wtorek, 30 września 2014

Projekt denko - wrzesień.

Hejka :)

Dziś ostatni dzień września, więc pora na podsumowanie zużyć. W grupie produktów do pielęgnacji twarzy jestem w miarę na bieżąco, więc nie ma tego zbyt wiele. Temat żeli pod prysznic, szamponów czy odżywek do włosów wolę przemilczeć... :D


  • Balea, żel pod prysznic "kokos i nektarynka" - pojemność: 300 ml. Akurat ta wersja żelu tej firmy przypadła mi do gustu. Ma śliczny zapach, który jednak nie utrzymuje się zbyt długo na skórze. Dobrze się pieni i oczyszcza. Jest wydajny. Nie nawilża, ale też nie przesusza. Nie wiem czy sama bym do niego wróciła, ale ostatnio Chrzestna przysłała mi drugie opakowanie. 
  • Rival de Loop, tonik bezalkoholowy - pojemność: 200 ml. Możecie przeczytać o nim tutaj. Kolejny oczywiście w użyciu.
  • Isana, krem do rąk "kwiat pomarańczy" /edycja limitowana/ - pojemność: 100 ml. Pisałam o nim tutaj
  • Garnier Fructis, Goodbye Damage, odżywka wzmacniająca - pojemność: 100 ml. Dostałam ją oczywiście w ramach wielkiego testowania na Wizażu. Na początku używałam regularnie, ale potem mi się zapodziała i ostatnio zużyłam resztę. Pierwsze kontakty były dość przyjemne. Włosy były gładkie i nie puszyły się. Jednak z każdym kolejnym razem efekty były coraz słabiej zauważalne. Największym atutem odżywki jest jej fantastyczny zapach, który na moich włosach utrzymywał się nawet 24 godziny. 
  • Mel Merio, Magic Flower, woda perfumowana /edycja limitowana/ - pojemność: 30 ml. Przyjemny kwiatowy zapach, który świetnie spisywał się w porze wiosenno-letniej. Był taniutki. Pewnie przez to nie był zbyt trwały przez co błyskawicznie go zużyłam. 
  • Rimmel, tusz Extra Super Lash - pojemność: 8 ml. Mam wrażenie, że maskara ta jest niczym wino - im starsza tym lepsza :D Czym bardziej była gęsta tym lepszy dawała efekt. Rzęsy były ładnie pogrubione i wydłużone, ale nie wyglądały na sztuczne. Nie osypywała się ani nie odbijała na górnej powiece. 
  • Vichy, Aqualia Thermal - pojemność: 2 x 3 ml. Próbki które zabrałam ze sobą na wyjazd. Nie spowodowały u mnie zapchania ani dodatkowych niedoskonałości. Skóra była nawilżona, ale też dość mocno się świeciła. 
  • Auchan, płatki kosmetyczne - 120 sztuk. Nudy... :)
  • Isana, zapas mydła w płynie "Copacabana" /edycja limitowana/ - pojemność: 500 ml. Jego recenzję znajdziecie tutaj
Na koniec jeszcze 3 produkty które lądują w koszu, gdyż skończyła się data przydatności. Stosowałam je niezwykle sporadycznie, dlatego też nie będę nic pisać na ich temat. 


Jak Wam upłynął wrzesień jeśli chodzi o denkowanie? Może jednak więcej kosmetyków Wam przybyło? :D

Iwona

niedziela, 28 września 2014

Tydzień w obiektywie.

Cześć :)

Nastała niedziela, a więc czas na fotograficzne podsumowanie ostatnich 7 dni :)

Tydzień upłynął mi głównie pod hasłem 3-dniowego wyjazdu na Zwardonia, na który wybrałam się ze swoich chłopakiem. W tym czasie udało nam się podjechać m.in. do Żywca, Szczyrku, Wisły oraz Ustronia. Wizyta w Żywcu zaowocowała zwiedzeniem Muzeum Browaru. W Szczyrku zdecydowaliśmy się na wjazd wyciągiem na Skrzyczne, natomiast droga powrotna to już piesze zmagania :) W Wiśle nie mogliśmy nie zobaczyć figury Adama Małysza wykonanej z białej czekolady oraz Muzeum jego osiągnięć. W drodze powrotnej do domu pospacerowaliśmy chwilę po okolicach ustrońskiego centrum :)


