piątek, 31 lipca 2015

Projekt denko - lipiec.

Witajcie :)

Sierpień zapukał do drzwi, a nawet je sobie otworzył, oznajmiając co poniektórym ostatni miesiąc wakacji... Natomiast na blogu jest to pora na przedstawienie lipcowych pustaków. Nie jest ich dużo, ale cieszą mnie pod względem jakościowym. Mogłam wyjąć z zapasów kilka produktów, więc tym samym zwolniło się miejsce na nowości :D Jeśli ciekawi Was po jakich produktach opakowania wylądowały tym razem w mojej reklamówce to zapraszam do pozostania ze mną :)


  • Rival de Loop, tonik bezalkoholowy - pojemność: 200 ml. Po raz kolejny odsyłam do recenzji;
  • Avon, oczyszczający tonik przeciw wągrom z 2% kwasem salicylowym - pojemność: 125 ml. Wolę przemilczeć to, jak długo produkt ten gościł w mojej kosmetyczce. Miałam do niego wiele podejść. Stosowałam zarówno regularnie, jak i od czasu do czasu. Przemywałam nim głównie nos. W żadnym przypadku nie zobaczyłam obiecywanych efektów. Z racji dodatku kwasu, po aplikacji skóra bardzo piekła i była delikatnie zaczerwieniona;
  • Soraya, Express Bronze 3 w 1 - pojemność: 150 ml. Jego działanie opisałam niedawno tutaj;
  • Eveline Cosmetics, luksusowy krem ujędrniająco-wygładzający - pojemność: 200 ml. O tym produkcie pisałam tutaj;
  • FussWohl, balsam do stóp - pojemność: 75 ml. Po zastosowaniu skóra stóp była miękka i znacznie przyjemniejsza w dotyku. Produkt łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Nie pozostawia tłustej i nieprzyjemnej powłoki.
  • BeBeauty, kremowy żel pod prysznic "Happy Moments" - pojemność: 400 ml. O zaletach tego kosmetyku przeczytacie w tym poście;
  • Kallos, maska kreatynowa - pojemność: ok. 100 ml. Dostałam od znajomej mamci odlewkę tego produktu. Stosowałam przez długi czas, regularnie, ale nie zauważyłam żadnych pozytywnych rezultatów. Wprawdzie włosy łatwiej się rozczesywały, ale efekt ten uzyskuję praktycznie każdą odżywką. Włosy nie były odżywione, nawilżone czy zregenerowane.

  • BeBeauty, ujędrniająca sól do kąpieli - pojemność: 600 g. Jej recenzja dostępna jest tutaj;
  • Miniaturka szamponu z hotelu. Buteleczka wystarczyła na 3 użycia. Produkt sam w sobie szału nie zrobił, bo strasznie plątał włosy, ale pięknie pachniał gumą balonową "Donald";
  • Smile, White, płyn do płukania jamy ustnej - pojemność: 600 ml. Bardzo fajna i tania płukanka dostępna w Biedronce. Świetnie doczyszcza zęby i odświeża oddech. Ma przyjemny, miętowy smak. Kolejne opakowanie w użyciu;
  • Colgate, Herbal White, pasta do zębów - pojemność: 125 ml. Poprawnie się pieni, dobrze oczyszcza zęby i odświeża oddech. Nie pozostawia nieprzyjemnego posmaku;
  • Biała Perła, System 5 dni, płyn do płukania jamy ustnej - pojemność: 140 ml. O dziwo pozostałe produkty z zestawu, czyli pasta i żel są jeszcze w użyciu. Płyn skończył się najszybciej. Po stosowaniu kuracji nie zauważyłam jakichkolwiek efektów rozjaśnienia zębów. Sam płyn dobrze doczyszcza i odświeża oddech;
  • Auchan, płatki kosmetyczne - 120 sztuk. O dziwo obecnie są zdradzane z rossmannowskimi, a następnie będą biedronkowe Carea, ale na pewno jeszcze do nich wrócę.
Dajcie znać jak się przedstawiają Wasze lipcowe denka :)

Kolejna notka pojawi się pewnie dopiero pod koniec przyszłego tygodnia, gdyż w poniedziałek wyjeżdżam z chłopakiem na cztery dni do Kotliny Kłodzkiej :)

Iwona

środa, 29 lipca 2015

Gazetki przeglądamy, czyli Azja w Polsce.

