wtorek, 30 czerwca 2015

Projekt denko - czerwiec.

Cześć :)

Kolejny miesiąc dobiega końca, więc pora na przedstawienie produktów które udało mi się w tym czasie wykończyć.

Żeby wstęp nie był aż tak banalny i krótki to przypominam oznaczenia ;D

  • produkty które ponownie u mnie zagoszczą
  • przyzwoite produkty, które być może jeszcze zakupię, ale poszukam czegoś lepszego
  • kosmetyki do których nie powrócę (buble, wycofane, zbyt drogie, edycje limitowane)

  • Isana, zimowy żel pod prysznic z ekstraktem z wanilii  - pojemność: 300 ml. O tym limitowanym bubelku pisałam tutaj;
  • Isana Med, krem do rąk z olejkiem z wiesiołka i witaminą E - pojemność: 100 ml. Ciekawych jego działania odsyłam do recenzji;
  • L'Oreal, Nutri-Gold, olejek do twarzy - pojemność: 30 ml.Stosowałam go codziennie wieczorem i wystarczył mi na pół roku. Biorąc pod uwagę firmę, obecność w składzie 8 olejków i obietnice producenta spodziewałam się po nim sporo. Niestety nieco mnie rozczarował. Nie zauważyłam większego odżywienia skóry czy nadania jej promiennego wyglądu. Samo nawilżenie i ładny zapach to trochę zbyt mało. 

  • Essence, tusz do rzęs "I love Extreme" - pojemność: 12 ml. Ma bardzo dużą i gęstą szczotkę, która przy moich małych oczach przysparzała znaczne problemy. Pogrubiała rzęsy, ale często był to efekt ich zlepienia. Nie odpijała się ani nie osypywała. Długo zachowała świeżość;
  • Essence, błyszczyk z tubce "toffee frappuchino" - pojemność: 8 ml. Miałam go tak długo, że wersja ta zdążyła zostać wycofana. Produkt nadawał ustom bardzo ładny, naturalny wygląd. Zawierał mnóstwo iskrzących się drobinek, które nie dawały poczucia chamskiego świecenia. Nałożony w nieco większej ilości lubił się kleić. Długo się utrzymywał i miał śliczny zapach; 
  • Eurodont, pasta do zębów - pojemność: 125 ml. Tani produkt dostępny w sklepie Aldi. Dobrze się pieni i oczyszcza zęby, aczkolwiek dla mnie ma zbyt słaby smak. Z założenia powinien być miętowy, ale bardziej podjeżdża mi pod eukaliptus;
  • Luksja, kremowe mydło nawilżające - pojemność: 100 g. Po raz kolejny odsyłam tutaj;
  • próbki
Jak widzicie zużytych produktów jest bardzo mało. Niemniej jednak znalazły się tutaj bubelki, wobec czego ich zdenkowanie niezmiernie mnie cieszy. Dajcie znać jak prezentują się Wasze puste opakowania :)

Iwona

sobota, 27 czerwca 2015

Balea, dezodoranty.

Cześć :)

Przeglądając na wielu blogach posty z ulubionymi lub zużytymi produktami bardzo często spotkać się można z wszelkiego rodzaju antyperspirantami. Dotarło do mnie, że kosmetyki tego typu pokazuję niezwykle rzadko. Nie chciałabym tutaj wyjść na jakiegoś niechluja - co to to nie :D W czasie letnim regularne stosowanie blokera Ziaji praktycznie eliminuje problem nadmiernej potliwości. Natomiast w pozostałym okresie zupełnie wystarczają mi dezodoranty mające dawać poczucie odświeżenia oraz ładny zapach. Jednymi z nich są produkty firmy Balea. Posiadam dwie wersje które chciałabym Wam nieco przybliżyć. Zainteresowanych ich działaniem zapraszam do dalszej części notatki :)

Kokos i kwiat tiare


Skład:
Butane, Propane, Cyclopentasiloxane, Aluminium Chlorohydrate, Parfum, Octyldodecanol, C12-15 Akryl Benzoate, Caprylic/Capric Triglyceride, Cocos Nucifiera Oil, Disteardimonium Hectorite, Propylene Carbonate, BHT.

