najeść?" Jednak obecnie, gdy pracuję w akordzie, potrzebuję posiłku który nie wymaga zbyt wiele czasu na skonsumowanie. Pomyślałam więc, że taka płynna opcja może zdać egzamin. I wiecie co? To syci bardziej od klasycznej owsianki!

Mój shake skomponowany jest zawsze z płatków owsianych, mleka i banana. Zmieniają się jedynie dodatki. Poniżej przedstawiam banalny przepis na to cudo. Oczywiście proporcje możecie dowolnie zmieniać. Ja robię z takich, gdyż po przygotowaniu ilość mieści się do mojego kubka termicznego (który notabene znalazł nowe zastosowanie po tym jak przestał być "termiczny" :D)

Składniki:
5 łyżek płatków owsianych
szklanka mleka
banan
+ dodatki

Przygotowanie:
Płatki owsiane zalewamy ciepłym mlekiem i odstawiamy do napęcznienia.
Do płatków dodajemy banana oraz ulubione dodatki.
Całość blendujemy na gładką masę.
Gotową masę przelewamy do kubka (bądź innego naczynia) i wcinamy :)
Smacznego! 

Oczywiście nie może zabraknąć jednej z moich propozycji :) Wiem, że wygląda nieapetycznie, ale za to nadrabia smakiem :)

shake owsiano-bananowy z siemieniem lnianym i orzechami włoskimi

Gości w Waszym jadłospisie taka forma posiłku? :)

Iwona

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

A'la Calvin Klein, czyli zapach Nicole 170.

Cześć :)

Dziś przybywam z recenzją perfum Nicole Cosmetics, będących częścią firmy Eurokotra działającą od 1996 r. Poza perfumami i wodami toaletowymi oferuje także produkty do stylizacji paznokci.

Otrzymałam je do przetestowania od portalu Trusted Cosmetics. Wprawdzie dotarły do mnie niedawno, to sądzę iż nie jest to kategoria produktów pielęgnacyjnych, które należy stosować przez dłuższy czas. aby zauważyć ich działanie.

Zacznę od zaznaczenia faktu, iż na portalu można było napisać którą wersję chciałoby się wypróbować. Skusiłam się na kategorię kwiatową, a moja wersja w numerze 170 ma być odpowiednikiem zapachu Calvina Kleina "Sheer Beauty Essence".

Skład:
Parfum, denat alcohol, aqua, diethyl hexyl, syringylidene malonate

Nuty zapachowe:
Lilak, brzoskwinia, piwonia, cedr, kwiat gruszy, magnolia, wanilia, róża, piżmo

Pojemność: 30 ml

Cena: 24,99 zł

Dostępnośćsklep internetowy

Moja opinia
Zapach zamknięty jest w prostej, szklanej buteleczce z atomizerem. Pojemność sprawia, iż spokojnie zmieści się nam chociażby w torebce czy wyjazdowej kosmetyczce.
Ciężko mi stwierdzić, która nuta przebija się w całym zestawie, gdyż nie są mi znane zapachy niektórych pojedynczych składników.
Kategoria kwiatowa kojarzy mi się z czymś delikatnym i subtelnym. Ten zapach do takich nie należy. Jest mocny, intensywny a momentami aż przytłaczający. Myślę, iż zdecydowanie bardziej sprawdzi się u dojrzałej kobiety ceniącej szyk i elegancję. Dla młodej dziewczyny lubiącej nuty kwiatowe łączące się z powiewem świeżości będą niezbyt odpowiednie. Jeśli już mają się sprawdzić to na wieczór.
Produkt Nicole wyczuwalny jest na moim ciele przez pół dnia. Ubrania pachną jeszcze kolejnego poranka. Jednak jego trwałości nie nazwałabym powalającą na kolana.
Zapach nie powoduje uczuleń ani podrażnień. Nie przesusza też tych miejsc naszego ciała, na które go aplikujemy.
Lubię kwiatowe zapachy, więc ucieszyła mnie możliwość wypróbowania tej wersji. Żałuję tylko, że nie skomponował się z moimi preferencjami. Niemniej jednak na pewno znajdą się sytuacje podczas których będę go stosować.

Jakie nuty zapachowe są Waszymi ulubionymi?

Iwona

piątek, 21 sierpnia 2015

Wibo, żel do usuwania skórek.

