poniedziałek, 29 kwietnia 2013

"Chorobowe" śniadanko.

Witajcie :)

Od razu Was przepraszam, że tak długo mnie nie było. Ostatnio mam tyle spraw na głowie, że nie wiem w co ręce włożyć. Najistotniejszą kwestią jest pisanie pracy magisterskiej. Powinnam całość oddać promotorce do 20 maja, a jak na razie jestem w czarnych czterech literach... :/ Pamiętam jak na rozpoczęciu 1. roku na licencjacie pani profesor powiedziała, że wybieramy najpiękniejszy zawód, ale w którym koleżanki i koledzy "po fachu" nie lubią sobie pomagać. I w tym zgadzam się w 100%. No bo ileż można wypełniać jedną ankietę? 10 minut, godzinę... Ale żeby 3 miesiące?

Dodatkowo siedzenie od rana do nocy przy komputerze, przeglądanie artykułów, analizowanie odpowiedzi dzieciaczków skończyło się zupełnym przemęczeniem i chorobą. Oczywiście jednak zupełny brak głosu i gorączka nie są w stanie zapędzić mnie do łóżka, bo ktoś musi pochodzić po szkołach, pozbierać pieczątki i iść na seminarium. Niech ten czas już się kończy... Żeby nie wszystko było takie pesymistyczne to postanowiłam osłodzić sobie nieco życie pysznym śniadaniem. No a czy może być coś lepszego na początek dnia niż ukochana jaglanka?  :)

Wspomnę jeszcze, że miałam dzisiaj wreszcie możliwość wstąpienia na zakupy do Rossmanna. Jestem na takim etapie projektu denko, że musiałam już zaopatrzyć się w nowe produkty. Nie ma tego jednak dużo, ale o tym przekonacie się w poście podsumowującym kwiecień :)

P.s. Mój aparat robi straszne zdjęcia... :( 

Cynamonowa kasza jaglana z jabłkiem, jogurtem naturalnym, 
orzechami włoskimi (również w środku) i słonecznikiem.




Pozdrawiam,

Iwona

niedziela, 14 kwietnia 2013

Owsianka warzywno-owocowa.

Witajcie :)

Ostatnio na wielu blogach śniadaniowych pojawiają się pomysły na wykorzystanie cukinii. Widziałam już wiele owsianek czy placków. Aż głupio przyznać, ale warzywo to po raz pierwszy jadłam kilka dni temu. Tak mi zasmakowało, że od razu poleciałam do sklepu po kilka sztuk. Teraz co chwilę z niej korzystam. Dzisiaj postanowiłam dodać ją do owsianki i pomysł okazał się nie najgorszy. Okazało się, że cukinia praktycznie w ogóle nie dodaje smaku, natomiast nadaje kremowej i lekkiej konsystencji. Trzeba jednak pamiętać, że warzywo podczas gotowania puszcza sok, dlatego lepiej dodać mniej wody/mleka, aby potem owsianka nie była zbyt rzadka :)

Owsianka ze startą cukinią (w środku), jabłkiem, jogurtem naturalnym, cynamonem i słonecznikiem



Czy Wy macie jakieś doświadczenia z dodaniem cukinii do swojego śniadania? Chętnie poczytam o Waszych eksperymentach :)

Iwona

sobota, 13 kwietnia 2013

Red Lipstick rozdaje!

Witajcie :)

Serdecznie zapraszam Was do wzięcia udziału w rozdaniu u Red Lipstick. Szczęśliwy zwycięzca otrzyma zestaw czterech kosmetyków dobrze znanej firmy Balea :)

Więcej informacji znajdziecie TUTAJ .

Pozdrawiam i życzę zarówno Wam, jak i sobie POWODZENIA! :)

Iwona

piątek, 12 kwietnia 2013

O pięknym czwartku słów "kilka" :)


Hej :)

Na samym początku przepraszam Was, jeśli ten post będzie chaotyczny. Chciałabym Wam opowiedziec o wczorajszym, bardzo miłym dniu. Nie mam jednak weny twórczej, aby ubrać to w ładne słowa, więc pewnie wyjdzie niezły misz-masz :D