Jak wspomniałam w poprzednim poście, wczoraj stuknęła mi ćwiarteczka. W związku z tym nie obyło się bez prezentów, którymi chciałabym się Wam pochwalić ;)


Na pierwszy ogień prezenty od rodzinki. Rodzice poszli na łatwiznę, gdyż otrzymałam od nich maskarę oraz krem do twarzy, które sama sobie kupiłam oraz pieniądze. Siostrunia dołożyła czekoladę oraz kolczyki-sówki. Nie obyło się oczywiście bez kartek :)


Prezenty od chłopaka... Tutaj również spodziewałam się większości rzeczy. Dostałam kartkę, masło orzechowe, wodę toaletową, maskarę oraz urządzenie do pielęgnacji twarzy. Rzeczy dodatkowe to lakier do paznokci oraz miseczka z ukochanymi sówkami. Chłopak dołożył też dwa produkty, z których mógł się spodziewać iż nie skorzystam, a więc jajko-niespodziankę i likier.


Rodzice chłopaka obdarowali mnie kartką, ulubioną kawą oraz przeuroczą figurką.


Na deser zostawiłam cudowności otrzymane od przyjaciółki. Potwierdza się fakt, iż nikt nie zna mnie lepiej niż moja Martuś. W skład prezentu weszły akcesoria silikonowe, zestaw miarek kuchennych, czekolada, mydło kakowe, breloczek oraz perełki zapachowe. Dostałam również kartkę ze wspaniałym mottem "Nie skarby są przyjaciółmi, ale przyjaciel skarbem". Uważam, iż Epiktet z Hierapolis miał świętą rację :)


Dajcie znać jak Wam minął ten tydzień i czy wydarzyło się coś wartego uwagi :)

Iwona

sobota, 27 września 2014

Urodzinowo, czyli śniadanie na ćwiartkę.

 Witajcie :)

Jedni się cieszą, drudzy pewnie mniej, ale dokładnie 25 lat temu przyszła na świat drobniutka dziewczynka, która tatuś obdarował wdzięcznym imieniem "Iwona" ;D Postanowiłam więc uczcić ten dzień jednym wielkim dogadzaniem sobie. Nie mogłam więc nie rozpocząć od pysznego śniadania. Może nie jest zbyt wymyślne, ale zawiera wszystkie moje ulubione produkty :)

Kasza jaglana a'la cukiniowe brownie z ricottą, bananem 
oraz prażonymi orzechami włoskimi i wiórkami kokosowymi


W tym miejscu składam również najserdeczniejsze życzenia Agnieszce, która wkracza dzisiaj w świat ludzi dorosłych. Wszystkiego najwspanialszego! :*

Iwona

piątek, 26 września 2014

DD Cream, matujący fluid ochronny.

Hej :)

Nic się tutaj nie działo przez ostatnie dni, a to z racji mojej 3-dniowej wycieczki. Będziecie mogli więcej się o niej dowiedzieć w "tygodniu w obiektywie" :) Teraz jednak chciałabym Wam nakreślić krótką recenzję. Na tapetę trafi jeden z moich letnich ulubieńców, a więc matujący fluid ochronny Ladycode produkowany dla Biedronki przez firmę Bell. Jeśli jesteście ciekawi czym sobie zasłużył na to miano to zostańcie ze mną do końca notatki :)

Zdaniem producenta:

Skład + pojemność:

Cena: ok. 10 zł

Moja opinia:
Fluid zamknięty jest w miękkiej tubce. Wprawdzie posiada stosunkowo niewielki otwór, jednak ze względu na nieco płynną konsystencję polecam trzymać go odwrócony do góry dnem. 
Posiadany przeze mnie odcień 01 - light beige jest bardzo jasny, dzięki czemu świetnie dopasowuje się do mojej bladej cery. 
Kosmetyk bardzo łatwo i przyjemnie rozprowadza się na skórze. Niemniej jednak nałożony w nieco większej ilości potrafi wysychać na twarzy dając niezbyt przyjemne uczucie maski. Dlatego też przy stosowaniu mieszam go zawsze z kremem na dzień. 
Produkt nie powoduje u mnie żadnego zapychania cery. Świetnie ją matowi i wyrównuje koloryt. Radzi sobie z ukryciem niezbyt dużych przebarwień.
To co najbardziej urzekło mnie w tym fluidzie to jego trwałość. Wytrzymuje na twarzy calutki dzień. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby jakiś inny podkład wytrzymał u mnie tyle godzin.
Zachęcająca do zakupu jest również cena. Normalnie kosztuje ok. 10 zł, ale zdarzają się wyprzedaże, gdzie można go nabyć za tyle co ja - całe 4 zł :)
Może i kosmetyk ma swoje wady to jednak towarzyszył mi ostatnimi czasy praktycznie codziennie. Jest świetną alternatywą dla ciężkich podkładów. Powinny być zadowolone z niego również te osoby, które nie oczekują wielkiego krycia a cenią sobie trwałość produktu. 