Cześć :)

Jak nieraz mogliście zauważyć, bardzo lubię lakiery do paznokci. Jednak stan tej części moich dłoni pozostawia wiele do życzenia przez co kosmetyki kolorowe nie zawsze ładnie się prezentują. Moją główną zmorą są twarde i narastające skórki. Rynek oferuje nam gamę preparatów mających zwalczać tę niedogodność. Kiedyś stosowałam produkt Essence, który jednak nie przypadł mi do gustu. Podczas ostatniej promocji -49% w Rossmannie skusiłam się na Cuticle Remover marki Wibo. Czy radzi sobie z moimi problemami? O tym poniżej :)

Zdaniem producenta:
Preparat pomagający w skutecznym usunięciu skórek.
Sposób użycia: nałóż na powierzchnię skórek wokół paznokcia. Odczekaj 1-2 min. Odsuń skórki za pomocą drewnianego patyczka. Zmyj preparat za pomocą mydła.

Pojemność: 8,5 ml

Cena: 6,99 zł

Dostępność: Rossmann

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w klasycznej szklanej buteleczce. Ma nieco cienki, ale długi pędzelek którym przyjemnie się operuje.
Żelowa konsystencja jest na tyle gęsta, że utrzymuje się w nałożonym miejscu. W środku znajdują się malutkie, niebieskie drobinki. Odcień samego preparatu uznałabym za morski.
Zapach jest dość charakterystyczny - z jednej strony delikatny, z drugiej zaś drażniący. Produkt ten to jednak nie perfumy mające nam ładnie pachnieć, więc mi to nie przeszkadza.
Skład nie jest napisany, aczkolwiek książeczka narysowana na opakowaniu informuje, iż powinien być do wglądu w drogerii.
Przejdźmy do sedna recenzji, czyli skuteczności kosmetyku.
Żel ma usunąć skórki po odczekaniu 1-2 minut. Z tymi niewymagającymi i miękkimi poradzi sobie w tym czasie. Ja jednak pozostawiam go na ok. 4-5 minut. Wówczas wszelkiego rodzaju stwardniałe niedoskonałości zostają bardzo dobrze zmiękczone. Pozbycie się ich za pomocą patyczka nie stanowi żadnego problemu.
Preparat jest całkowicie bezpieczny dla naszych paznokci. Pomimo faktu, iż aplikuję go na czas dłuższy aniżeli polecany, nie podrażnia ani nie uczula. Nie wpływa negatywnie na stan skóry ani płytki. Śmiem nawet stwierdzić, iż można zauważyć działanie odżywiające.
Przy okazji produkt jest bardzo wydajny, więc buteleczka posłuży nam przez długi czas. Niska cena również zachęca do wypróbowania.

Stosujecie produkty mające na celu pozbycie się niechcianych skórek? Które z nich są Waszymi ulubieńcami? :)

Iwona

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

"Iwonka-bloguje" w sieci :)

Cześć :)

Dziś szybki post, w których chciałabym Was poinformować, iż od wczoraj stałam się posiadaczką blogowego konta na Instagramie. Będzie mi zatem niezmiernie miło, jeśli zechcecie mnie obserwować a tym samym podchwytywać różne migawki z mojej codzienności :)

Zaznaczę tylko, iż mój telefon nie posiada tej aplikacji, tak więc zdjęcia będę wrzucała z komputera. Nie zawsze ich treść będzie oddawała aktualną sytuację. O wszystkim jednak będę informowała w opisie :)

Aby przejść do profilu wystarczy kliknąć w ikonkę znajdująca się pod spodem lub w bocznym pasku bloga :)

Instagram

Iwona

sobota, 15 sierpnia 2015

Puddingowo - lodówkowo.

Och jak gorąco, uff jak gorąco...

W takie upalne poranki nie ma nic przyjemniejszego od możliwości wyjęcia z lodówki, dającego nieco ochłodzenia, śniadania. Tak więc coraz częściej rozpoczynam dzień zimnym puddingiem. Jest to także świetna alternatywa dla osób, które rano nie mają ochoty na przygotowanie posiłku. Pisałam już o zaletach śniadania, więc w tym wypadku tłumaczenie o braku czasu nie zda egzaminu ;)

Aby nie pokazywać co chwilę pojedynczego śniadania postanowiłam zebrać kilka ostatnich wersji i zawrzeć je w zbiorczym poście :)

Pudding z kaszy manny, kukurydzianej i maku nadziany czerwoną porzeczką;
z bananem, nektarynką, orzechami włoskimi i czarnym sezamem

Pudding z kaszy manny i jaglanej nadziany malinami;

Pudding z kaszy manny oraz kaszy kukurydzianej i maku nadziany wiśniami;
z brzoskwinią, czereśniami, słonecznikiem i masłem orzechowym

Jakie są Wasze ulubione posiłki w tak ciepłe dni? :)

Iwona

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Mandarynki w środku lata?