Hej :)

Często jest tak, że gdy jeden sklep wprowadza jakąś ofertę tematyczną to zaraz drugi wychodzi mu naprzeciw. Tak jest i tym razem. Zarówno w Biedronce jak i w Lidlu obowiązywać będzie Tydzień Azjatycki. Wprawdzie po obejrzeniu asortymentu nic mnie nie zaciekawiło, to być może część z Was skorzysta z ich propozycji. Być może też, po Waszych rekomendacjach, wpadnie coś ciekawego do mojego koszyka :) Oczywiście produkty z oferty azjatyckiej to nie jedyne promocje jakie oferują te markety. Szkoła, szkoła, wszędzie szkoła... Trochę mody i kosmetyków również się znajdzie :)

Biedronka


Punkt główny, czyli oferta "Odkryj smaki Azji" obowiązuje od 27.07 do 9.08. Znajdziemy w niej różnego rodzaju pasty i sosy. Nie może obejść się bez klasycznych dla tej kuchni makaronów oraz ryżu. Po dokładne szczegóły odsyłam tutaj.

W inspiracjach tygodniowych rozpoczynających się 30.07 znajdziemy promocje na m.in. owoce, makarony bezglutenowe czy lody. Rabaty (-20%) obejmować będą żółte sery oraz bakalie. całą ofertę obejrzycie tutaj.

Oferta szkolna, oferująca m.in. zeszyty, plecaki, przybory biurowe czy zestawy kreatywne zacznie obowiązywać 3.08.

Lidl 

Tydzień Azjatycki rozpoczynający się 3.08. oferuje różnego rodzaju makarony, ryże oraz sosy. Nie mogło również zabraknąć mleczka kokosowego oraz owoców można. Zainteresowanych ofertą odsyłam tutaj.

Z tygodniowych okazji (ważnych do 02.08 zaciekawić mogą limitowane żele pod prysznic Cien. Te oraz pozostałe artykuły obejrzycie tutaj.

Oferta szkolna to bogactwo zeszytów oraz przeróżnych przyborów biurowych.

Komuś spodnie, komuś bluzkę? Lidl wychodzi naprzeciw i oferuje kolekcję ''Klasyka w mieście'', która pojawi się 30.07.

Zainteresowały Was jakieś produkty?

Iwona

sobota, 25 lipca 2015

Soraya, Express Bronze 3 w 1.

Cześć :)

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić swoje spostrzeżenia odnośnie do kolejnego produktu otrzymanego w ramach testowania od BLOGmedia. Po wodoodpornym balsamie do opalania pora na Express Bronzer 3 w 1 z ekstraktem z orzecha włoskiego. Zainteresowanych tym "innowacyjnym preparatem" zachęcam do zapoznania się z dalszą częścią notki :)

Zdaniem producenta:
Express Bronze 3 w 1 to innowacyjny preparat, zawierający składniki przyspieszające produkcję melaniny (barwnik skóry) zarówno pod wpływem promieniowania UV, jak i bez jego udziału. Dzięki temu kosmetyk łączy w sobie 3 funkcje:
starter - przygotowuje skórę do wakacji poprzez delikatne przyciemnienie jej kolorytu.
przyspieszacz opalania - regularnie stosowany skraca czas potrzebny na uzyskanie ładnej, naturalnej opalenizny.
balsam utrwalający - przedłuża trwałość opalenizny. Nawilża i wygładza naskórek, podkreślając efekt opalonej skóry.

Ekstrakt z orzecha włoskiego - przyciemnia koloryt skóry, nadając jej piękny, złocisty odcień.
SunTan Booster - stymuluje proces powstawania melaniny.
Witamina E, pantenol i allantoina - doskonale nawilżają i odżywiają skórę, łagodzą podrażnienia.

Preparat nie zawiera filtrów UV i nie chroni skóry przed poparzeniami i szkodliwym działaniem słońca! Przed wyjściem na słońce, po nałożeniu przyspieszacza należy zastosować balsam do opalania z filtrami UV.

