czwartek, 28 lutego 2013

Podsumowanie lutego.

 Witajcie :)

Dopiero co pisałam, iż styczeń zleciał bardzo szybko. Dziś przychodzi mi napisać to samo o lutym. Ale może to i dobrze... W końcu zbliża się wiosna przez co człowiek od razu nastawia się bardziej optymistycznie :)
Pora podsumować kończący się właśnie miesiąc. Tak jak poprzednio, wspomnę o produktach które zdenkowałam oraz o nowych nabytkach. Zakupów nie ma wiele. Są to produkty, które zastępują te zużyte. Kilku kosmetyków nie zdążyłam wykończyć, jednak przy okazji zamówienia na doz-ie od razu kupiłam ich zamienników, gdyż zawartość wystarczy mi tylko na kilka użyć.

Produkty zdenkowane:

  • Dairy Fun, żel pod prysznic o zapachu kokosa - pojemność: 400 ml. O produkcie tym wspominałam, gdy zaczęłam prowadzić tego bloga. Jednak od tego momentu moja opinia na jego temat nieco się zmieniła. Z czasem żel ten zaczął się coraz mniej pienić, przez co zrobił się niewydajny. Zapach również się pogorszył na bardziej chemiczny. 
  • Hean, Aloe Active, nawilżający tonik bezalkoholowy - pojemność: 200 ml. Tani produkt zawierający aloes, alantoinę oraz witaminy A i B. Niby nie zawiera alkoholu, ale bywały momenty, gdy szczypała mnie po nim skóra. Dla osób nie oczekujących zbyt wiele od toniku pewnie wystarczy. Dla mnie używanie tego produktu nie było dużą przyjemnością, więc pewnie do niego nie powrócę. 
  • Synergen Deo Balsam, dezodorant o właściwościach łagodzących dla skóry wrażliwej - pojemność: 150 ml. Produkt ten otrzymałam baaaaaaaaardzo dawno temu jako gratis do żelu pod prysznic tej samej firmy. Nie zawiera alkoholu i rzeczywiście stosowanie nie wiąże się z podrażnieniami. Zostawia jednak na skórze dziwną warstwę, którą dość ciężko zmyć. Nie spotkałam się jeszcze z takim uczuciem przy stosowaniu innych dezodorantów. Zapach również nie powalił na kolana. 
  • Anida, krem do rąk i paznokci z woskiem pszczelim i olejem makadamia - pojemność: 100 ml. Kosmetyk ten kupiłam po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na jego temat. Najwyraźniej miałam wobec niego zbyt wielkie wymagania, gdyż nie zauważyłam spektakularnych efektów w pielęgnacji swoich dłoni. Trzeba mu jednak przyznać, iż ma przyjemny zapach i bardzo fajną, kremową konsystencję. Wchłania się dość dobrze. 
  • Isana, wygładzający lotion do ciała w kulce - pojemność: 50 ml. Produkt zakupiłam już spory czas temu, gdy był w "cenie na do widzenia" w Rossmannie. Leżał jednak w moich zapasach i zaczęłam go stosować dopiero wtedy, gdy pozbyłam się cellulitu. Nie mogę więc powiedzieć czy potwierdza słowa producenta. Zaobserwowałam jednak, iż lekko nawilżył i wygładził skórę. Dawał jednak uczucie chłodzenia, więc stosowanie w zimie nie należało do najprzyjemniejszych. 
  • Lancome, Tresor, perfumowany żel pod prysznic - pojemność: 50 ml. KOSZMAR! Może nie samo działanie kosmetyku, gdyż dobrze mył i nawilżał skórę. Koszmarny był jego zapach. Miniaturę tego żelu otrzymałam od kuzynki, dlatego też nie miałam wpływu na wersję zapachową. Ta zupełnie nie przypadła mi do gustu. Jest zbyt duszący. Miałam ogromne problemy, żeby wykończyć takie małe opakowanie. 
  • Colodent, Super świeżość, pasta do zębów - pojemność: 100 ml. Niby pasta jak pasta, ale do tej wersji nie powrócę. Wprawdzie dobrze oczyszcza i odświeża, lecz bardzo słabo się pieni. Denerwowała mnie ciągła konieczność dokładania pasty, aby porządnie umyć zęby. 
  • Benzacne, lek na trądzik - pojemność: 30 g. Nie wiem już, które to opakowanie tego leku. Jest bardzo skuteczny, aczkolwiek skóra może się do niego przyzwyczaić. Na razie nie kupiłam kolejnego opakowania, gdyż moja cera nie jest obecnie aż tak problematyczna, żeby go stosować. 
  • Caterine, płatki kosmetyczne nasączone wyciągiem z aloesu - zawartość: 120 sztuk. Tanie waciki dostępne w Kauflandzie. Przyjemnie się ich używało. Były miękkie i nie rozwarstwiały się. Zawarty w nich wyciąg z aloesu nie podrażnił ani nie uczulił mojej skóry i oczu.
  • Eveline, Million Calories, tusz do rzęs - pojemność: 11 ml. Maskara miała dawać efekt sztucznych, 5 razy gęstszych rzęs. U siebie tego nie zauważyłam, jednak efekt był wystarczający. Dość szybko odbijała się jednak na górnej powiece, aczkolwiek mam do tego tendencję i każdy tusz tak się u mnie sprawuje. Nie kosztuje wiele, więc warto wypróbować ten kosmetyk.
  • Manhattan, Perfect Last, lakier do paznokci - pojemność: 11 ml. Lakier ten otrzymałam dawno temu od kuzynki. Pewnie nie jest zdenkowany do samego końca, aczkolwiek naprawdę był często używany. Jest już jednak bardzo gęsty a kilka prób ratowania nie przyniosło skutku. Kosmetyk ma odpowiedni pędzelek, a dwie warstwy świetnie kryją płytkę paznokcia. Nie ma efektu smug. Minusem jest jednak dość długi czas schnięcia oraz stosunkowo szybkie odpryskiwanie. 
Produkty zakupione:

  • Carea, płatki kosmetyczne
  • Isana, krem do ciała z mocznikiem
  • Fitomed, tradycyjny krem półtłusty
  • Natura Care, regenerujący krem do rąk
  • Maść nagietkowa
  • Fitomed, ziołowy tonik nawilżający do cery suchej i wrażliwej
  • Dermogal A+E, kosmetyki w kapsułkach
Dajcie znać czy używałyście któryś z opisanych przeze mnie produktów. Chętnie poczytam także o kosmetykach, które Wam udało się zdenkować. Komentarze o zakupach również mile widziane :D 

P.s. KAMIL STOCH MISTRZEM ŚWIATA W SKOKACH NARCIARSKICH! <3 

Iwona

czwartek, 21 lutego 2013

Kolejne testowanko!

To znowu ja :)

Ostatnio nie opuszcza mnie szczęście :) Wczoraj pojawiła się recenzja testowanego przeze mnie kremu regenerującego Silor+B, a dzisiaj mogę się Wam pochwalić kolejnym testowaniem. Tym razem dzięki portalowi Uroda i Zdrowie dane mi będzie wypróbować dwa produkty firmy Delecta . W skład paczki weszły dwa opakowania babeczek:
- babeczki nadziane owocowo, z truskawkami
- babeczki nadziane czekoladą, z płatkami czekolady

Dodatkowo w paczce znalazłam fantastyczny dodatek w formie metalowego stojaka na gotowe babeczki, który całkowicie mnie oczarował.

Z nadchodzącego pieczenia ogromnie cieszy się moja siostra, która uwielbia wszystkie słodkości, zwłaszcza babeczki. Już nie mogę doczekać się wspólnego czasu spędzonego w kuchni :)

Iwona

Siła natury, czyli domowe sposoby na urodę.