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w klasycznym opakowaniu o bardzo estetycznej szacie graficznej. Wprawdzie dość szybko zaczął wypadać atomizer to jednak nie pływa to na aplikację.
Ta wersja nie zawiera alkoholu mogącego podrażniać oraz wysuszać skórę. Niemniej jednak skład sam w sobie szału nie robi.
Zapach jest bardzo słodki, z wyraźnie wyczuwalną nutą kokosową. Podczas upałów jest jednak nieco duszący przez co bardziej pasuje mi w chłodniejsze dni.
Kosmetyk nie powoduje szczypania, pieczenia czy podrażnienia.
Teraz kwestia najistotniejsza... Po aplikacji dezodorant pozostawia na skórze bardzo nieprzyjemną powłokę która z czasem staje się białą skorupką i zaczyna odpadać. Ponadto nie każdy żel radzi sobie z jej usunięciem.
Nie zauważyłam jednak, aby pozostawiał plamy na ubraniach.
Dezodorant nie należy do moich ulubieńców, ale podoba mi się jego zapach stąd też często stosuję go do odświeżenia powietrza w pokoju.

Malina i trawa cytrynowa


Skład: 
Butane, Alcohol, Propane, Dipropylene Glycol, Parfum, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Aqua, Limonene, Citronellol, Citral, Alpha-Isomethyl, Ionone.

Moja opinia:
Kolejne opakowanie o estetycznej i przyciągającej wzrok szacie graficznej od razu kojarzącej się z latem.
Dezodorant nie zawiera aluminium, czyli substancji wzbudzającej wiele kontrowersji, oskarżanej m.in. o zwiększenie prawdopodobieństwa zachorowań na chorobę Alzheimera i raka piersi. 
Tutaj również mamy do czynienia ze słodkim zapachem, który jednak połączony jest z delikatnie orzeźwiającą nutą. Fajnie sprawdza się w wiosenno-letnim okresie.
Pomimo zawartości alkoholu nie powoduje szczypania, uczuleń ani podrażnień. 
Ta wersja nie pozostawia na skórze nieprzyjemnej powłoki. Plam na ubraniach również nie doświadczymy.

Porównanie:
Obie wersje mają standardową pojemność 150 ml.
Mają  zabezpieczać przez wiele godzin (odpowiednio 48 i 24). Oczywiście nigdy tego nie sprawdzałam. Jednak zapach sam w sobie utrzymuje się na skórze długo przez co przez cały dzień mam poczucie komfortu. 
Tak jak wspomniałam na wstępie, w tego typu produktach zależy mi głównie na ładnym zapachu i w tej kwestii obie wersje spisują się dobrze. Jednak ze względu na nieprzyjemną powłokę pozostawianą przez wersję kokosową zdecydowanie bardziej poleciłabym malinę z trawę cytrynową.
Firma Balea ma w swojej ofercie wiele innych wariantów, więc na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
Jak wiadomo, produkty tej marki dostępne są w Drogerie Markt. W Polsce często można spotkać je w sklepach z chemią zagraniczną. 
.
Dajcie znać jakie produkty tego typu są Waszymi ulubieńcami :)

Iwona

środa, 24 czerwca 2015

Porcja Zdrowia: orzechy.

Hej :)

Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem utworzenia zakładki która skupiałaby posty związane ze zdrowym odżywianiem. Tak się nosiłam i nosiłam, aż w końcu ją doniosłam :D Pojawiam się więc z cyklem notatek "Porcja Zdrowia". Swego czasu pisałam już o zaletach kaszczekolad oraz ziół i przypraw. Dziś pora na przedstawienie kolejnej grupy produktów goszczącej w moim codziennym jadłospisie. Jak ukazuje tytuł, rozłupiemy zalety najpopularniejszych orzechów :)

Pomimo dużej ilości tłuszczu i kalorii, orzechy są najwartościowszymi bakaliami. Dostarczają niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT) które regulują metabolizm i zapobiegają gromadzeniu się tkanki tłuszczowej. Są prawdziwą bombą witamin oraz minerałów a także dobrym źródłem białka. Ich spożywanie wzmacnia układ krążenia i wpływa pozytywnie na pracę mózgu. Wartości odżywcze orzechów zmieniają się jednak zależnie od ich rodzaju.