Skład:
Aqua, Ethylhexyl Stearate, C12-15 Alkyl Benzoate, Dibutyl Adipate, Polyglyceryl-3 Dicitrate/Stearate, Glycerin, Cocoglycerides, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Dimethicone, Panthenol, Palmitoyl Dihydroxymethylchromamone, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Juglans Regia Shell Extract, Laminaria Ochroleuca Extract, Citric Acid, Propylene Glycol, Cetyl Dimethicone, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Xanthan Gum, Caprylic/Capric Triglyceride, Tetrabutyl Ethylidenebisphenol, Polysorbate 60, Sorbitan Isostearate, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Butylphenym Mathylpropional, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Alpha Isomethyl Ionone, Limonene, Citronellol, Linalool, Geraniol. 

Pojemność: 150 ml

Cena: ok. 17 zł

Moja opinia:
Kosmetyk zamknięty jest w miękkiej, plastikowej tubce. Dzięki temu, po rozcięciu, możemy zużyć go do końca. Ma estetyczną szatę graficzną, a kolor opakowania ma chyba symbolizować efekt, który mamy uzyskać za pomocą owego produktu. 
Ma konsystencję lekkiego mleczka. Łatwo się rozsmarowuje, szybko wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnej powłoki.
Jeśli chodzi o zapach to nie domyśliłabym się, że są tam orzechowe nuty. Niemniej jednak jest delikatny, przyjemny i w żadnym wypadku nie mdli.
Skład? Niestety dłuuuuuugaśny, z parabenami i innymi dziwactwami. 
Producent twierdzi, iż preparat łączy w sobie funkcje startera, przyspieszacza opalania i balsamu utrwalającego. Posłużył mi jednak wyłącznie jako starter. Stosowałam go raz dziennie, a wystarczył zaledwie na 2 tygodnie. Gdybyśmy chcieli używać go zgodnie ze wszystkimi opcjami, to pewnie do każdej potrzebne by było kolejne opakowanie. Nie ukrywam, zaskoczyła mnie tak mała wydajność. 
Czy spisał się w roli startera? No cóż... możliwe że nie zdążył. Nie zauważyłam, aby skóra w jakimkolwiek stopniu nabrała delikatnie ciemniejszego kolorytu. 
Niemniej jednak coś trzeba temu produktowi oddać. Otóż po zastosowaniu skóra staje się niesamowicie gładka, miła w dotyku i odżywiona. 
Jeśli nie mamy możliwości stosować go zgodnie z przeznaczeniem to może posłużyć jako codzienny kosmetyk nawilżający. Stosowanie go pod tym kątem było dużą przyjemnością. 

Dajcie znać czy spotkaliście się z tym kosmetykiem lub jesteście nim zainteresowani :)

Iwona

środa, 22 lipca 2015

Porcja Zdrowia: zioła w kosmetyce.

Cześć :)

Kto powiedział, że kwestie zdrowia muszą ograniczać się tylko do spraw kulinarnych? Nikt? Też tak myślę :) Stąd też postanowiłam wzbogacić cykl "Porcja Zdrowia" o ciekawostki kosmetyczne. W końcu taka jest również tematyka bloga :)

Planuję kiedyś napisać obszerny post o substancjach znajdujących się w stosowanych przez nas kosmetykach. Na razie jednak pomyślałam, że w takie upalne dni przyda się coś lżejszego aniżeli czytanie o całej Tablicy Mendelejewa. Wybór padł na zioła. O tych stosowanych w kuchni pisałam tutaj. Dzisiaj poznamy te dbające głównie o nasz wygląd zewnętrzny :)

Zioła to produkty zawierające wiele składników działających aktywnie. Wśród nich wyróżnić możemy flawonoidy, garbniki, saponiny, związki śluzowe, azuleny, związki krzemu oraz fitohormony.

Najpopularniejsze wykorzystanie ziół to przygotowanie ich w formie naparu, wywaru, herbaty bądź maseczki:

  • napar - do jego przygotowania używamy m.in. liści bądź kwiatów. Umieszczamy je w porcelanowej miseczce, zalewamy gorącą wodą i przykrywamy (najlepiej na ok. 3 godziny). Następnie przecedzamy a otrzymany płyn stosujemy do przemywania twarzy, spłukiwania włosów lub wlewamy do wody podczas kąpieli;
  • wywar - zioła wrzucamy na wrzącą wodę i gotujemy pod przykryciem ok. 20 minut. Przecedzamy;
  • herbatka - używamy od 0,5 do 3 łyżeczek suchych siół na filiżankę wody. Zalewamy je wrzątkiem i odstawiamy pod przykryciem na 10 minut. Nie należy pić więcej niż 5-6 filiżanek dziennie;
  • maseczka - sproszkowane zioła zalewamy ciepłą woda i nakładamy na twarz pozostawiając je ok. 15-20 minut. 
Najpopularniejsze zioła i ich działanie:
  • aloes - likwiduje podrażnienia, zaczerwienienia skóry oraz stany zapalne. Nawilża i uelastycznia skórę;
  • dziurawiec - działa ściągająco i przeciwbakteryjnie;
  • ginko biloba (miłorząb japoński) - uszczelnia i uelastycznia ścianki naczyń krwionośnych;
  • mięta - odświeża cerę, reguluje pracę gruczołów łojowych;
  • nagietek - działa regenerująco i gojąco, a także bakteriobójczo i grzybobójczo;
  • rozmaryn - ujędrnia skórę, przeciwdziała powstawaniu zmarszczek;
  • rumianek - wykazuje działanie przeciwzapalne, łagodzące i kojące. Dodany do płukania rozjaśnia włosy;
  • skrzyp - wysusza, leczy łupież i wypadanie włosów;
  • szałwia - działa przeciwzapalnie, ściągająco i odkażająco. Herbatka z jej liści sprawdza się przy nadmiernej potliwości. Przemywanie twarzy naparem działa oczyszczająco i rozjaśniająco.
Warto dodać, iż do grupy ziół zaliczyć możemy również algi (wodorosty), które wykazują działanie m.in.  nawilżające, oczyszczające, regenerujące, gojące, odchudzające i przeciwbakteryjne. Do znanych alg należą:
  • Delesseria sanquinea - dzięki zawartości miedzi, cynku, manganu i magnezu regeneruje komórki skóry;
  • Laminaria diqitata (alga czerwona) - dzięki zawartość jodu i substancji oczyszczających sprawdza się w produkcji kosmetyków odchudzających;
  • Fucus vesiculocus (alga brunatna) - działa drenująco i oczyszczająco;
  • Spirulina (alga niebieska) - nawilża i regeneruje skórę;
  • Ulva lactuca - działa nawilżająco i relaksująco.
Przekonuje Was taka naturalna pielęgnacja? Z jakiś ziół mieliście sposobność korzystać? :)

Iwona

poniedziałek, 20 lipca 2015

Soraya, wodoodporny balsam do opalania SPF 10.

Hej :)

Jakiś czas temu otrzymałam od BLOGmedia zestaw kosmetyków firmy Soraya przeznaczonych do opalania. Dziś chciałabym Wam przedstawić swoją opinię dotyczącą wodoodpornego balsamu z SPF 10. Jeśli ciekawi Was jak ten produkt się u mnie spisuje to zapraszam do dalszej części notatki :)

Zdaniem producenta:


Skład + pojemność:


Cena: ok. 15 zł

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w opakowaniu z twardego plastiku przez co zapewne kłopotliwym okaże się jego rozcięcie i zużycie preparatu do końca.
Ma konsystencję treściwego mleczka. Łatwo rozprowadza się po skórze i szybko wchłania. 
Jego zapach określiłabym jako pudrowy. Niby delikatny, ale nieco mdlący. Na dodatek utrzymuje się na skórze stosunkowo długo. 
Balsam jest wodoodporny, lecz ciężko mi to "naocznie" stwierdzić. Wypada więc zaufać producentowi.
Kosmetyk zawiera SPF 10, więc zapewnia niską ochronę przez promieniowaniem. Producent poleca więc stosować do podczas niezbyt intensywnego nasłonecznienia i tak też czynię. Nakładam go głównie wtedy, gdy wychodzą na szybkie zakupy bądź spacer. Wówczas jest wystarczający.
Balsam ma również nawilżać i chronić przez przesuszeniem. Niestety w tym aspekcie zupełnie się nie sprawdza. Skóra jest oporna w dotyku i szorstka.
Nie uważam, aby produkt ten stanowił niezbędnik w mojej letniej kosmetyczce. Zawiera niski filtr ochronny, więc na upały nie jest polecany. Zaś z racji słabego nawilżenia niezbyt dobrze spisuje się jako codzienny produkt pielęgnacyjny. 