Hej :)

Dziś luźny post z zamiarem napisania którego nosiłam się od dawna, ale jakoś nie umiałam się za niego zabrać.
Na sklepowych półkach znaleźć można pełną gamę produktów do pielęgnacji wszystkich partii ciała. Nierzadko mamy problem z odnalezieniem się w tym gąszczu kosmetyków. Czasami więc najlepszym rozwiązaniem jest ich samodzielne przygotowanie. Na pewno niejedna z Was korzystając z produktów spożywczych wyczarowała bardzo prosty, lecz skuteczny kosmetyk do pielęgnacji.
Poniżej chciałabym Wam przedstawić moje domowe sposoby na poprawę wyglądu. W internecie znaleźć można oczywiście ogromną ilość pomysłów. Omówię jednak te, które stosuję najczęściej i najlepiej się u mnie sprawdzają. Przypomnę, że mam cerę mieszaną, więc mieszanki te niekoniecznie muszą pasować innym.


Twarz:

Peeling z płatków owsianych
Przygotowanie: 2-3 łyżki płatków owsianych mieszam z łyżką miodu. Nakładam na oczyszczoną wcześniej twarz i wykonuję delikatne, koliste ruchy. Zostawiam na ok. 10 minut i zmywam letnią wodą.
Działanie: skóra staje się gładka i oczyszczona, a martwy naskórek zostaje dobrze usunięty.

Maseczka drożdżowa
Przygotowanie: ok. ¼ kostki świeżych drożdży rozpuszczam w odpowiedniej ilości ciepłej wody bądź mleka; do uzyskania dość gęstej papki. Nakładam na umytą wcześniej twarz i czekam aż wyschnie (ok. 15-20 minut). Następnie zmywam letnią wodą.
Działanie: skóra jest dobrze oczyszczona, staje się gładka i promienna. Regularne stosowanie pozytywnie wpływa na niedoskonałości cery.

Maseczka drożdżowa z miodem
Przygotowanie: ok. ¼ kostki drożdży mieszam z odrobinką płynnego miodu. Należy dać naprawdę niewielką ilość, gdyż w tym wypadku drożdże znacznie bardziej się rozpuszczają niż pod wpływem wody/mleka. Bardzo szybko można więc uzyskać zbyt lejącą konsystencję.
Działanie: maseczka działa jak standardowa wersja drożdżowa, jednak przy okazji uzyskujemy efekt większego nawilżenia i odżywienia skóry.

Maseczka jogurtowo-miodowa
Przygotowanie: 2 łyżki jogurtu naturalnego mieszam z łyżeczką miodu. Nakładam na oczyszczoną twarz i pozostawiam ok. 10-15 minut. Zmywam letnią wodą.
Działanie: skóra staje się nawilżona, odżywiona i wygładzona.  

Włosy:

Płukanka z mięty
Przygotowanie: 2 torebki herbaty miętowej zalewam szklanką wrzątku i pozostawiam pod przykryciem 5 minut. Następnie studzę. Letnim naparem płuczę umyte wcześniej (jeszcze mokre) włosy.
Działanie: włosy stają się bardziej błyszczące i gładkie w dotyku. Trzeba jednak uważać, iż płukanka ta może przyciemnić jasne włosy.

Ciało:

Peeling kawowy
Przygotowanie: „zbieram” fusy z wypitych kaw (:D) do pojemnika (u mnie opakowanie po masełku Isany), mieszam z oliwką do ciała oraz cynamonem (proporcje dowolne). Podczas kąpieli odpowiednią ilością produktu wykonuję okrężne ruchy od dołu do góry – głównie na udach oraz brzuchu.
Działanie: skóra staje się bardzo gładka i odżywiona. Świetnie nadaje się na uda, gdzie pobudza krążenie i działa antycellulitowo. 