Dajcie znać czy miałyście styczność z tym produktem i jak się u Was sprawdził :)

Już jutro dość ważny dla mnie dzień. Ale o tym... jutro ;)

Iwona

niedziela, 21 września 2014

Tydzień w obiektywie.

Hej :) 

Szybki post z jeszcze szybszym podsumowaniem ubiegającego tygodnia w obiektywie :)

  • nie ma to jak móc pomalować znowu paznokcie po 6 tygodniach przerwy... Mięta na ostatnie dni lata :)
  • jedzmy polskie jabłka! Może nie przypominają tych pięknych ze sklepu, ale jednak te"ciocine" najsmaczniejsze :) 
  • "przewód pokarmowy" idealny <3 No bo tak... burak pasuje do kaszy jęczmiennej. Do buraka zaś kakao, do kakao - banan, do banana - orzechy włoskie, a wiórki kokosowe... zawsze są dobre :D Do tego jogurt naturalny co by mu żal nie było :D 
A teraz wracam kibicować polskim siatkarzom :)

Iwona

piątek, 19 września 2014

Zbiorczo: surówkowo.

Hej :)

W dzisiejszym poście chciałabym się z Wami podzielić kilkoma pomysłami na pyszne, zdrowe i proste w przygotowaniu surówki. Nie będą to jednak stricte przepisy, a jedynie propozycje połączeń. Ilość składników najlepiej bowiem dopasować do swoich preferencji, wielkości potrzebnej porcji itd :) Zaznaczę tutaj, iż do każdej wersji możecie dodawać Wasze ulubione przyprawy. U mnie jest to zawsze pieprz oraz majeranek.

 1. kapusta kiszona + por + koperek + przyprawy + oliwa


Kapustę kiszoną drobno szatkujemy. Białą część pora kroimy w półtalarki. Mieszamy wraz z posiekanym koperkiem, przyprawami oraz oliwą.

2. ugotowany burak + seler + marchew + cebula + jabłko + sok z cytryny + przyprawy + oliwa


Ugotowanego buraka, seler, marchew i jabłko ścieramy na tarce o grubych oczkach. Cebulę drobno siekamy. Wszystkie składniki mieszamy z dodatkiem soku z cytryny, przypraw i oliwy.

3. czerwona kapusta + jabłko + por + przyprawy + oliwa


Czerwoną kapustę oraz jabłko ścieramy na tarce o grubych oczkach (przy tarciu kapusty polecam założyć rękawiczki, gdyż lubi zostawiać plamy ;)). Białą część pora kroimy w półtalarki. Całość mieszamy z dodatkiem ulubionych przypraw i oliwą.

4. marchew + seler + pietruszka + koperek + przyprawy + oliwa


No i moja ulubiona propozycja, którą przygotowuje się na ciepło, ale świetnie smakuje również na zimno. Marchew, seler oraz pietruszkę ścieramy na tarce o grubych oczkach. Przekładamy do garnka z grubym dnem i dodajemy niewielką ilość wody. Całość dusimy pod przykryciem, często mieszając, do momentu, aż warzywa staną się miękkie. Gotowe warzywa mieszamy z posiekanym koperkiem, przyprawami oraz oliwą.

Piszcie jakie są Wasze ulubione surówki. Chętnie zaczerpnę nowych inspiracji :)

Iwona

czwartek, 18 września 2014

Mały haul spożywczy.