Dajcie znać czy mieliście styczność z tym produktem lub jakie kosmetyki są waszymi niezbędnikami w ten upalny czas :)  A już za kilka dni pojawi się recenzja innowacyjnego preparatu mającego pełnić funkcję  3 w 1 :)

Iwona

piątek, 17 lipca 2015

BingoSpa, maska do twarzy z ekstraktem z drożdży piwnych z kolagenem.

Witajcie :)

Dzisiejszy post to przedstawienie ostatniego z produktów firmy BingoSpa, które otrzymałam do przetestowania. Ciekawych działania maski do twarzy z ekstraktem z drożdży piwnych z kolagenem zapraszam do zapoznania się z recenzją :)

Zdaniem producenta:
Maseczka przeznaczona do pielęgnacji skóry z rozszerzonymi porami i skłonnością do przetłuszczania się.
Zawiera kolagen oraz ekstrakt z drożdży piwnych, które dzięki zawartości fosfolipidów, witamin z grupy  B, witaminy D oraz siarki wpływają na metabolizm komórkowy, wykazują właściwości detoksykujące oraz regeneracyjne. Hamują czynność gruczołów łojowych, ograniczają tworzenie się zaskórników, działają oczyszczająco i ściągająco.
Efektem stosowania maseczki jest zrównoważone wydzielanie sebum, zmniejszona widoczność porów, zrównoważona wilgotność skóry, oczyszczona i jędrna skóra.


Skład:
Aqua, Faex Extract, Alcohol Denat, Soluble Collagen, Triethanoloamine, Acrylates/Steareth-20 Mathacrylate Copolymer, Carbomer, Propylene Glycol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate.

Pojemność: 120 g

Cena: 10 zł


Moja opinia:
Maseczka zamknięta jest w plastikowym opakowaniu, z którego bez problemu możemy wydobyć całość produktu.
Ma przezroczystą, gęstą i żelową konsystencję. Łatwo się rozprowadza i nie spływa z twarzy. Nie trzeba jej nakładać w dużej ilości przez co jest wydajna.
Skład średni. Wprawdzie główne składniki wysoko na liście, ale obok nich alkohol. Maska napakowana jest również parabenami.
Produkt ma specyficzny, jak na drożdże przystało, zapach. Jestem do niego przyzwyczajona, więc mi nie przeszkadza. Niemniej jednak dla niektórych może stanowić problem.
Pomimo zawartości alkoholu, po aplikacji skóra nie piecze ani nie szczypie. Nie zauważyłam objawów podrażnienia czy uczulenia.
Po jednorazowym zastosowaniu cera staje się gładsza i miła w dotyku. Nie tylko nie jest nieprzyjemnie ściągnięta, ale można wyczuć delikatne nawilżenie.
Kosmetyk stosowany regularnie bardzo dobrze oczyszcza skórę z z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum. Musimy mieć na uwadze świadomość możliwości pojawienia się dodatkowych niedoskonałości.
Nie zauważyłam jednak, aby produkt ograniczał tworzenie się zaskórników bądź zmniejszał widoczność porów.
Maseczka okazała się przyzwoitym produktem. Nie wiem czy bym do niej wróciła, bo lubię testować nowości, ale na pewno warto mieć ją na uwadze.

Dajcie znać czy miałyście styczność z tą wersją maseczki BingoSpa :)

Iwona

wtorek, 14 lipca 2015

Porcja Zdrowia: jedz śniadanie!

Cześć :)

Znacie zasadę "śniadanie zjedz jak król, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi"? Wprawdzie, na szczęście, coraz częściej odchodzi się od stwierdzenia że należy rezygnować z kolacji, to początkowa część stwierdzenia jest bardzo aktualna.

Rozpoczęcie dnia posiłkiem jest niezwykle istotne dla naszego zdrowia i funkcjonowania przez kolejne godziny. Oczywiście wszystko zależy od jego jakości. Pszenne pieczywo czy słodkie drożdżówki podniosą poziom cukru we krwi i znów szybko poczujemy się głodni. Ponadto nie dostarczą ważnych dla nas składników odżywczych. Z czego więc komponować ten najważniejszy posiłek i jakie są jego zalety? O tym w dzisiejszej notce :)

Śniadanie powinno pokrywać ok. 20-25% dziennego zapotrzebowania energetycznego i zawierać w sobie każdą grupę produktów, tj. węglowodany, białko i tłuszcz.