Orzechy włoskie - są najbardziej kaloryczne ze wszystkich orzechów, gdyż zawierają ok. 645 kcal/100 g. Często określane są mianem "żywności mózgu" ze względu na swój pomarszczony kształt przypominający mózg. W ponad 50% składają się z tłuszczu. Mają również pełnowartościowe białko, dlatego też są chętnie spożywane przez osoby będące na diecie wegetariańskiej. Zdrowe tłuszcze sprawiają, iż orzechy te mają zbawienny wpływ na układ krążenia. Obniżają poziom złego cholesterolu i ciśnienia krwi oraz niwelują ryzyko zawału serca. Obecna w nich witamina E korzystnie wpływa na wygląd skóry, włosów i paznokci, zaś witamina B6 bierze udział w powstawaniu przeciwciał i czerwonych krwinek. Bogactwo fosforu korzystanie wpływa na pracę mózgu. Orzechy włoskie zawierają również żelazo, wapń, magnez, potas i cynk. Ze względu na zawartość kwasu foliowego polecane są kobietom w ciąży. Ten rodzaj bakalii ma silne właściwości bakteriobójcze, przeciwzapalne i odtruwające. Pomocne są w przypadku zatruć, biegunek oraz zaparć.

Orzechy ziemne (arachidowe) - popularne fistaszki należą do rodziny roślin strączkowych. Fakt ten powoduje, iż na tle innych wyróżniają się największą zawartością białka. Posiadają również rekordową ilość witaminy B3 czyli niacyny, która korzystnie wpływa na układ nerwowy, łagodzi stres i ułatwia zasypianie. Poprzez zdolność obniżania złego cholesterolu zmniejsza ryzyko zachorowań na miażdżycę. Podobnie jak inne orzechy, fistaszki zawierają NNKT oraz magnez, które przyczyniają się do poprawy pamięci i koncentracji. Uważane są również za afrodyzjak. Pomimo wielu zalet orzeszki ziemne są silnymi alergenami, dlatego nie powinny być spożywane m.in. przez kobiety w ciąży. Natomiast zawarte w nich aflatoksyny mogą wykazywać działanie rakotwórcze.

Orzechy laskowe - jak wszystkie orzechy zawierają niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Wyróżniają się jednak sporą zawartością witaminy E odpowiedzialnej za młody wygląd. Występują w nich również witaminy z grupy B wpływające korzystnie na układ nerwowy, poprawę pamięci i
sprawne myślenie. Obecny w nich potas reguluje ciśnienie, natomiast wapń i potas wzmacniają zęby i kości. Orzechy laskowe mają niewielki indeks glikemiczny, dlatego też są odpowiednie dla osób cierpiących na cukrzycę.

Pistacje - jako jedyne orzechy zawierają karetonoidy (luteinę i zeaksantynę) wspomagające pracę oczu i zmniejszające ryzyko zwyrodnienia plamki żółtej. Wyróżniają się również największą zawartością potasu obniżającego ciśnienie tętnicze. Regularne spożywanie garści pistacji wpływa korzystnie na funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego, gdyż poprawiają pracę naczyń krwionośnych, regulują poziom cukru we krwi a także obniżają poziom złego cholesterolu i trójglicerydów. Według naukowców orzechy te przyczyniają się do zmniejszenia ryzyka zachorowań na raka. Dzięki zawartości żelaza są polecane osobom borykającym się z anemią, a obecne w nich witaminy z grupy B poprawiają pracę układu nerwowego, zwiększają odporność na stres i działają uspokajająco.

Nerkowce - według naukowców orzechy te stymulują proces wchłaniania glukozy przez komórki mięśni przyczyniając się do zmniejszenia ryzyka zachorowań na cukrzycę typu 2. Ze względu na niski indeks glikemiczny mogą być spożywane przez diabetyków. Dzięki zawartości NNKT wspierają pracę układu sercowo-naczyniowego. Bogactwo potasu przyczynia się do obniżenia ciśnienia tętniczego, natomiast magnez chroni przez zawałem. Nerkowce to także źródło witaminy K zapobiegającej zakrzepom oraz niacyny - łagodzącej nerwy, dodającej energii a także wspierającej pamięć i koncentrację. Obecny w nich selen i cynk wpływają korzystnie na stan włosów i paznokci.