Hej :)

Zauważyłam, że jeszcze nigdy nie pokazywałam Wam haul'u spożywczego. Z racji tego, iż byłam dzisiaj na małych zakupach to postanowiłam przedstawić Wam kilka nabytych produktów :)


  • w Lidlu skorzystałam z promocji (min. -20%) na produkty typu kasze/ryże itd. Wzięłam płatki owsiane, kaszę mannę, ciecierzycę oraz ryż jaśminowy. Oczywiście wizyta w tym sklepie nie mogła się obejść bez nabycia Ricotty <3;
  • kolejnym sklepem na drodze było Tesco gdzie wzięłam jeden ze swoich ulubionych chlebów żytnich razowych. Dorwałam też na wypróbowanie swoją pierwszą figę :);
  • no i szybki skok do Kauflandu, gdzie kupiłam kolejne opakowanie kaszki kukurydzianej
Zakupów nie ma zbyt wiele, ale skoro były promocje to oczywiście "żal nie wziąć". Zwłaszcza że pochłaniam sporo tego typu produktów, więc na pewno się nie zmarnują :)

Iwona

wtorek, 16 września 2014

Masło Perfecty, czyli czekoladowe rozczarowanie.

Hej :)

Dziś przychodzę do Was z recenzją ujędrniającego masła do ciała firmy Perfecta "Czekolada & olejek kokosowy". Jak możecie się domyśleć po tytule, kosmetyk nie sprawdza się u mnie tak jakbym tego oczekiwała. Jeśli jesteście ciekawi dlaczego to zapraszam do dalszej części notatki.

Zdaniem producenta:

Skład:
Aqua, Paraffinum Liquidum, Isopropyl Myristate, Cetearyl Ethylexanoate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Theobroma Cacao Seed Butter, Cocos Nucifera Oil, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Tocopherol, Caprylic/Capric Triglyceride, Lecithin, Sorbitol, Panthenol, Trilaureth-4-Phosphate, Tocopheryl Aceate, Ubiquinone Xanthan Gum, Citric Acid, Caramel, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Acrylates/C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Carbomer, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Ethylparaben, Methylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum. 

Pojemność: 225 ml

Cena: ok. 15 zł


Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w klasycznym, okrągłym opakowaniu, dzięki czemu nie mamy trudności z zużyciem go do końca. Moja wersja XL ma 250 ml pojemności, ale typowa wynosi 225 ml. 
Masło ma gęstą i treściwą, ale zarazem puszystą konsystencję. Niestety bardzo ciężko i opornie się go rozsmarowuje. Na szczęście szybko się wchłania nie pozostawiając na skórze nieprzyjemnej powłoki. 
Zapach... cudowny, otulający i delikatny. Niczym budyń czekoladowy z niestety słabo wyczuwalnym olejkiem kokosowym. Wprawdzie można by go było schrupać, ale nie utrzymuje się długo na skórze, więc chyba lepszą opcją byłoby ugotowanie zwykłego budyniu...
Omówienie działania przejdzie sprawnie, gdyż produkt ten nie robi nic specjalnego. Nie zauważyłam ani nawilżenia, ani ujędrnienia. Niby skóra jest lekko wygładzona, ale taki sam efekt mogę uzyskać najzwyklejszym balsamem. 
Wprawdzie zapach mnie urzekł i oczarował, ale nie wydaje mi się, aby warto było kupić ten produkt dla samego aromatu. 

Jakie są Wasze doświadczenia z tym bądź innym masłem marki Perfecta? Może jesteście w stanie polecić coś lepszego o podobnej nucie zapachowej? :)

Iwona

niedziela, 14 września 2014

Tydzień w obiektywie.

Hej :)

Pora na kolejną porcję zdjęć podsumowujących dobiegający do końca tydzień. W czwartek zakończyłam już niestety swoją sezonową pracę. Ogromnym plusem jest jednak to, iż będę mogła więcej czasu poświęcić na prowadzenie bloga :)

  • ostatnio jeden z ulubionych obiadów: kasza (tutaj pęczak) z jajkiem sadzonym i duszonymi warzywami (przepis na warzywa pojawi się w jednym z postów);
  • nagroda od firmy Ziarenkowo za "zajęcie II miejsca w konkursie na najciekawszą mieszankę ziarenkową" :) W końcu moja propozycja a'la Bounty (z prażonych wiórków kokosowych, płatków migdałowych oraz kawałków gorzkiej czekolady) o wdzięcznej nazwie "Uśmiech Księżniczki" nie mogła zostać niezauważona :D;
  • takie tam zwykłe buciki. Już lekko ocieplane, więc nadadzą się na coraz chłodniejsze jesienne dni;
  • małe zakupy z Rossmanna... dwie płukanki Prokudent oraz balsam do ciała Europrofit. Wszystkie produkty upolowane na promocji, a do tego rabat -10% na cały rachunek :) więc żal było nie wziąć :D

Mam nadzieję, że Wasz tydzień był przyjemny. Udanego życzę Wam również teraz :)

Iwona

piątek, 12 września 2014

Pielęgnacja twarzy.