Węglowodany:

  • złożone - pozwalają zachować uczucie sytości na długi czas: płatki z pełnego ziarna, kasze, pieczywo pełnoziarniste;
  • proste - dostarczają natychmiastowej, ważnej po całonocnym niejedzeniu energii: świeże oraz suszone owoce.
Białko - przy jego udziale wzrasta poziom sytości niwelując tym samym uczucie głodu: mleko i jego pochodne, sery białe i żółte, chude wędliny.

Tłuszcze - są niezbędne do przyswojenia witamin rozpuszczalnych w tłuszczach: olej rzepakowy, oliwa z oliwek, orzechy, nasiona, pestki, ryby.


Wybierając śniadanie na słodko nie zapomnijmy o dodatku owoców. Natomiast w wersji wytrawnej serwujmy dużą ilość WARZYW! Dobrą opcją będzie również szklanka świeżego soku :)

Organizm odwdzięczy się za tak skomponowane śniadanie. Dostarczenie porządnej dawki energii poprawi pamięć i koncentrację. Witaminy i składniki odżywcze przyczynią się do wzrostu odporności. Poprawi się również nasz metabolizm, dzięki czemu organizm w szybszym stopniu będzie spalał kalorie produkując na bieżąco niezbędną dla nas energię.

W artykule o śniadaniu nie może również zabraknąć kilku propozycji :)

 Owsianka z bananem, czereśniami, siemieniem lnianym i orzechami włoskimi

 Pudding z kaszy kukurydzianej nadziany makową ricottą; 
z nektarynką, agrestem i słonecznikiem

Kasza jaglana z bananem, malinami, orzechami laskowymi, 

Jeszcze troszkę prywaty ;) Pamiętam czasy, gdy sama rezygnowałam ze śniadań a pierwszy posiłek jedzony w szkole składał się z pszennego pieczywa z Nutellą bądź pseudo szynką lub słodkich wypieków z piekarni. Miałam wtedy spore problemy ze zdrowiem, wieczną anemię, bóle głowy i omdlenia. Odkąd nie pomijam tego posiłku dolegliwości te przeszły do historii. Śmiem więc domniemać, iż w dużym stopniu fakt ten przyczynił się do tej poprawy. W każdym razie na pewno nie zaszkodził :) Tak więc jedzmy śniadania skomponowane z wartościowych produktów i cieszmy się zdrowiem oraz udanym dniem!

Co Wy serwujecie sobie zazwyczaj na ten najważniejszy posiłek dnia? :)

Iwona

niedziela, 12 lipca 2015

Masak...znaczy się maskara od Maybelline.

Hej :)

Na blogu bardzo rzadko wstawiam recenzje kosmetyków kolorowych. Jest to spowodowane głównie tym, iż mój aparat nie jest na tyle dobry aby prezentować otrzymane za ich pomocą efekty. Niemniej jednak trafił mi się produkt, który zdecydowanie zasłużył sobie na osobny post. Czym zaskoczyła mnie wodoodporna wersja maskary Maybelline the Rocket Volum' Express? Gdybym tylko prowadziła prywatny ranking kosmetyków to tusz ten z pewnością stanąłby na podium... niestety bubli. Dlaczego? O tym poniżej.

Zdaniem producenta:
Wodoodporna maskara - wybuchowa objętość w ekspresowym tempie. Nadaje rzęsom natychmiastowy efekt wyrazistej objętości bez grudek. Legendarna formuła Fast-Glide połączona z nowoczesną szczoteczką Ultra-Sonic, która zapewnia równomierne pokrycie tuszem bez grudek, pozwala osiągnąć nawet 8 razy większą objętość rzęs.