Dajcie znać czy przygotowujecie w domu takie domowe "wspomagacze" :) Byłabym również wdzięczna za polecenie jakiegoś skutecznego sposobu na suche i popękane pięty. Moje są ostatnio w opłakanym stanie, więc chętnie bym je czymś wspomogła. 

Iwona

środa, 20 lutego 2013

Walczę o "marzonko"!

Witajcie ponownie :)


Chciałabym Was poinformować, iż na blogu Z mejkapem jej do twarzy trwa rozdanie, w którym wygrać można paletkę firmy Sleek - Au Naturel. Muszę szczerze przyznać, iż od dawna marzę o tym produkcie, dlatego też postanowiłam spróbować swojego szczęścia. 

Zabawa trwa do 23 lutego. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

Iwona

Silor + B – recenzja.

Witajcie :)


Pewnie niektórzy z Was pamiętają, iż dzięki uprzejmości portalu Uroda i Zdrowie dane mi było przetestować regenerujący krem na noc Silor+B z linii Organic Silica firmy Invex Remedies. Produkt został przekazany przez sklep.ateraz.
Minęły trzy tygodnie odkąd zaczęłam używać owego kosmetyku stąd też przyszła pora na jego recenzję.
            Na początek kilka „standardowych” informacji, a następnie moja opinia. Zainteresowanych zachęcam do przeczytania.



Od producenta:
Krem na noc z krzemem organicznym i borem intensywnie regeneruje skórę twarzy, szyi i dekoltu. Spowalnia procesy starzenia skóry, zapewniając jej gładkość oraz elastyczność. Łagodzi podrażnienia oraz stymuluje skórę do odnowy.
Skuteczność została potwierdzona testami in vitro.
Testowany dermatologicznie.
Nie zawiera parabenów.

Skład:
Aqua, glycerin, vitis vinifera seed oil, cyclopentasiloxane, glyceryl stearate citrate, hydroxyethyl urea, cetearyl alcohol, glyceryl caprylate, theobroma cacao (cocoa) seed butter, sodium stearyol lactylate, parfum, xanthan gum, tocopherol, ammonium lactate, isoamyl laurate, silanetriol, citric acid, boric acid, sodium chlorite, PEG/PPG-18/18 dimethicone.

Pojemność: 30 ml
Cena: 69,00 zł (w sklepie internetowym)


Moja opinia:
Otrzymując do przetestowania krem Silor+B bardzo się ucieszyłam, gdyż wcześniej nie używałam produktów naturalnych. Wybrałam wersję na noc mając nadzieję na odpowiednie nawilżenie i regenerację mojej skóry. Oto kilka moich spostrzeżeń po trzech tygodniach stosowania:
            Krem zamknięty jest w plastikowej buteleczce z pompką. Wystarczy jedno większe bądź dwa mniejsze naciśnięcia, aby otrzymać odpowiednią ilość produktu wystarczającą do rozprowadzenia na twarzy i szyi (nie stosowałam na dekolt, gdyż na tę partię ciała używam balsamu). Kosmetyk jest zatem bardzo wydajny.
            Krem ma bardzo delikatną konsystencję, świetnie się rozprowadza i szybko wchłania. Zadziwiło mnie jednak to, iż po nałożeniu skóra była zmatowiona, jednak rano dość mocno się świeciła. Zapach produktu jest iście naturalny. Może zabrzmi to dość komicznie, lecz podczas jego stosowania czułam się jakbym była na jakieś plaży w okolicach skał :D
            Po przebudzeniu skóra wprawdzie się świeciła, lecz była bardzo dobrze nawilżona, natłuszczona i wygładzona. Była miękka w dotyku. Wyglądała na zdrową i promienną.
            Krem ma jednak jedną wadę. Na mojej skórze spowodował spory wysyp niedoskonałości. Nie mogę jednak stwierdzić czy to wina tylko tego kremu, czy po prostu mojej cerze nie służą produkty naturalne, gdyż nie mam porównania z innymi.
            Muszę wspomnieć również o tym, iż krem należy zużyć w przeciągu trzech miesięcy od otwarcia.
            Uważam, iż kosmetyk sprawdzi się u osób, które nie mają skłonności do niedoskonałości. Po stosowaniu tego kremu skóra jest miękka, gładka, dobrze nawilżona oraz natłuszczona. Wygląda zdrowo i promiennie. Jest odpowiednio wypielęgnowana. 