Cześć :)

Lubię czytać posty dotyczące pielęgnacji cery, dlatego też sama postanowiłam pokazać Wam produkty, które codziennie stosuję. Wyznaję jednak zasadę, że im mniej tym lepiej dlatego też pielęgnacja poranna i wieczorna niezbyt się od siebie różnią. Moja skóra należy niestety do kapryśnej, skłonnej do częstych niedoskonałości. 

Pielęgnacja poranna

Poranną pielęgnację rozpoczynam od oczyszczenia twarzy za pomocą żelu Rival de Loop z wyciągiem z miłorzębu japońskiego i ogórków. Następnie przecieram twarz bezalkoholowym tonikiem tej samej firmy. Później stosuję krem pod oczy i na powieki Herbal Garden, a na całą twarz nakładam odżywczy krem Himalaya.

Pielęgnacja wieczorna

Tutaj ponownie królują żel oraz tonik Rival de Loop, a także krem pod oczy Herbal Garden. Podczas wieczornej pielęgnacji na twarz nakładam nawilżający krem na noc Rival de Loop, a na koniec aplikuję na rzęsy najzwyklejszy olejek rycynowy. 

Demakijaż

Mam tutaj na myśli usunięcie produktów kolorowych. Czynność ta najczęściej ma miejsce w środku dnia kiedy wracam do domu. Usuwam wówczas podkład przy pomocy chusteczek oczyszczających Alterry. Do oczyszczenia oczu służą mi dwa produkty dwufazowe: Ziaja oraz Blanchette.

Pozostałe

1-2 razy w tygodniu funduję mojej skórze dodatkową dawkę pielęgnacji. Stosuję wówczas (na zmianę) dwa peelingi: antybakteryjny peeling morelowy Soraya oraz produkt z minerałami z Morza Martwego Avonu. Następnie nakładam na twarz maseczkę. Dobieram ją do aktualnych potrzeb. Ostatnio najczęściej jest to oczyszczająca maseczka z glinką z tureckiej łaźni termalnej lub domowa maseczka z drożdży. W swoich zbiorach mam także maseczkę na dobre samopoczucie Rival de Loop, nawilżającą firmy Avon oraz  peelingującą marki Sothys.

Napiszcie czy znacie używane przeze mnie produkty i jak się u Was sprawdzają. Chętnie przeczytam również o Waszej pielęgnacji twarzy :)

Iwona

niedziela, 7 września 2014

Tydzień w obiektywie.

Hej :)

Kolejny tydzień upłynął mi pod hasłem pracy. Nic ciekawego się nie wydarzyło, więc też i zdjęć podsumowujących ostatnie siedem dni nie ma wiele. Niemniej jednak coś udało mi się uchwycić :)


  • "Ptaki ciernistych krzewów", czyli mały powrót do dzieciństwa. Uwielbiałyśmy oglądać z Mamcią serial na podstawie tej książki :)
  • pada deszczyk pada, dawno go nie było...
  • nie może się oczywiście obejść bez jakiegoś śniadania ;) Tym razem ukochana jaglanka z jogurtem greckim, domowym musem dyniowo-brzoskwiniowym i mieszanką ziaren Cynamonowy Raj.
Przy okazji małe pytanko... Jesteście zainteresowani luźnym postem przedstawiającym moje ulubione akcesoria i gadżety kuchenne? :)

Iwona

piątek, 5 września 2014

Kawowa rozkosz dla skóry.