Migdały - posiadają tytuł "króla orzechów". Wyróżniają się największą zawartością witaminy B2 i E redukującej poziom złego cholesterolu oraz chroniącej przed działaniem wolnych rodników. Obecność witamin z grupy B przyczynia się do poprawy stanu włosów, skóry i paznokci. Niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe oraz spora zawartość magnezu wspomagają funkcjonowanie układu nerwowego, a tym samym poprawiają pamięć i koncentrację. Migdały mają działanie zmniejszające insulinooporność, a tym samym redukować ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. Orzechy te mogą być zbawiennie dla kobiet w ciąży. Zawierają dużą ilość kwasu foliowego a także zobojętniają kwasy żołądkowe łagodząc zgagę oraz nudności. Warto odnotować iż migdały są po orzeszkach ziemnych najbogatszym źródłem białka z tej grupy produktów dzięki czemu świetnie posłużą osobą na diecie wegetariańskiej. Ponadto obecność argininy poprawia wydajność mięśni, dlatego powinny stanowić składnik diety sportowców.

Orzechy brazylijskie - spośród wszystkich orzechów wyróżniają się największą zawartością selenu, który wykazuje działanie przeciwutleniające i antynowotworowe. Są bogatym źródłem witaminy B1 oraz E. Dostarczają organizmowi takich składników mineralnych jak magnez, fosfor, miedź, potas, żelazo i wapń. Ich spożywanie przyczynia się do usprawnienia pracy układu sercowo-naczyniowego, redukcji poziomu złego cholesterolu oraz wzmocnienia układu odpornościowego.

Sądzę iż wyżej wymienione orzechy są tymi, które najczęściej występują w naszych jadłospisach. Trzeba jednak mieć na uwadze, iż istnieją takie rodzaje jak chociażby orzechy makadamia, pekan, czy piniowe. One również są dobrym źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin i minerałów, dzięki czemu wykazują działanie podobne do orzechów opisanych w notatce :)

Dajcie znać które orzechy należą do waszych ulubionych :) Chętnie poznam także Wasze opinie dotyczące pomysłu na cykl postów "Porcja Zdrowia" :)

Iwona

piątek, 19 czerwca 2015

BingoSpa, maska do twarzy z kompleksem algowym.

Hej :)

Dziś recenzja kolejnego kosmetyku firmy BingoSpa otrzymanego w ramach testowania. Jak możecie wnioskować z tytułu, mowa będzie o masce do twarzy. Moje zbiory zasiliły dwie wersje. Na pierwszy ogień trafia algowa przeznaczona do cery normalnej. Ciekawych mojej opinii na jej temat zapraszam do dalszej części notatki :)

Zdaniem producenta:
Dzięki bogactwu odżywczych i kondycjonujących składników zawartych w algach morskich skóra jest zregenerowana, dotleniona i nawilżona, równomiernie zostają wygładzone zmarszczki. Cera nabiera promiennego wyglądu. 


Skład:
Aqua, Glycerin, Fucus Vesiculous Extract, Enteromorpha Compresse Extract, Porhyra Umbilicalis Extract, Undaria Pinatifida Extract, Lithothamnium Calcarum Extract, Collagen, TEA, Acrylates/Steareth-20 Mathacrylate Copalymer, Carbomer, Propylene Glycol, Parfum, Lilial, Linalool, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Sodium Benzoate, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Phenaxyethanol, DMDM-Hydantoin.

Pojemność: 120 g

Cena: ok. 10 zł


Moja opinia: 
Produkt zamknięty jest w plastikowym okrągłym opakowaniu, z którego bez problemu możemy wydobyć całą zawartość. 
Jej konsystencja przypomina mi żele do stylizacji włosów. Nie trzeba stosować dużej jej ilości. Łatwo rozprowadza się po twarzy i z niej nie spływa.
Ciężko mi scharakteryzować zapach. Jest zarówno naturalny jak i słodki. Intensywny, aczkolwiek dla mnie przyjemny. 
Skład należy do całkiem znośnych. Wprawdzie mamy parabeny, ale na końcu listy. Początek to mnogość ekstraktów. 
Po nałożeniu maski twarz zaczęła ogromnie piec przez co miałam ochotę natychmiast są zmyć. Pomyślałam jednak, iż byłoby to trochę nie fair tak szybko ją skreślając. Zostawiłam więc i nie żałowałam. Po kilku chwilach skóra przestała szczypać za to otrzymany efekt okazał się zadowalający.
Po zastosowaniu maski cera staje się wyraźnie wygładzona. Jest delikatna i miękka w dotyku. Skóra rzeczywiście się oczyszcza przez co zdarza się, że pojawiają się na niej dodatkowi nieprzyjaciele. 
Wprawdzie produkt początkowo powoduje szczypanie to cera nie zostaje podrażniona ani uczulona. Staje się natomiast nieco ściągnięta przez co pomocne jest nałożenie kremu. 