Hej :)

Mandarynki niewątpliwie kojarzą mi się z zimowym czasem i Bożym Narodzeniem. Niemniej jednak ich orzeźwiający zapach idealnie komponuje się z upalnymi dniami. Dlatego też, po wykończeniu żelu pod prysznic z Biedronki, z czeluści swoich zapasów wyjęłam produkt marki Balea o tymże zapachu. Czy jego stosowanie wprawia mnie w równie błogi nastrój jakiego doświadczam zajadając się tymi owocami?

Skład:

Pojemność: 300 ml

Cena: ok. 5 zł

Dostępność: Drogerie Markt, sklepy z chemią zagraniczną

Moja opinia:
Żel zamknięty jest w typowej dla tej firmy plastikowej butelce. Już sama szata graficzna, z soczystą mandarynką, zachęca do jego zakupu. 
Produkt ma pomarańczową barwę. Jak sama nazwa wskazuje jest kremowej konsystencji. Przy tym na tyle gęsty, że nie spływa z dłoni. 
Zapach w 100% oddaje klimat mandarynek. Można w nim wyczuć zarówno słodkie, jak i gorzkie nuty. Jest świeży, orzeźwiający i pobudzający. Świetny na upalne dni. Niestety nie utrzymuje się długo na skórze.
Preparat pieni się na tyle dobrze, że do umycia ciała nie potrzebujemy dużej ilości. Posłuży więc nam przez dłuższy czas.
Nad składem nie warto się długo rozwodzić, gdyż jest dość typowy jak na taką tanioszkę.
No właśnie - "tanioszkę". W zależności od miejsca żel ma wprawdzie nieco inną cenę, ale przeliczając na nasze pieniądze kwota nie przekracza 5 zł. Trzeba jednak uważać w sklepach z chemią zagraniczną, bo u siebie widziałam te produkty nawet za 10 zł. 
Samo działanie pielęgnacyjne nie jest spektakularne. Kosmetyk nie nawilża skóry, ale też jej nie przesusza i nie uczula.
Jeśli zależy Wam na tanim produkcie, który dobrze umyje skórę a przy tym zapewni miłe doznania zapachowe to wersja ta powinna Was zadowolić :)

Po jakie zapachy żeli najchętniej sięgacie w tak upalne dni? :)

Iwona

piątek, 7 sierpnia 2015

Z wizytą w Kotlinie Kłodzkiej.

Cześć :)

Niedawno wspominałam, iż wybieram się z chłopakiem do Kotliny Kłodzkiej. Cztery dni wypoczynku minęły w ekspresowym tempie. Pomyślałam, iż podzielę się swoimi wrażeniami i kilkoma fotkami :) Jeśli ciekawi Was co mieliśmy przyjemność zobaczyć, to zapraszam do pozostania ze mną :)

Początek relacji rozpocznę od tego, iż dokładnym miejscem naszego wyjazdu był Radków. Jak się okazało, miejscowość jest na tyle dobrze położona, iż do każdego z odwiedzonych miejsc mieliśmy podobną drogę.

Wyprawę rozpoczęliśmy w poniedziałek. Na pierwszy ogień wybraliśmy się do Parku Techniki oraz Kopalni Złota w Złotym Stoku. Kolejnym punktem wycieczki była Bystrzyca Kłodzka oraz Polanica Zdrój. Wizyta w tych miejscowościach sprawiła, iż w Radkowie byliśmy dopiero wieczorem.

Drugi dzień wydaje się być najbardziej atrakcyjnym. Po śniadaniu udaliśmy się do Karłowa skąd rozpoczął się nasz podbój Szczelińca Wielkiego. Po pokonaniu ok. 700 schodów weszliśmy na Trasę Turystyczną, której przejście zajęło nam ok. 1,5 godzinki. Śmialiśmy się, że najpierw trzeba pomęczyć się schodami, żeby potem zapłacić jeszcze za tę "przyjemność" 7 złotych :D Jednak warto było, bo widoki okazały się niesamowite :)
Zdobycie Szczelińca to nie jedyny wyczyn tego dnia. Postanowiliśmy od razu udać się na Błędne Skały, gdyż zaintrygowały mnie ciasne i niskie przejścia o których wcześniej przeczytałam. Samo dotarcie do jaskini wiązało się z nie lada wyzwaniem. Strome podejścia, wielkie głazy i wystające konary sprawiały, iż trzeba było niezłego wysiłku fizycznego i psychicznego. Przejście labiryntu zajęło niecałą godzinkę i nie zrobiło na mnie tak wielkiego wrażenia jak Szczeliniec. Oczywiście wyprawy nie żałuję, ale drugi raz w to miejsce bym się nie udała.