 
Hej :)

Lubicie kawę? Ja od pewnego czasu ubóstwiam. Mogłabym ją pić chyba w nieskończonej ilości. Czasami jednak wystarczy sam zapach, aby się pozytywnie doładować :)A jeśli by tak jeszcze czuć ten fantastyczny aromat podczas kąpieli? Tutaj może nam przyjść z pomocą żel pod prysznic firmy Yves Rocher, którego recenzję chciałabym Wam przedstawić :)

Zdaniem producenta:

Skład + pojemność:

Cena: ok. 10 zł

Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w prostym, estetycznym opakowaniu przyciągającym wzrok. Ma bardzo solidne zamknięcie. Czasami trzeba się nieco namęczyć, aby je otworzyć. Zamykanie też okazuje się kłopotliwe. Jednak z drugiej strony mamy pewność, iż ze szczelnego opakowania nic nam nie wypłynie.
Żel jest gęsty o lekko kremowej barwie. Dobrze się pieni. Wystarczy odrobina, aby uzyskać delikatną i aksamitną pianę. Jest bardzo wydajny. Trzeba jednak uważać, gdyż czasami lubi się wylewać nieco więcej kosmetyku.
Odnośnie do samego działania nie można mu nic zarzucić. Dobrze oczyszcza skórę nie powodując żadnych podrażnień czy uczuleń. Nie wysusza. Wprawdzie nie nawilża w sposób rewelacyjne, ale pozostawia na skórze delikatną powłokę.
No i to co zawsze opisuję na początku, tym razem zostawiłam na deser... ZAPACH! <3 Dla mnie jako miłośniczki kawy jest tak cudowny, że aż trudno wyrazić go słowami. Prawdziwy, bez chemicznych nut. Niezwykle otulający, delikatny a zarazem intensywny. Nadaje się świetnie na coraz chłodniejsze wieczory, gdy chcemy się odprężyć i zrelaksować. Jedynym jego minusem może być fakt, iż nie utrzymuje się zbyt długo na skórze :(
Jeszcze mała kwestia związana z ceną. Dla jednych może być do przejścia. Drudzy mogą stwierdzić, iż znaleźć można lepszy i tańszy produkt w większej pojemności. Niemniej jednak w obu przypadkach warto choćby czasami skusić się na taką przyjemność. Zwłaszcza, że firma Yves Rocher ma w swej ofercie żele o przeróżnych zapachach. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie :)

Znacie żele marki Yves Rocher? Może polecicie produkt o podobnych zapachu z innej firmy? :)

Iwona

wtorek, 2 września 2014

Troszkę jesienna jaglanko-gryczanka.

 Witajcie :)

Dziś raniutko było niesamowicie ciemno, chłodno i ponuro... Co jest najlepsze na taką pogodę i doładowanie sił? Oczywiście pyszne, ciepłe i pożywne śniadanie :) Nie tak dawno skusiłam się na połączenie kaszy jaglanej i gryczanej białej. Zestawienie tak mi zasmakowało, że dziś je powtórzyłam. Z racji aury dodałam startą marchewkę, która pasuje mi do takich lekko jesiennych już śniadań :)
Niech mi ktoś jeszcze powie, dlaczego czekolady RitterSport są taaaaaakie pyszne? :D

Marchewkowa jaglanko-gryczanka z twarogiem, bananem, pestkami dyni 
i deserową czekoladą z całymi orzechami laskowymi

P.s. Fajnie mieć u siebie mleczarnię Zotta... Nie można przecież przejść obojętnie obok kostki twarogu za 1 zł i kilogramowej butelki kefiru za 0,70 zł :D 

Jakimi śniadaniami Wy wspomagacie się w coraz chłodniejsze poranki?

Iwona

poniedziałek, 1 września 2014

Projekt denko - sierpień.

Cześć :)

Niedawno rozpoczęły się wakacje, a już pora co poniektórym wracać do szkoły... Wydarzenie to obwieściło nam początek września, a więc czas pokazać produkty zużyte w poprzednim miesiącu.

Przypomnę oznaczenie kosmetyków:
produkty do których powrócę - sprawdziły się i na pewno jeszcze nie raz u mnie zagoszczą;
produkty, które być może kiedyś jeszcze kupię - nie były najgorsze, ale postaram się znaleźć coś lepszego;
produkty do których nie powrócę - buble, produkty limitowane, kosmetyki do których nie mam dostępu itd.