Dajcie znać czy mieliście styczność z tą maską i podzielcie się ewentualnymi spostrzeżeniami na jej temat:)

Iwona

wtorek, 16 czerwca 2015

Białe w zielonym, czyli kotlety z fasoli...

 ... a dokładniej rzecz ujmując z kaszy gryczanej, białej fasoli i białych warzyw w towarzystwie koperkowej "panierki" :)

Na danie te czaiłam się od dłuższego czasu, a że mamcia gotowała fasolę to postanowiłam z niej skorzystać. Wprawdzie w internecie dostępnych jest multum przepisów to postawiłam na spontaniczność. Otrzymany efekt okazał się bardzo satysfakcjonujący :)

Od razu zaznaczam, że kotlety są bardzo delikatne. Nie ma się jednak co do nich zrażać. Po przygotowaniu wystarczy je dobrze wystudzić a bez problemu odchodzą od folii :)

Jeśli nie macie ugotowanej fasoli to suche ziarna należy moczyć przez całą noc w zimnej wodzie. Rano ją odlewamy, przepłukujemy fasolę i zalewamy nową wodą. Pierwsze 10 minut gotujemy na dużym ogniu bez przykrywki. Następnie zmniejszamy gaz, przykrywamy garnek i gotujemy ok. 60-90 minut do miękkości.

Składniki:
woreczek/100 g kaszy gryczanej
szklanka ugotowanej białej fasoli (ewentualnie puszka konserwowej)
1/4 selera
mała pietruszka
koperek
ulubione przyprawy (u mnie majeranek i tymianek)


Przygotowanie:
Kaszę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu a następnie studzimy.
Warzywa ścieramy na tarce o grubych oczkach.
Do przestudzonej kaszy dodajemy ugotowaną fasolę (lub z puszki, po jej wcześniejszym odsączeniu i przepłukaniu), warzywa oraz przyprawy. Całość dokładnie mieszamy.
Z masy lepimy kotlety, które obtaczamy w posiekanym koperku a następnie układamy na folii do pieczenia.
Pieczemy ok. 30-35 minut w 175 stopniach (z termoobiegiem) a następnie studzimy.
Smacznego! :)

Dajcie znać czy przypadła Wam do gustu taka propozycja :)

Iwona

sobota, 13 czerwca 2015

Magiczne chwile z biedronkowym żelem?

Witajcie :)

Sentencję "ciemno wszędzie, głucho wszędzie" wypadałoby zmienić na "jasno wszędzie, gorąco wszędzie"... Toteż w taką pogodę rezygnuję ze słodkich i duszących zapachów na rzecz tych orzeźwiających i pobudzających. Jednym ze stosowanych obecnie przeze mnie kosmetyków jest kremowy żel "Happy Moments" zawierający ekstrakt z bambusa i proteiny mleka. Czy jego stosowanie zaopatrzy nas w przyjazne doznania? Ten post powinien stanowić odpowiedź na te pytanie :)

Zdaniem producenta + skład:


Pojemność: 400 ml

Cena: ok. 5 zł

Dostępność: Biedronka

Moja opinia:
Żel zamknięty jest w prostej, plastikowej butelce z estetyczną szatą graficzną.
Ma bardzo ładny, orzeźwiający i pobudzający zapach. Wyczuwam w nim także delikatnie otulające nuty, toteż świetnie sprawdza się zarówno w ciepłe dni jak i w nieco chłodniejsze wieczory. 
Produkt ma kremową konsystencję. Niesamowicie się pieni. Wystarczy odrobinka, aby dokładnie umyć ciało. Mogłabym go w tym zakresie porównać do żeli Dove, z tą jednak różnicą że biedronkowy jest znacznie tańszy. Oczywiście jego wydajność zasługuje na pochwałę.
Kosmetyk nie uczula ani nie powoduje podrażnień.
Nie tylko nie wysusza skóry, ale można zauważyć delikatne jej nawilżenie. Poza tym jest gładka i miękka w dotyku.
Zdecydowanie mogę polecić ten żel. Warto skusić się na niego zwłaszcza teraz, w okresie wiosenno-letnim. Ponadto do 17.06 w Biedronkach obowiązuje promocja -20% na żele, płyny i sole do kąpieli, więc można go nabyć za bardzo niską cenę. 