Pojemność: 9,6 ml

Cena: ok. 30 zł


Moja opinia: 
Tusz z założenia ma być wodoodporny i z tym faktem bezapelacyjnie się zgadzam.
Nie odbija się na górnej powiece ani nie tworzy "efektu pandy".
Ma średniej wielkości silikonową szczoteczkę o bardzo krótkich włoskach. Nie wydaje mi się aby moje rzęsy były minimalnej długości, a i tak muszę się nieźle namęczyć aby je złapać i pokryć produktem. 
Mam również wrażenie jakby szczoteczka sama w sobie nabierała małą ilość kosmetyku.
Tym razem nie zaprezentuję otrzymywanego efektu nie dlatego, że mój aparat i tak by go nie uchwycił. Najzwyczajniej w świecie tusz ten nic nie robi z moimi rzęsami. Wyglądają tak jakby były zupełnie niepomalowane.
Chociaż nie, jedną rzecz ten tusz robi. Powoduje, że podczas demakijażu na waciku pozostaje znacznie więcej rzęs...
Samo zmywanie nie należy do najtrudniejszych o ile użyjemy np. czegoś dwufazowego. Stosuję w tym celu produkt Ziaji z serii "liście zielonej oliwki" o którym też wspomnę w osobnej recenzji.
Pewnie dla wielu z Was granica 30 zł za maskarę to cena standardowa. Biorąc jednak pod uwagę "jakość" produktu uważam ją za wziętą z kosmosu. Za te pieniądze mam cztery świetnie się spisujące u mnie tusze Sensique

Napiszcie czy miałyście styczność z tym produktem. Mam nadzieję, że sprawdził się lepiej niż u mnie. 

Iwona

środa, 8 lipca 2015

Konsultacje z Sylveco.

Cześć :)

Jakiś czas temu dowiedziałam się, że w moim mieście odbędą się konsultacje z firmą Sylveco w ramach których będzie można sprawdzić stan swojej skóry a także zapoznać się z kosmetykami. Z racji tego, iż są one bardzo popularne na wielu blogach nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji :)

Na początku zostałam poproszona o jak najdokładniejsze omówienie swojej codziennej pielęgnacji twarzy. Następnie konsultantka, za pomocą niewielkiego urządzenia przypominającego latarkę, zbadała stan skóry i poziom jej nawilżenia. Wynik niesamowicie mnie zaskoczył. Cały czas żyłam z przeświadczeniem iż moja cera jest mieszana w kierunku tłustej. Pomiar wskazał jednak, iż pomimo pojawiających się niedoskonałości moja twarz jest normalna i bardzo dobrze nawilżona.

Kolejnym punktem wizyty było przedstawienie konkretnych produktów dopasowanych do potrzeb mojej skóry. Konsultantka zasugerowała, iż w moim przypadku powinien sprawdzić się m.in. tonik hibiskusowy, krem nagietkowy oraz peeling oczyszczający. Na bieżąco przedstawiano mi wszystkie kosmetyki, które mogłam dotykać, wąchać i sprawdzać ich konsystencje.

Z racji tego, iż firma Sylveco to nie tylko produkty do twarzy, przeszłyśmy do omówienia pielęgnacji włosów. Na moje kłaczki powinien zadziałać szampon pszeniczno-owsiany.

Przedstawiono mi również dostępne w asortymencie kremy do rąk i do stóp oraz pomadki ochronne. Konsultantka zaznaczyła także, iż marka oferuje dermokosmetyki oraz linię przeznaczoną dla dzieci.

Na koniec otrzymałam reklamóweczkę zawierającą ulotki oraz próbki :)



Przyznam iż było to moje pierwsze tego typu spotkanie które uważam za bardzo udane. Jeśli nie miałyście dotąd styczności z tą firmą a w Waszym mieście odbędzie się taka akcja to serdecznie zachęcam do skorzystania :)

Napiszcie czy znacie produkty które mi polecono. Być może w przyszłości skuszę się na coś z tej firmy :)

Iwona

poniedziałek, 6 lipca 2015

Wiesiołek w pół wytrwanych gofrach.

Cześć :)

Znacie wiesiołka?  Dla mnie był zupełnie obcy, stąd też, otrzymując w ramach współpracy z BIO-KRAINA mąkę z tej rośliny nie miałam pojęcia do czego ją wykorzystać. Przeglądając różne przepisy spotkałam się z informacją, że pasuje do dań wytrawnych. Zaznaczono również, iż na początku warto mieszać ją z innymi mąkami. W mojej głowie narodził się więc pomysł na gofry. W końcu któż z nas ich nie lubi? Niewątpliwie kojarzą się z sezonem letnim i wakacjami. Dlaczego nazwałam je pół wytrawnymi? Wersję marchewkową podałam z owocami. Wiem, iż obecnie jest pełno sezonowych owoców, a ja tutaj serwuję sobie jabłko. Nic jednak nie poradzę, że tak bardzo pasuje mi do marchewki. Do tego koniecznie cynamon :) No, troszkę "sezonowców" też wpadło ;)