Iwona

sobota, 16 lutego 2013

Pyszne śniadanie + nikt nie kocha tak jak mama! :)

Witajcie :)

Dzisiaj post łączący dwie bardzo przyjemne sprawy. Pierwszą z nich jest oczywiście śniadanie. Kupując (za poleceniem mamusi) kleik ryżowy nie spodziewałam się, że tak bardzo przypadnie mi do gustu. Dzięki różnym dodatkom można wyczarować naprawdę pyszny posiłek :) Tak przedstawia się dzisiejsza wersja:

Kleik ryżowy z migdałowym twarogiem, jabłkiem z cynamonem oraz dżemem truskawkowym


Drugą bardzo przyjemną sprawą w dniu dzisiejszym był mały, spóźniony prezencik walentynkowy od mojej mamy. Bo przecież nikt nie kocha tak bardzo jak ona :) Wprawdzie prezent był przeze mnie "delikatnie" zasugerowany, a potem sama poleciałam go sobie kupić, to jednak liczą się chęci :D Wybrałam sobie lakier do paznokci firmy Virtual. Gdy tylko zobaczyłam go w Biedronce wiedziałam, że musi być mój. Dodatkowo promocyjna cena (całe 3,99 zł za 10 ml pojemności) skłania do zakupu :) Powiedzenie "mała rzecz, a cieszy" w tym wypadku sprawdziło się w 100 %. Na moich paznokciach gości dzisiaj śliczny kolor, a na twarzy uśmiech :) 


Iwona

piątek, 8 lutego 2013

Małe... białe... skuteczne... :)


Witajcie :)

Wreszcie początek weekendu. Nieprzespana noce oraz praca w akordzie niesamowicie dają się we znaki. A największe zmęczenia dopada człowieka dopiero wtedy, kiedy może spokojnie usiąść i odpocząć... Jako że mam wolną chwilę postanowiłam podzielić się z Wami swoimi odczuciami dotyczącymi tabletek CALCIUM PANTOTHENICUM JELFA.

O tabletkach usłyszałam na jednym z youtubowych kanałów. Poczytałam więcej na różnych blogach i, zachęcona pozytywnymi efektami, postanowiłam je wypróbować. Na początek przedstawię garść ulotkowych informacji, a następnie swoją opinię. Wszystkich chętnych zapraszam do jej przeczytania :)

Co to jest lek Calcium Pantothenicum Jelfa i w jakim celu się go stosuje:

Lek zawiera wapnia pantotenian, który jest związkiem kwasu pantotenowego i wapnia. Kwas pantotenowy w komórkach organizmu ludzkiego występuje głównie w koenzymie A, związku niezbędnym w wielu procesach metabolicznych, zwłaszcza w przemianie węglowodanów, tłuszczów i białek. Kwas pantotenowy bierze udział w procesach wzrostowych organizmu, wpływa na regenerację skóry, wzrost włosów i paznokci.

Dawkowanie:
Dorośli: jedna lub dwie tabletki od dwóch do trzech razy na dobę.
Dzieci od 4 lat: jedna tabletka od dwóch do czterech razy na dobę.