Jeśli znacie ten produkt to podzielcie się swoimi odczuciami na jego temat :)

Iwona

środa, 10 czerwca 2015

Naleśniki gryczano-sojowe.

Hej :)

Pamiętacie bardzo smaczne a zarazem banalne w wykonaniu naleśniki z kaszy gryczanej? Ostatnio postanowiłam nieco poeksperymentować z tym przepisem. Do ciasta dodałam nieco więcej wody oraz solidną łyżkę mąki sojowej. W ten prosty sposób powstały pyszne naleśniki gryczano-sojowe :)

Jeśli chodzi o nadzienie nie mogło zabraknąć oczywiście mnóstwa warzyw. Jednego zjadłam z grillowanymi białymi szparagami.


Drugiego natomiast nadziałam startymi i duszonymi warzywami oraz pestkami dyni. Niestety ta wersja podczas przekładania zaliczyła kontakt z podłożem przez co nie nadała się do pozowania przed obiektywem... :D

Nie mogę nie wspomnieć o samej mące, która stanowi nowość w mojej kuchni. Tę wersję otrzymałam w ramach współpracy ze sklepem BIO-KRAINA.

Producent informuje nas, iż mąka sojowa:

  • służy do wyrobu m.in. pieczywa, makaronów, płatków, ciast, ciasteczek;
  • posiada silne właściwości wiążące przez co nadaje się do zagęszczania;
  • może stanowić substytut jajka kurzego;
  • charakteryzuje się lekko orzechowym posmakiem;
  • jest miałka i puszysta;
  • wypieki na jej bazie podczas pieczenia lekko brązowieją
  • jest produktem bezglutenowym.

Dodam, iż produkt ma jasnobrązową barwę. W smaku i zapachu przypomina mi nieco mąkę kukurydzianą. Wyczuwam w niej również delikatnie goryczkowe nuty. Jest pulchna i bardzo dobrze współpracuje z innymi mąkami. Na ich tle wyróżnia się dużą zawartością białka, gdyż zawiera go ok. 40-45g/100 g. Dla porównania przedstawiam wartości innych produktów. Podaję je w przybliżeniu, gdyż różnią się w zależności od firmy:
  • mąka pszenna - ok. 10 g/100 g
  • mąka pełnoziarnista - ok. 12 -14 g/100 g
  • mąka żytnia - ok. 6 g/100 g
  • mąka orkiszowa - ok. 12-15 g/100 g
  • mąka kukurydziana - ok. 5-9 g/100 g
Jak wiadomo, białko jest bardzo ważnym elementem diety, dlatego też mąka ta może być dodatkiem stanowiącym jego źródło :)

Mieliście dotąd styczność z tą mąką? Chętnie poznam pomysły na jej wykorzystanie :)

Iwona

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Isana MED, krem do rąk.

Cześć :)

Nie wiem czy znajdzie się osoba która nie znałaby, choćby ze słyszenia, rossmannowskiej marki Isana. Produkty tanie i na ogół zbierające pozytywne opinie. Już nie raz mogliście się przekonać, że sama często sięgam po te kosmetyki. Niemniej jednak seria MED nie gościła dotąd w mojej pielęgnacji. Ucieszyłam się więc, gdy w jednej z paczek od Chrzestnej ujrzałam krem do rąk z tej linii. Od razu poszukałam recenzji na jego temat i po ich przeczytaniu zaczęłam wiązać z tym produktem spore nadzieje. Czy słusznie?

Zdaniem producenta:
Nie zawiera barwników. Z olejkiem z wiesiołka. pH naturalne dla skóry. 
Zawiera takie substancje czynne jak olejek z wiesiołka oraz witaminę E.
Krem został specjalnie opracowany z myślą o suchej i szorstkiej skórze. 
Optymalnie nawilża zmęczoną skórę. 
Krem do rąk Isana MED to idealna pielęgnacja, dzięki której skóra stanie się delikatna 
i aksamitnie gładka. 
Szybko się wchłania. Chroni szorstką, zmęczoną skórę. 
Produkt przebadany dermatologicznie.