Środa rozpoczęła się śniadaniem zjedzonym na tarasie z widokiem na góry <3 Następnie przyszła burzą i deszcz przez co dość spontanicznie wybraliśmy się samochodem do pobliskich Wambierzyc. Pochodziliśmy chwilę po rynku a następnie wzięliśmy udział we Mszy Świętej. Poszliśmy również obejrzeć ruchomą szopkę, ale akurat ta atrakcja szału na mnie nie zrobiła. Bilet kosztował 6 złotych, które chętniej drugi raz przeznaczyłabym na Szczeliniec. Resztę dnia umililiśmy sobie wizytą nad Zalewem Radkowskim oraz wieczornym ogniskiem :)


Czwartek do czas powrotu do domu. Ustaliliśmy wcześniej taką trasę, aby przy okazji coś jeszcze zwiedzić. Tak więc wybraliśmy się do Kłodzka, gdzie główną atrakcją jej tamtejsza Twierdza. Przeszliśmy ją wraz z podziemnymi labiryntami. Całość zajęła 2,5 godziny. Po tym czasie skierowaliśmy się już do mojego Raciborza, ale po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy galerii w Nysie na malutki shopping :)


Te cztery dni uważam za bardzo przyjemne i pełne atrakcji. Wprawdzie nogi nieco dają się we znaki i "moje wszystko" mnie nienawidzi, ale gdybym chciała leżakować to zostałabym przecież w domu ;) Uważam, iż w takie dni liczy się wyłącznie zwiedzanie w miłych towarzystwie. Ból szybko minie a wspomnienia pozostaną na całe życie :)

Dajcie znać czy mielicie przyjemność być w tych miejscach i jakie są Wasze wrażenia :)

Iwona

sobota, 1 sierpnia 2015

"Babeczka z kubeczka".

Hej :)

Każdego z nas może najść ochota na jakiś mały wypiek. Jednak nie zawsze mamy czas i możliwość, aby go przygotować. "Babeczka z kubeczka" czy "Łatwe ciacho" to tylko kilka propozycji od znanych firm, które chcą nam przyjść z pomocą. Niemniej jednak przeliczając ich cenę i analizując skład można dojść do wniosku, że nie są one ani tanie, ani zbyt zdrowe. A przecież wystarczy tylko wymieszać odpowiednie składniki i umieścić je w mikrofalówce, a już po chwili możemy cieszyć się pysznym wypiekiem. Zwłaszcza, że główne produkty do ich stworzenia chyba każdy z nas ma cały czas w domu. Zaletą jest również możliwość dowolnej zmiany smaków czy dodatków :)

Dziś chcę Wam przedstawić babeczkę marchewkową na bazie mąki pełnoziarnistej :) Zaznaczę, iż ciasto warto od razu przygotować w naczynku, w którym będziecie je "piec" :) W przepisie nie umieszczam cukru, gdyż osładzam je sobie dodanymi owocami. Oczywiście możecie dodać ulubione słodzidło wedle własnych upodobań :)

Składniki:
3 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
ok. 50 ml mleka
mała marchewka
szczypta proszku do pieczenia
szczypta cynamonu

Przygotowanie:
Mąkę przesiewamy, dodajemy proszek do pieczenia oraz cynamon i dokładnie mieszamy. 
Marchew ścieramy na tarce o małych oczkach.
Do mąki dodajemy startą marchew oraz mleko. Mieszamy. 
Naczynie z gotową masą wkładamy do mikrofalówki i pieczemy ok. 3-4 minut (w zależności od mocy urządzenia). Ciasto jest gotowe, gdy spokojnie odchodzi od ścianek.
Podajemy z ulubionymi dodatkami.
Smacznego!

Tak prezentuje się ciasto w naczynku:


Tutaj z kolei wersja z dodatkami. Ciastko przekroiłam na pół i podałam z jogurtem naturalnym, słonecznikiem, makiem i owocami. Dodatkowo do samej masy dodałam nasiona chia.


Jak zapatrujecie się na taką alternatywę wypieków? :)

Iwona