Cena: ok. 9 zł
Zawartość: 50 tabletek


Moja opinia:
Tabletki kupiłam z myślą o powstrzymaniu wypadania włosów. Czytałam, że wielu dziewczynom pomogły, dlatego byłam do nich przychylnie nastawiona. Na całe szczęście nie zawiodłam się. Już po kilku dniach stosowania zauważyłam znaczną poprawę kondycji włosów. Wprawdzie podczas mycia i czesania dalej wypadały, to jednak ilość była o wiele mniejsza. Natomiast podczas zwykłego, codziennego funkcjonowania praktycznie przestałam je zauważać. Wcześniej wypadały tak bardzo, że można je było wszędzie zobaczyć. Nie mogę powiedzieć czy wpłynęły na szybszy porost włosów, gdyż ten aspekt nie był dla mnie zbyt ważny i całkowicie go pominęłam. Zaznaczę jeszcze, że po pierwszych dniach stosowanie tabletek spowodowało o mnie pojawienie się kilku nieprzyjaciół. Jednak tak szybko jak się pojawiły, równie szybko poznikały. Nie zaprzestałam więc używania tego leku. Obecnie jestem w trakcie drugiego opakowania, a trzecie czeka w kolejce. Po ich zużyciu zrobię przerwę i zobaczę czy efekt utrzyma się, czy trzeba będzie do nich powrócić. 


Iwona

czwartek, 7 lutego 2013

Recenzje produktów Kamis.

Witajcie :)

Dzisiaj przychodzę do Was z postem dotyczącym ostatnich przypraw marki Kamis, które otrzymałam do testowania dzięki portalowi Uroda i Zdrowie .

Przypominam, że do testowania otrzymałam zestaw pięciu przypraw. Dwie z nich już omówiłam. Tym razem postanowiłam z jednym poście omówić pozostałe produkty.

Przyprawa do bigosu i potraw z kapusty


Od producenta:
Spośród wszystkich potraw uznawanych za typowo polskie, bigos zajmuje miejsce honorowe. Nasza przyprawa jest doskonale skomponowaną mieszanką przypraw i ziół. Dzięki niej tradycyjny smak bigosu nabierze niepowtarzalnego wyrazu. 

Skład:
Sól, gorczyca, cukier, papryka słodka, kolendra, kminek, czosnek, koper włoski, ziele angielskie, owoc jałowca, chili, rozmaryn, koncentrat grzybów leśnych, kurkuma, grzyby (borowiki). 

Moja opinia:
Po otwarciu opakowania naszym oczom ukazuje się jasnobrązowy proszek. Jednak tym co ważniejsze jest zapach. Jest wyrazisty, można w nim wyczuć nutkę pikanterii, lecz przy tym wszystkim jest stonowany. Produkt jest dość ostry w smaku, aczkolwiek można wyczuć również nuty słone i słodkie. Skład zawiera wiele różnych przypraw, dlatego też polecam osobom, które cenią sobie wygodę. Nie trzeba korzystać z wielu opakowań, aby uzyskać dobrze doprawione danie. Plusem przyprawy jest również brak glutaminianu sodu. 

Anyż gwiazdki

Od producenta:
Anyż to wiecznie zielone drzewo, którego kwiaty dojrzewają tworząc suche owoce przypominające gwiazdę. Przyprawą są zarówno owoce (gwiazdki), jak i nasiona w nich zawarte. 
Przyprawę stosuje się do ciast, deserów, potraw słodko-kwaśnych, mięsnych oraz warzywnych. Anyżu można używać w całości, w formie rozdrobnionej lub zmielonej. 

Moja opinia:
Otrzymując anyż nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Po otwarciu opakowania i "uderzeniu" intensywnego zapachu od razu przypomniały mi się lekarstwa, które kiedyś zażywałam. Stosowanie tych gwiazdek dało mi szansę małego powrotu do dzieciństwa :) Kawa, którą przygotowałam nabrała intensywnego i wyrazistego smaku i aromatu. Produkt ten jest dla mnie dużym odkryciem, do którego będę często wracać. 

Cynamon kora

Od producenta:
Cynamon otrzymywany jest z kory młodych gałązek cynamonowca. Zarówno liście, owoce, jak i sama kora wydają mocny, charakterystyczny zapach, jednak tylko suszona kora ma zastosowanie kulinarne. 
Cynamon jest powszechnie używany do dań słodkich, przetworów i deserów. Nadaje również niepowtarzalny smak potrawom z jagnięciny, cielęciny, drobiu i wołowiny.
Cynamon można stosować w całości, rozdrobniony (utłuczony w moździerzu) lub zmielony.