Zacznę od tego, iż przeglądając gazetkę Drogerii Polskich natrafiłam na promocję podkładu Rimmel Match Perfection za... uwaga, uwaga... 10,99 zł! Tak, 10,99! Oczywiście projekt denko w toku, ale za taką cenę "żal nie wziąć". Poza tym w zeszły weekend będąc na uczelni odebrałam indeks i okazało się, że z egzaminu u najsurowszej profesorki (u której oblewa ponad połowa studentów) dostałam ocenę bardzo dobrą. Pomyślałam, że jest to dobry pretekst do zakupu kosmetyku. Okazało się jednak, że nie był on dostępny u mnie w sklepie. Zadzwoniłam do chłopaka i poprosiłam, aby sprawdził u siebie. Jak się okazało, podkład rzeczywiście jest w promocji, ale tylko najciemniejszy odcień... I tutaj mistrzowsko spisał się mój chłopak, któremu pomimo tego faktu, udało się kupić produkt w odcieniu 101 na którym mi zależało. Powiedział, że mam nie pytać jak tego dokonał, więc wolę nie wiedzieć :D


Drugą kwestią o której chciałabym Wam napisać jest Ladies Night, czyli spotkania dla pań, które raz w miesiącu odbywają się na terenie 16-stu Cinema-City. Ponieważ ostatni czas był trudny dla mojej rodziny postanowiłam zabrać mamę na taki wieczór. Bilety zarezerwowałyśmy prawie miesiąc wcześniej. Dokładnie tydzień przed oczekiwanym wieczorem tata zawiadomił, że pierwszy raz od 8 lat ma drugą zmianę w pracy, akurat w tygodniu gdzie jest Ladies Night. Z racji tego, że w domu jest dziecko mama nie mogła jechać. Wzięłam więc swojego chłopaka... Na szczęście na miejscu okazało się, że nie był rodzynkiem wśród pań :) Spotkanie okazało się bardzo przyjemne. Odbyły się konkursy (niestety nic nie wygrałam) oraz przedpremierowy pokaz filmu "Kwartet". Dodatkowo każdy uczestnik otrzymał kilka drobiazgów:


Dzisiejszy dzień, pomimo deszczu, również jest przyjemny... Bo jaki może być skoro mamy światowy dzień czekolady? :)

Iwona

wtorek, 9 kwietnia 2013

Iwonka w ogrodzie...


... a raczej ogródek u Iwonki :)

Dziś przychodzę do Was z takim szybciutkim postem. Zawsze chciałam mieć swoją małą hodowlę na parapecie, więc postanowiłam to marzenie spełnić. Dość spory czas temu będąc na zakupach zaopatrzyłam się w opakowania nasion. Jednak dni mijały, a swojej hodowli doczekała się tylko rzeżucha. Wczoraj jednak się zawzięłam i zasiałam pozostałe zioła. Było to tak spontaniczne, że zupełnie nie zastosowałam się do rad dotyczących ich uprawy, więc nie mam pojęcia czy cokolwiek mi z nich wyrośnie :D Mam jednak nadzieję, że nie jestem największym antytalentem w tej dziedzinie i prędzej czy później doczekam się jakiś "owoców" :) Trzymajcie kciuki! :)


Dajcie znać czy również zdarza Wam się sadzić zioła w doniczkach. Chętnie poczytam o Waszych efektach :)

Iwona

wtorek, 2 kwietnia 2013

Podsumowanie marca.

 Witajcie :)

Dziś chyba najczęściej wypowiadanym stwierdzeniem jest "święta, święta i po świętach". Jednak w tym poście bardziej pasuje zdanie "marzec, marzec i po marcu"... Z racji tego, iż rozpoczął się nowy miesiąc wypada podsumować ten ubiegły. Oczywiście nie może zabraknąć w nim projektu denko. Produktów nie ma zbyt wiele, ale powoli udaje mi się minimalizować swoje zapasy. Głównym dowodem na to jest fakt, iż obecnie nie posiadam ani jednego kremu do rąk... Postanowiłam jednak wstrzymać się z zakupem nowego i powykańczać zalegające kremy do innych części ciała, których i tak nie używam. Na szczęście u mnie sprawdza się zasada, że dłonie przyjmą każdy kosmetyk :)

Ale do rzeczy... Oto produkty, które wykończyłam w marcu:

  • Soraya, nawilżający żel pod prysznic z minerałami morskimi - pojemność: 200 ml. Żel ten był gratisem do balsamu tej samej firmy, który kupiłam spory czas temu. Pachnie przyjemnie, orzeźwiająco i nieźle się pieni. Spektakularnego nawilżenia nie zauważyłam, ale też nie przesuszył mojej skóry.
  • Alterra, mleczko do ciała o zapachu pomarańczy i wanilii - pojemność: 250 ml. Z produktem tym wiąże się dziwna historia. Swego czasu, gdy znajdował się w "cenie na do widzenia" w Rossmannie panował na niego szał na Wizażu. Zachęcona pozytywnymi opiniami i zachwytami nad jego zapachem postanowiłam go kupić. Jednak na miejscu zapach zupełnie mi się nie spodobał, więc zrezygnowałam z jego nabycia. Jednak będąc kolejny raz w Rossmannie powąchałam go ponownie i wtedy przepadłam. Zapach tak mnie urzekł, iż balsam od razu trafił do koszyka. Miałam jednak pootwierane inne produkty, więc musiał poczekać na swoją kolej. Używanie tego produktu było ogromną przyjemnością. Nieziemski zapach, przyjemna konsystencja, szybkie wchłanianie i przyzwoite nawilżenie. Ale przede wszystkim zapach... :)
  • Natura Care, regenerujący krem do rąk z oliwą z oliwek - pojemność: 100 ml. Kolejne zużyte opakowanie kremu, o którym możecie przeczytać TUTAJ
  • Eveline, skoncentrowany rozświetlający krem pod oczy - pojemność: 15 ml. Produkt ten mogę określić mianem "obiecanki-cacanki", biorąc pod uwagę opinię producenta. Nie zauważyłam ani rozświetlenia, ani intensywnego nawilżenia. Oczywiście o likwidacji jakichkolwiek, nawet najmniejszych zmarszczek nie ma mowy. Wręcz przeciwnie... Lekkie drobinki znajdujące się w tym kremie tylko wchodziły we wszystkie załamania. 
  • Bell, pomadka ochronna do ust. Kupiłam ją w Biedronce za ok. 2 zł. Okazała się zupełnie przeciętnym produktem do pielęgnacji. Przy niewymagających ustach pewnie by się spisała. Dla suchych ust, albo na czas większych mrozów jest za słaba. 
  • Isana, krem do intensywnej pielęgnacji ciała z mocznikiem - pojemność: 150 ml. Cóż ten Wizaż robi z ludźmi... Oczywiście kupiłam go pod wpływem szału Rossmanniaczek, gdy znajdował się w "CND". Ma skład bardzo zbliżony do jego odpowiednika do rąk. Tak się akurat złożyło, iż musiałam kupić krem do rąk, a że ten miał niską cenę i większą pojemność to wpadł do mojego koszyka. Jeśli chodzi o moje dłonie to działaniem nie powalił na kolana, ale używanie nie należało też do przykrych obowiązków. Myślę jednak, iż do suchej skóry mógłby być nieco za słaby. 
  • Fitomed, tradycyjny krem nawilżający - pojemność: 50 ml. O tym cudzie możecie przeczytać TUTAJ
  • Maść nagietkowa - pojemność: 10 g. Świetny, uniwersalny produkt za niewielkie pieniądze. Cudownie radzi sobie ze wszelkimi skaleczeniami czy rankami. Powoduje, że znikają o wiele szybciej. Bardzo często podkradała mi go moja mama, co w największym stopniu świadczy o jego pozytywnym działaniu.
  • Pasta cynkowa - pojemność: 20 g. Kolejny rewelacyjny produkt z apteki. Za ok. 3 zł otrzymujemy pastę, która świetnie wysusza i przyśpiesza gojenie się niedoskonałości. Działa silniej niż maść cynkowa, dlatego trzeba zadbać o porządne nawilżenie skóry, aby jej nie przesuszyć.
  • Calcium Pantothenicum - zawartość: 50 tabletek. O efektach pierwszego opakowania możecie przeczytać TUTAJ Po wykończeniu drugiego nie jestem już tak zachwycona, ale może być to spowodowane tylko i wyłącznie moją winą. Najzwyczajniej w świecie nie zażywałam go regularnie przez co efekty mogły się zmienić. 
  • Garnier, regenerujące mleczko do ciała - pojemność: 2 x 6 ml. Postanowiłam zacząć zużywać zalegające mi w pudełku próbki kosmetyków. Oczywiście pojemności są zbyt małe, żeby napisać o ich działaniu. W każdym razie owe mleczko szybko się wchłonęło i miało przyjemny zapach. 
Podsumowując miesiąc należy również wspomnieć o nowościach. Ale chwila... jakie nowości? W marcu nie kupiłam ani jednego kosmetyku! :) 

A jak Wam minął poprzedni miesiąc? Udało Wam się coś wykończyć, czy jednak bilans zużycie-zakupy nie należy do najlepszych?

Iwona