Dobra, koniec przynudzania. Przejdźmy do przepisu :)

Składniki:
4 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
2 łyżki mąki z wiesiołka
mała marchewka
1/2 szklanki mleka
łyżeczka oleju rzepakowego
szczypta proszku do pieczenia


Przygotowanie:
Mąki przesiewamy a marchew ścieramy na tarce o drobnych oczkach.
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy do uzyskania gęstego ciasta*.
Pieczemy w dobrze rozgrzanej i natłuszczonej gofrownicy ok. 10-15 minut (w zależności od mocy urządzenia).
Podajemy z ulubionymi dodatkami i zajadamy.
Smacznego! :)

* ciasto jest na tyle gęste, że nie nalewamy go do gofrownicy tylko rozsmarowujemy. Można je również przygotować w formie placków

Na koniec oczywiście kilka słów o samej mące. Czy ma jakieś pozytywny wpływ na organizm?
  • jest dobrym źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (od 41 do 46% w 100 g) oraz białka (od 27 do 32%);
  • zawiera kwas gamma linolenowy, który wspomaga profilaktykę nowotworową, wzmacnia organizm oraz system krążenia;
  • wspomaga walkę z takimi problemami jak nadciśnienie, miażdżyca, cukrzyca, choroby układu nerwowego;
  • jest bogata w witaminy, minerały i flawonoidy.
Uważam, że nie ma ona jakiegoś specyficznego smaku. Wprawdzie można wyczuć delikatnie gorzką nutę to użyte dodatki zupełnie ją neutralizują. Dlatego też produkt nada się zarówno do dań wytrawnych, jak i na słodko. Poza tym ciemny kolor mąki wpływa na barwę przygotowanych potraw czyniąc ją jeszcze ciekawszą. 


Iwona

piątek, 3 lipca 2015

Słodka róża od La Rive.

Hej :)

Uwielbiam perfumy o kwiatowych nutach a moim ulubieńcem od dawien dawna jest woda toaletowa C-thru "Pearl garden". Nie przepadam jednak za kosmetykami z nutami różanymi. Zazwyczaj są dla mnie duszące i drażniące. Możecie więc wyobrazić sobie moją "radość", gdy udało mi się wygrać dezodorant perfumowany marki La Rive w wersji "Sweet Rose". Niemniej jednak zapach okazał się na tyle zaskakujący, że produkt zasłużył na osobną notatkę.

Skład:
Alcohol Denat, Aqua, Perfum, PEG-40, Hydrogenated Castor Oil, Glycerin, Triethyl Citrate, Diethylhexyl Syringylidenemalonate, Caprylic/Capric Triglyceride, Butylphenyl Methylopropional, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl, 3-Cyclohexyxene Carboxaldehyde, Citronellol, Coumarin Limonene, Geraniol, Linallol, Citral, Anise Alcohol, Benzyl Alcohol, CI 19140, CI 16255.

Pojemność: 75 ml

Cena: ok. 10 zł

Dostępność: zarówno drogerie, markety jak i osiedlowe sklepiki

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w prostej butelce o niezbyt wyszukanej ale estetycznej szacie graficznej.
Skład oczywiście tak chemiczny, że nawet nie wspomnę ile czasu zajęło mi dokładne przepisanie tych nazw...
Wiele składników nie przyczynia się jednak do tego, aby produkt powodował na naszej skórze jakieś podrażnienia bądź uczulenia.
Tak jak wspomniałam, nie przepadam za różanym aromatem. Tutaj wprawdzie gra główną rolę to jednak przenika się z owocami cytrusowymi. Całość uwieńczona jest delikatną nutą wanilii.
Sam zapach określiłabym jako uniwersalny. Jest delikatny, więc powinien pasować młodym dziewczynom, ale również na tyle kobiecy że pewnie mogłaby się na niego skusić niejedna starsza kobieta.
Trwałość nie jest powalająca, gdyż utrzymuje się na ubraniach ok. 3-4 godzin. Jego cena jest jednak tak niska, że nawet częsta aplikacja nie zniechęca do zakupu.
Pomimo moich obaw odnośnie do tego dezodorantu to spokojnie może zapisać na swoje konto kolejną fankę :)

Dajcie znać czy miałyście styczność z marką La Rive i jakie są Wasze odczucia z nią związane :)

Iwona