Moja opinia:
Cynamon jest przyprawą, którą uwielbiam i namiętnie używam. Wcześniej nie miałam jednak styczności z korą cynamonu, dlatego też ucieszyło mnie otrzymanie tego produktu. Muszę jednak przyznać, że lekko mnie rozczarował. Korę użyłam do przygotowania kawy (wraz z anyżem) gotując ją w wodzie i mleku. Wprawdzie aromat był wyczuwalny i bardzo przyjemny to jednak w smaku zupełnie niewyczuwalny.

Jeszcze raz ogromnie dziękuję za umożliwienie mi przetestowania wszystkich przypraw. Cieszę się, że dane mi było wypróbować nowe smaki oraz odkryć gwiazdki anyżu, które na pewno długo pozostaną w mojej kuchni :)

Iwona

poniedziałek, 4 lutego 2013

Akcja: jadłospis.

Witajcie :)

Od jakiegoś czasu na Durszlaku prowadzona jest akcja, gdzie pokazywać można swój dzienny jadłospis. Sama bardzo lubię przeglądać te tematy i czerpać z nich inspiracje. Dopiero wczoraj zgłosiłam swojego bloga na ten portal i nie zostałam jeszcze zaakceptowana. Możliwe, że to nie nastąpi, gdyż nie jest on czysto kulinarny. Niemniej jednak miałam wczoraj okazję, aby sfotografować wszystkie swoje posiłki, dlatego też postanowiłam Wam je pokazać :)

Śniadanie (8:00):
orzechowy kleik ryżowy z domowym musem jabłkowym, jogurtem naturalnym, słonecznikiem i cynamonem

II śniadanie (11:30):
 
domowa bułeczka (z mąki pszennej pełnoziarnistej typu graham) z: serkiem kanapkowym, wędliną drobiową i koperkiem
 / z masłem, ugotowanym burakiem, pomidorem i natką pietruszki

Obiad (14:15):
ziemniaki z koperkiem + pietruszkowy omlet (z natką) nadziany startymi i podduszonymi warzywami 
(marchew, korzeń pietruszki, seler), z koncentratem pomidorowym i przyprawami

Podwieczorek (17:45):
domowy drożdżowy rogalik i ślimaczek (oba z cynamonem) + filiżanka maślanki naturalnej

Kolacja (20:30):
marchewkowa zupa-krem z małymi kawałkami kalafiora, brokuła, selera i pietruszki, podana z natką i przyprawami 
+ pół domowej bułeczki z masłem, sałatą lodową, ugotowanym burakiem i pomidorem

Zdaję sobie sprawę z tego, iż może obiad nie jest "czysto" niedzielny; zwłaszcza na Śląsku, gdzie królują kluski, pieczeń, tłusty sos oraz zasmażana kapusta. Myślę jednak, że warto przełamywać schematy i jeść to co smakuje :)

Iwona

sobota, 2 lutego 2013

Pieczeniowy początek dnia.

Hej :)

Na blogach śniadaniowych bardzo często podziwiać można zapiekane śniadania. Po bardzo wyczerpującym tygodniu pracy postanowiłam zmierzyć się z tym zadaniem i przygotowałam pieczoną wersję swojej ukochanej kaszy jaglanej. Z racji tego, że nie miałam jej zbyt dużo dodałam także kaszę mannę. Muszę przyznać, że opcja taka jest bardzo smaczna :) Gdybym tylko miała częstszą szansę na jej przygotowanie gościłaby na moim stole. Niestety z racji małej ilości porannego czasu pewnie będzie to rzadkie śniadanie. Niemniej jednak jest warte wypróbowania, więc polecam wszystkim, którzy jeszcze jej nie jedli :)
Przepraszam za jakość zdjęć oraz brudny garnuszek. Nie spodziewałam się, że kasza troszkę się podgotuje w tym piekarniku :D


Zapiekana jaglanko-manna z twarogiem (w środku), jabłkiem,
 masłem orzechowym i cynamonem


piątek, 1 lutego 2013

Podsumowanie stycznia.