Skład:
Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Dicaprylyl Ether, Phenoxyethanol, Dimethicone, Panthenol, Oenothera Biennis Iol, Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Cetearyl Sulfate, Allantoin, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Sodium Hydroxide, Citric Acid. 

Pojemność: 100 ml

Cena: 5,39 zł

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w typowej, plastikowej tubce.
Ma dość rzadką i lekką konsystencję. Wprawdzie wchłania się błyskawicznie, ale na mojej skórze pozostawia nieprzyjemną powłokę.
Zapach? Jak dla mnie to proszek do prania w czystej postaci :D
Skład określiłabym jako średni. Niby bez barwników i parabenów, ale przydatne składniki na odległych miejscach.
Skład średni zaś działanie znacznie poniżej przeciętnej...
Produkt zupełnie nie nawilża moich rąk. Jeszcze jedna dawka nie zdąży się wchłonąć a już mam chęć powtórzyć aplikację. 
Wprawdzie ręce stają się delikatniejsze i aksamitne w dotyku to efekt jest mizernie krótki. 
Czy chroni skórę? Może ta powłoka rzeczywiście do tego służy, ale dla mnie jest to nieprzyjemne uczucie. 
Kosmetyk Isany, podobnie jak wersja z mocznikiem, jest kolejnym kremem do rąk który nie podbił mojego serca. Coś mi się wydaje, że regenerujący krem Natura Care nieprędko doczeka się detronizacji. 

Napiszcie czy mieliście styczność z tym kosmetykiem i jak się spisał. Może polecacie którąś z innych wersji? 

Iwona

piątek, 5 czerwca 2015

Nowości z maja.

Cześć :)

Wraz z rozpoczęciem czerwca pokazałam Wam produkty które udało mi się zużyć w maju. Dziś natomiast chciałabym przedstawić kosmetyki, które mi w tamtym miesiącu przybyły. Na szczęście większość z nich otrzymałam, więc mój budżet nie poległ w gruzach :D Ponadto znaczna część z nich to dla mnie zupełne nowości i jestem bardzo ciekawa ich działania, jednakże na razie muszą poczekać na swoją kolej w zapasach.

Zacznę od zakupów poczynionych w Rossmannie w ramach promocji -40% na produkty do pielęgnacji twarzy:


Rival de Loop, tonik bezalkoholowy x2
Ziaja, tonik ogórkowy
Bielenda, Młodzieńczy Blask, odżywczy krem ultra nawilżający
Alterra, nawilżający krem pod oczy

W ramach testowania otrzymałam:


Garnier, płyn micelarny do cery normalnej i mieszanej
Nivea Care, lekki krem odżywczy x2
Shefoot, krem odżywczy z masłem shea

Podczas zawodów z okazji Dnia Dziecka odbyła się konkurencja dla kobiet polegająca na trafianiu w tarczę ciężarkiem umieszczonym na końcu długaśnej wędki :D Zajęłam 2. miejsce i otrzymałam m.in.:


Mitia, żel pod prysznic z ekstraktem z mleczka lotosowego
Mitia, mleckzo pod prysznic "papaya in palm milk"
Verona, sól do kąpieli
Apart, płyn do kąpieli "jedwab i noni"


Joanna, Naturia, szampon z odżywką z kokosem i migdałem
Timotei, szampon "wyrazisty kolor"
Timotei, szampon i odżywka 2 w 1 z ekstraktem z ogórka


Mattes, nawilżający krem do rąk x2
La Rive, woda toaletowa "Sweet rose"

To tyle z kosmetycznych nowości. Znacie te produkty? Dajcie znać co ciekawego pojawiło się u Was :)

Iwona

środa, 3 czerwca 2015

Coco, coco, owsianka jest spoko.

Hejka :)

Jakiś czas temu otrzymałam możliwość wyboru do przetestowania jednego produktu z oferty VEGG. Przyznam, iż asortyment bardzo mi się spodobał i ciężko było się zdecydować na coś konkretnego. Jednak koniec końców, jak przystało na miłośniczkę wszystkiego co kokosowe, mój wybór padł na Owsiankę Coco.

Całość, która zapakowana jest w osobne pojemniczki prezentuje się następująco:

  • płatki owsiane BIO z łuskami zboża
  • mieszanka ziaren i owoców (migdały, słonecznik, nasiona konopi, miechówka, daktyle)
  • wiórki kokosowe
  • pasta daktylowa (hand made)
  • masło orzechowe (hand made)
Przyznam, iż ten wariant niezwykle przypadł mi do gustu, gdyż dzięki temu możemy wybrać te dodatki na które w danej chwili mamy ochotę. W klasycznym musli nie mamy takiej możliwości. Ponadto pasta daktylowa i masło orzechowe mogą służyć także jako dodatek do pieczywa. 