  • BingoSpa, kolagenowe serum do mycia twarzy - pojemność: 300 ml. O tym produkcie pisałam tutaj.
  • Oceania, żel pod prysznic "mleko i miód" - pojemność: 500 ml. Bardzo przyjemny żel produkowany dla Biedronki. Ma typowo mleczny zapach, dobrze się pieni, nie wysusza skóry. Niska cena zachęca do wypróbowania. 
  • Synergen, kokosowe masło do ciała - pojemność: 250 ml. Kosmetyk ten kupiłam za niecałe 4 zł, gdy znajdował się w "cenie na do widzenia" w Rossmannie. Jest więc już niestety niedostępny. Dlaczego "niestety"? Miał fantastyczny zapach, który nie był chemiczny. Gęsta, aczkolwiek delikatna konsystencja sprawiała, że błyskawicznie się wchłaniał. Łatwo się rozsmarowywał przez co nie trzeba było nakładać sporej ilości. Może nie nawilżał jakoś rewelacyjnie, ale jakiś tam delikatny efekt dawał.
  • Alverde, regenerujący szampon z wyciągiem z winogron i olejkiem z awokado - pojemność: 200 ml. Miałam chyba zbyt wielkie oczekiwania odnośnie do produktów tej firmy, bo jak na razie nieco mnie zawodzą... Szampon ma dość specyficzną, galaretowatą konsystencję i zapach, który może nie każdemu odpowiadać. Nie zawiera w składzie żadnych SLSów, ale pomimo tego dobrze się pieni i oczyszcza włosy. Niemniej jednak pozostawia je mocno splątane i szorstkie. Miałam również wrażenie, że podczas samego mycia tym kosmetykiem zaczęło mi wypadać więcej włosów. Plusem na pewno jest naturalny, wegański skład.


  • Oriflame, lakier do paznokci /edycja limitowana/ - pojemność: 8 ml. Był i niestety się zmył :( Lakier ten był z (bodajże zeszłorocznej) limitowanki walentynkowej. Ogromnie żałuję, że się skończył. Wprawdzie nie miał mega wyszukanego koloru i nie utrzymywał się zbyt długo na paznokciach to jednak miał w sobie "to coś". Gdy nie umiałam się zdecydować na jakiś kolor to od razu sięgałam po ten odcień. 
  • Avon, Planet Spa, maseczka błotna do twarzy z minerałami z Morza Martwego - pojemność: 75 ml. Recenzję tego produktu znajdziecie tutaj.
  • Essence, show your feet, intensywnie regenerujący balsam do stóp - pojemność: 60 ml. Kosmetyk ten wygrałam w ramach adwentowego kalendarza Essence. Niby ma lekką konsystencję i błyskawicznie się wchłania, ale okazał się niewydajny. Nie zauważyłam, żeby intensywnie regenerował stopy. Nada się do codziennego, delikatnego nawilżania. Przy większych potrzebach się nie sprawdzi. 
  • Alverde, krem na dzień do suchej skóry z dziką różą - pojemność: 50 ml. Kolejny kosmetyk tej firmy charakteryzujący się przyjemnym, naturalnym składem. Niemniej jednak z nim również się nie polubiłam. Nie odpowiadał mi specyficzny, różany zapach. Wprawdzie krem sam w sobie krzywdy nie zrobił, ale też nie zauważyłam większego działania. Taki sobie zwykły produkt, do którego nie mam potrzeby wracać. 
  • Mattes, nawilżający krem do rąk z olejkiem z awokado - pojemność: 100 ml. Łoooo mamusiu... taki z niego bubel, że poświęcę mu osobną notkę. Przeraża mnie sam fakt, iż mam w zapasach jeszcze dwa takie opakowania :/
  • Colgate, Max White Shine, pasta do zębów - pojemność: 125 ml. Polubiłam ją. Świetnie się pieni i dobrze oczyszcza zęby. Ma przyjemny, miętowy smak. Nie zauważyłam działania wybielającego, ale też tego nie oczekiwałam. Plusem jest fakt, iż nie spowodowała u mnie pękania kącików ust, co miało miejsce przy innych pastach tej firmy. 
Jak możecie zauważyć produktów nie ma zbyt wiele. Niemniej jednak z wielu kategorii jestem już na bieżąco. Oczywiście jeśli chodzi o żele pod prysznic, szampony czy odżywki to zapasy są spore, ale nie mam już choćby kosmetyków do stóp czy peelingów do ciała. Przyznam nawet, że specjalnie mi ich nie brakuje :)

Iwona