Witajcie :)

Na pewno nie jestem jedyną osobą, która może stwierdzić, iż styczeń zleciał niesamowicie szybko. Pora więc na jego podsumowanie. Postanowiłam, że tym razem pokażę Wam zarówno produkty, które kupiłam, jak i te, które udało mi się zużyć. Zarówno jednych jak i drugich nie ma zbyt wiele. Staram się robić rozważne i przemyślane zakupy, a pudełko z zapasami coraz szybciej dobija do dna :)

Zakupy:


  • Luksja, wafelkowy płyn do kąpieli
  • Hean, Aloe Active, tonik bezalkoholowy
  • Avon, Planet Spa, maseczka błotna z minerałami z Morza Martwego
  • Calcium Pantothenicum, tabletki (x2)
Denkowcy:



  • Green Pharmacy, szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się z nagietkiem lekarskim - pojemność: 350 ml. O tym produkcie pojawiła się recenzja, którą znajdziecie TUTAJ
  • Tołpa, Planet of Nature, wygładzający balsam odżywczy do ciała - pojemność: 200 ml. Kosmetyk ten wygrałam podczas otwarcia Rossmanna w moim mieście. Na całe szczęście, gdyż sama nie wydałabym na niego ani złotówki. Zapach jest dość przyjemny, aczkolwiek nie w moim stylu. Niby producent obiecuje naturalny skład bez alergenów i sztucznych barwników, a znaleźć w nim można mnóstwo parabenów. No i wydajność... wystarczył mi na równy miesiąc nieregularnego używania. 
  • Celia, kolagen + nagietek, tonik do oczyszczania i odświeżania skóry - pojemność: 200 ml. Kupiłam go zachęcona pozytywnymi opiniami i niską ceną. Nie jest zbyt łatwo dostępny, ale udało mi się go znaleźć w Schleckerze. Tonik ten jest bardzo przyzwoitym kosmetykiem. Ma przyjemny zapach oraz wydajność. Pozostawia skórę ładnie oczyszczoną i odświeżoną. Nie powoduje pieczenia ani uczucia ściągnięcia. Pewnie kiedyś do niego powrócę.
  • Synergen, krem do rąk do skóry suchej - pojemność: 75 ml. Kupiłam go w promocyjnej cenie z myślą o trzymaniu w torebce. Powinien być dobry dla osób, których dłonie nie wymagają większego nawilżenia. Jako taki zwykły kremik jest ok. Jednak do zadań specjalniejszych się nie nadaje. Trzeba mu jednak oddać, że ślicznie pachnie. No i ma urocze opakowanie. 
  • Dermogal A+E, kosmetyki w kapsułkach - zawartość: 48 kapsułek. O tym cudownym produkcie przeczytacie TUTAJ
  • Dentix 7 complex, pasta do zębów - pojemność: 125 ml. Najzwyklejsza, tania pasta dostępna w Biedronce. Ciężko coś o niej napisać... szału nie robi. 
  • Calcium Pantothenicum - zawartość: 50 tabletek. Jestem po pierwszym opakowaniu tych tabletek i widzę efekty. Więcej o nich napiszę w najbliższych dniach.
  • Tesco, płatki kosmetyczne - zawartość: ok. 100 sztuk. Na szczęście wykończyłam drugie opakowanie tych tragicznych wacików. Są tępe, rozwarstwiają się. Nie polecam. 
Dajcie znać czy znacie któreś z tych produktów i jak się u Was sprawdziły. Chętnie poczytam również o Waszych denkowcach oraz nowych zdobyczach :)

Iwona