Muszę zaznaczyć, iż troszkę uciążliwy jest dla mnie dodatek do płatków łusek zboża. Wiem oczywiście, że dzięki temu produkt jest zdrowy i bogatszy w składniki odżywcze. Niemniej jednak uczucie twardych łusek wbijających się między zęby (wybaczcie dosłowność) nie zawsze należy do przyjemnych. Natomiast same płatki bardzo dobrze wchłaniają płyn dając nam smaczny i delikatny posiłek.

Co zatem smacznego udało mi się wyczarować? Oto jedna z propozycji :)

Owsianka Coco z jabłkiem, truskawkami, migdałami, słonecznikiem, ziarnami konopi, 
wiórkami kokosowymi i puddingiem chia

Przy okazji chciałabym Was poinformować, iż sklep BIO-KRAINA z którym współpracuję zorganizowała promocję na zakupy powyżej 100 zł.


Dajcie znać czy taka wersja owsianki przypadłaby Wam do gustu :)

Iwona

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Projekt denko - maj.

Cześć :)

1 czerwca. Co w związku z tym? Tak, wiem, pewnie część z Was od razu pomyślała o Dniu Dziecka. W końcu każda okazja do jakiegoś drobiazgu mile widziana :D Niemniej jednak nowy miesiąc oznacza pożegnanie poprzedniego, a co za tym idzie, przedstawienie zużytych wówczas produktów. Zapraszam więc na kolejny odcinek "Ugoto..." znaczy się "zdenkowanych" :)


  • Rival de Loop, tonik bezalkoholowy - pojemność: 200 ml. Ponownie odsyłam do recenzji;
  • Ziaja, liście zielonej oliwki, skoncentrowany krem oliwkowy - pojemność: 50 ml. Pisałam o nim tutaj;
  • Balea, Professional, szampon do włosów z kofeiną - pojemność: 250 ml. Ciekawych jego działania odsyłam do tej notatki;
  • Dove, ekspresowa maseczka regenerująca - pojemność: 180 ml. Jej recenzja znajduje się tutaj.


  • Balea, krem do rąk i maska 2 w 1 z olejkiem makadamia - pojemność: 100 ml. Bardzo przeciętny produkt. Ani to specjalnie nie nawilżał, ani nie odżywiał skóry. Wchłaniał się szybko, ale pozostawiał nieprzyjemną powlokę. Zapach też szału nie robił;
  • Isana, migdałowy zmywacz do paznokci - pojemność: 125 ml. O moim ulubieńcu z tej kategorii produktów pisałam tutaj;
  • Rival de Loop, regenerujący krem pod oczy - pojemność: 15 ml. zapraszam do zapoznania się z recenzją;
  • Ziaja, kokosowa terapia skóry i zmysłów, balsam do ust - pojemność: 10 ml. Ten bubelek przedstawiony został tutaj;
  • Rebi-Dental, wybielająca pasta do zębów - pojemność: 100 g. O tym odkryciu pisałam w tej notce.

  • Ladycode (by Bell), Full Colour, lakier do paznokci - pojemność: 8 g. otrzymałam go gdy był już na wykończeniu. Użyłam kilka razy, ale nie polubiła. Smużył się, długo wysychał a ścierał błyskawicznie.
  • Miss Sporty, Lasting Colour Up To 7 Days, lakier do paznokci w nr 350 - pojemność: 7 ml. Wprawdzie nie należał do wybitnych, ale miałam do niego jakiś sentyment i lubiłam używać. Nie smużył, ale potrzebował minimum 2-3 warstw żeby w miarę dobrze pokryć płytkę paznokcia. Obietnice producenta o utrzymywaniu się przez 7 dni mocno przesadzone.
  • Luksja, kremowe mydło nawilżające - pojemność: 100 g. Recenzja;
  • Auchan, płatki kosmetyczne - 120 sztu. Chyba nikogo nie zaskoczę, jak ponownie odeślę tutaj.
Znacie któryś z powyższych produktów? Jak prezentuje się Wasze majowe denko? :)

Iwona